Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2017, 14:01   #98
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Rozmowy pomiędzy uczestnikami tej śmiertelnej gry czasami przypominały dysputy filozofów. Zapewne ten, kto ich obserwował czerpał wiele przyjemności z obecnej sytuacji, i czekał z niecierpliwością aż słowa zamienią się w czyn. Czekać wiele nie musiał, bowiem Tosse postanowił jako pierwszy zawierzyć swoje życie w ręce towarzyszy.

Osłonięte dłonie łańcuchami, szmatami czy za pomocą innych narzędzi naparły na stalowe pręty, co pozwoliło na osłonięcie przed kolcami. Sama maszyna poruszała się topornie, i trzeba było włożyć sporo wysiłku by nie spowolnić kręcenia. W końcu tempo zostało nadane i można było usłyszeć różne dziwne dźwięki, które wydobywały się z kotytarza, a właściwie zza ścian, czy spod kafelków. Basler wiedział, czuł że, musi się puścić pędem bo nie wiadomo było ile wytrzymają towarzysze. Pierwsze metry pokazały że, pułapki zostały unieruchomione…

Pierwszym który odpadł był Maximillian. Poślizgnął się podczas pchania, przez co drużyna musiała włożyć jeszcze więcej wysiłku. Pręty z czasem się nagrzewały, choć dla Sor’Kane który napierał łomem, nie stanowiły one takiego problemu. Jednak dla Av’Ren’Hina jak i Tallany gorąco okazało się nie do wytrzymania. W tej sytuacji tylko Leśnik i Błysk pchali, utrzymując pułapki w stanie spoczynku. Gorąco stawało się jednak coraz bardziej nieznośne, i tempo pchających spadło…i usłyszeli kliknięcie.

Basler biegł pędem. Grubas nawet nie wiedział że, może być tak szybki. Zostało może niespełna dziesięć metrów, gdy następując na kafelek usłyszał kliknięcie. Dźwięk wydobył się zza ściany, i nim Tosse zdołał cokolwiek zrobić ze ścian coś wytrysnęło, oblewając go.

Krzyk. Ból sprawił że, dla Sor’Kane i Leśnika był to sygnał że, muszą jeszcze mocniej pchać. Naparli całym swoim ciężarem, tak by tempo ich pchania nie spadło.

Basler czuł jak jego skóra płonie. Jak coś topi ją, wypala a to co było kiedyś skórą twardą, zaczyna jakby spływać. Nogi mężczyzny same zaczęły go prowadzić ku końcowej ścieżce, a gdy kątem oka zobaczył że, przeszedł korytarz padł na ziemię. Nie krzyczał. Nie miał jak. Ból sparaliżował jego mięśnie i zdolność logicznego pojmowania. Skóra na dłoniach była popękana, odchodziła płatami a każdy ruch palcem, sprawiał że całe jego ciało cierpiało. Podniósł głowę by spojrzeć na towarzyszy. Chciał pokazać im że, przeszedł. Że udało mu się. Ci mogli jednak zobaczyć, to czego on nie widział. Kwas, lub to co go opryskało idealnie wżarło się w jego twarz.


Teraz nadchodziła ich kolej. Co tam jeszcze mogło ich czekać. Śmierć, życie a może trwałe kalectwo. Najgorsze było to że, ich życie zależało od innych a nie od ich samych. Który z nich będzie kolejnym śmiałkiem. Który z nich odda swe życie w ręce innych.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 29-01-2017 o 14:27.
valtharys jest offline