Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2017, 08:43   #156
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Poszukiwanie śladów w mroku - zdecydowanie nie było to coś, o czym Kaspar mógłby powiedzieć, że to proste zadanie. Prawdę mówiąc znalezienie Ulryki było równie prawdopodobne, co znalezienie igły w stogu siana. No ale nie można było wrócić do łóżka i spać do samego rana. Trzeba było się ciepło ubrać i iść na poszukiwania, bez względu na to, co mówił rozum i co powiadali niektórzy co rozsądniejsi (lub też bardziej leniwi).

Wędrówka nocą, przez ciemny las, nie należała do najrozsądniejszych, nawet jeśli jedynym napotkanym zwierzęciem była zwykła, zaskoczona obecnością ludzi, sarna.
W bajania o mieszkającej w głębi lasu wiedźmie Kaspar nie wierzył, chociaż uważał, że takie opowieści lepiej było snuć przy piwie i ogniu płonącym na kominku, niż napędzać stracha co poniektórym.
Jeśli zaś chodzi o wilki, to obecność sarny sugerowała, że tych w pobliżu nie ma...

Miast wilków coś innego pojawiło się na drodze poszukiwaczy Ulryki.
Stwora takiego, rogatego, wielkiego jak dąb, Kaspar nigdy w życiu nie wiedział, lecz i tak wiedział, że nic to przyjaznego. Nim jednak zdążył latarnię odstawić i strzelić, dwaj zapalczywi kompani, co nie wiedzieli, iż najpierw z dystansu zapał przeciwnika trzeba ostudzić, zaatakowali. I jak można było po nocy strzelać, gdy równa szansa była swoich, jak i przeciwnika trafić?
Na dodatek, nie wiadomo skąd, wilki nagle się pojawiły. O dziwo - nie ludzi, a rogatego stwora zaatakowały.
Do sojusznika, nawet takiego dziwnego, strzelać nie wypadało, więc Kaspar czekał cierpliwie, aż jedna ze stron zwycięży, by potem podjąć decyzję, co robić dalej.

Strzał jednego z wieśniaków sprawił, że Kaspar otworzył szeroko oczy, widząc jak spełniają się jego, wypowiedziane półżartem przepowiednie, gdy trafiony wilk zamienił się w dziewczynę. I jeszcze szerzej otworzył usta, z których po chwili rozległ się okrzyk:
- Nie strzelać! Trza ją do świątyni zaprowadzić!

Wieśniacy co prawda o Chaosie powiadali, lecz Kaspar uważał, że nie całkiem tak to z Ulryką jest, że niekoniecznie to wpływ Chaosu właśnie. Ale również nie do końca wierzył w słowa Detlefa o Dziecięciu Ulryka.
Cokolwiek jednak się działo z Ulryką, Kaspar uważał, że nie wolno podejmować pochopnych decyzji i miał zamiar powstrzymać wieśniaków przed takowymi.
Czekał cierpliwie, aż Moritz skończy opatrywać ranę dziewczynki, stojąc równocześnie między ranną a wieśniakami. Potem miał zamiar zawinąć Ulrykę w płaszcz i jak najszybciej ruszyć do świątyni. Nie był pewien, czy mieszkańcy wioski zniosą obecność zamieniającej się w wilka dziewczynki.
 
Kerm jest offline