Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2017, 13:36   #61
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
9

Rudger, Yelena, Dimitri, Rolf, Emmerich

Niklaus zgłosił się na ochotnika, by pozostać na zewnątrz z Zabójcą (który swoją drogą znów stał się niespokojny) i to był dobry pomysł, gdyż chata wewnątrz spływała krwią. I to dosłownie. Ciemne, zakrzepłe plamy juchy były pierwszym, co ujrzeliście po wejściu do leśniczówki, w ledwo przebijających się przez brudne szyby okruchach światła. Od panującego wewnątrz smrodu śmierci, krwi i mięsa Yelenie aż zrobiło się niedobrze i zasłoniła usta dłonią. Dopiero po chwili ujrzeliście porozrzucane po pomieszczeniu trzy ciała, a właściwie to, co z nich pozostało.

Wszyscy nieszczęśnicy mieli otwarte brzuchy i klatki piersiowe, z których wylewały się krwawe wnętrzności. Część jelit walała się tu i ówdzie po spływającej czerwienią drewnianej podłodze, gdzie indziej dostrzegliście pozostałości innych organów. Taka masakra musiała być dziełem co najmniej kilku bestii, tak to przynajmniej wyglądało. Po wnikliwszym przyjrzeniu się zwłokom, zasłaniając przy okazji usta i usiłując utrzymać żołądki w ryzach, zorientowaliście się, że rany są przeróżne - od cięć, przez szarpane i głębokie ślady ugryzień, ponadto głowa jednego z trupów przypominała wielką, upieczoną, czarną masę, jakby ktoś włożył mu ją do pieca, choć szyja ubranie nie były nawet osmolone.

Przeszliście przez pierwszą część chaty, która przypominała pokój dzienny, do drzwi w jej głębi. Rudger nacisnął na klamkę i te otworzyły się ze skrzypnięciem, wpuszczając was do pogrążonej w półmroku sypialni. Na łóżku pod ścianą po prawej leżał rozrzucony niechlujnie koc, obok drewniana szafka nocna z dwoma szufladami. Dopiero po chwili usłyszeliście ciche, miarowe sapanie dochodzące z przeciwnej strony. W kącie pokoju, na kilku szmatach, leżał zwinięty w sobie, spory kształt. Hanzi. Bandyci nie obeszli się z nim jednak delikatnie.


Pies był ranny, prawdopodobnie dość ciężko, biorąc pod uwagę ilość zakrzepłych, krwawych bruzd na jego futrze, łapach i uszach. Kufa również krwawiła, prawe oko naszło czerwienią. Mimo tego, gdy tylko Rudger postawił krok w jego stronę, Hanzi uniósł pysk i obnażył kły w paskudnym grymasie. Z jego trzewi wydobył się zdesperowany pomruk, mający dać wam do zrozumienia, że pies nie pozwoli do siebie podejść. I choć nie chcieliście zrobić mu krzywdy, to przecież nie mógł tego wiedzieć. Widać było, że jest słaby i jeśli nikt mu nie pomoże, umrze z ran.

Niklaus

Kompani zniknęli w chacie i dłuższy czas ich nie było. Nie słyszałeś jednak żadnych podejrzanych odgłosów, więc skupiłeś się na głaskaniu niespokojnego Zabójcy, który wąchał powietrze w okolicach drzwi i popiskiwał. Ostatecznie wyrwał do przodu i wbiegł do leśniczówki, a ty, odwracając się, dałbyś głowę, że za linią drzew, dosłownie na ułamek sekundy, coś się poruszyło. Może to jednak było tylko złudzenie? W końcu powoli zaczynała się robić szarówka, a gdy wbiłeś spojrzenie w miejsce, w którym widziałeś potencjalny ruch, nic podejrzanego nie ujrzałeś. Nagle uświadomiłeś sobie, jak bardzo niefajnie sterczało się samemu przed chatą, gdy reszta była w środku. Nawet tchórzliwy pies postanowił sprawdzić, co się tam dzieje.

 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 30-01-2017 o 13:41. Powód: literówki.
Mroku jest offline