Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2017, 17:16   #57
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Paulina krzątała się po domu, nie do końca wiedząc od czego ma zacząć pakowanie. W dłoni dalej trzymała swój miecz, którym o dziwo jeszcze niczego nie strąciła ze stołu przed kominkiem.
W końcu ruszyła po schodach na piętro do swojego i rodziców pokoju. Była to mała klitka o spadzistym suficie po prawej stronie pomieszczenia oraz jednym małym okienku na samym środku ściany na przeciwko drzwi. Łóżko składało się z dwóch materacy ułożonych na ziemi i zabezpieczonych belką, w tej części pokoju, gdzie niski sufit utrudniał poruszanie się.

Dziewczynka przekopała wąską komódkę w której trzymała ubrania, wyciągając plecak z pustym bidonem. Na nocnym stoliku z lampką zrobioną z butelki po winie, leżał lakier do paznokci, jedyna rzecz w posiadaniu blondynki, która była nacechowana pierwiastkiem kobiecości. No… może nie do końca, bo lakier był czarny.
Pałka usiadła na łóżku przyglądając się swoim połamanym i brudnym od ziemi paznokciom. Marny będzie z nich pożytek jeśli dojdzie do poważnej walki w zwarciu, ale mówi się trudno.
Odkręcając buteleczkę z lakierem poczęła uskuteczniać bojowy manicure.

Gdy w końcu krzywo nałożony lakier wysechł (a trwało to dość długo, zwłaszcza, że w między czasie niebieskookiej ponownie urwał się film), dziewczyna zeskoczyła ze schodów, zabierając plecak i kijek ze sobą. W kuchni załadowała bochenek świeżego chleba o złotej, chrupiącej skórce, solniczkę i nalała świeżej wody z kranu do bidonu.
Przed wyjściem sprawdziła tajną skrytkę ze słodyczami, zabierając garść cukierków z galaretkowym nadzieniem i opakowanie suszonych moreli. Pod drzwiami zwinęła latarkę, wielką i ciężką niczym siekiera, bo nigdy nie wiadomo czy się nie przyda… w końcu idą na wojnę, do lasu, do opuszczonego domu!

Zaraz! A jak ktoś zostanie ranny?
Pałka pacnęła się w czoło, gdy nagle ją olśniło przy zamykaniu za sobą drzwi. Szli na wojnę! Jasne że będą ranni!
Dziadek był lekarzem… miał więc dobrze zaopatrzoną apteczkę. Wprawdzie ciężko było się do niej dostać, bo szafka wisiała wysoko nad toaletą, ale jeśli się uprze i wyciągnie na palcach, powinna dać radę wyjąć jakiś bandaż albo spirytus, nie spadając przy okazji z klapy klozetu.
Plan był dobry!
I poskutkował zdobyciem opakowania plasterków oraz paczki ligniny, bo do niczego innego nie była wstanie dosięgnąć… i nawet kijek nie był w stanie „wyskrobać” z wnętrza półeczek co lepszych suplementów.

Teraz trzeba było szybko dojść na umówione miejsce spotkania. Oby się tylko nie spóźniła.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline