Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2017, 17:40   #26
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Podróż w stronę Wężowego Lasu z całą pewnością nie należała do najprzyjemniejszych przeżyć w życiu Kendricka. Nie dość, że tego dnia zmuszony był wcześnie wstać, co zupełnie nie leżało w jego naturze, to od chwili opuszczenia progu domu, nieustannie odczuwał dziwny niepokój związany z czekającym go wyzwaniem. Miał pełnić rolę mediatora między pałającymi żądzą zemsty druidami, a lordem Haremby, którego sąsiadujące z lasem ziemie zostały zaatakowane przez watahy agresywnych zwierząt.
Rola, w której go postawiono, wydawała się być samobójcza w jego oczach, podobnie jak cała ta wyprawa naprędce zebranych awanturników. Nie znał osobiście żadnego z nich, choć młodego Kobuza widział już wcześniej przy okazji tych kilku złożonych po latach wizyt w sierocińcu. Z całego grona nieznajomych, to właśnie jemu Kendrick ufał najbardziej, choć zaufanie było tu słowem mocno naciąganym. Dragomir również sprawiał wrażenie porządnego jegomościa, czego z kolei nie mógł powiedzieć o niejakim Dijan Bozafie, którego skłonność do ciemnych interesów wydawała się być drugą naturą łotrzyka. W dodatku, jego obrzydliwe, nachalne wręcz spojrzenie jakim obdarzał jego kobietę, sprawiało, że protekcjonalny Kendrick gotował się od wewnątrz, a jego dłonie mimowolnie zaciskały się w pięść, ilekroć ten patrzył w jej stronę.

W trakcie podróży, przy kilku nadarzających się okazjach, Kendrick ostentacyjnie obejmował Furię, szepcząc do niej czułe słowa głośniej i częściej niż miał to w zwyczaju, tak aby mógł je również usłyszeć Dijan i przyjąć do wiadomości, że diablica jest już przez kogoś zajęta. Mimo starań, Kendrick powoli zaczynał odnosić ponure wrażenie, że Bozafa wcale nie odstrasza ów fakt, a nawet, jakimś cudem, Furia jeszcze bardziej go pociąga. Tym bardziej rozwścieczyło to niebianina, który zaczął już w myślach przeklinać całą wyprawę oraz powód, dla którego zdecydował się w niej uczestniczyć. Przez głowę przewinęło się też kilka ponurych myśli ukazujących łotrzyka w straszliwych męczarniach, lecz szybko je odegnał, uznawszy, że to zupełnie niepodobne do niego i coraz bardziej mu odbija przez tą podróż. Kendrick nie wiedział wtedy, że powodem owej chorej zazdrości nie jest jego dość protekcjonalne podejście do swojej kobiety, a tajemnicza aura, która unosiła się w lesie i potrafiła namieszać w głowie, wykorzystując słabości każdej żywej istoty i obracając je przeciwko sobie.


Przemierzając gęsty las, Kendrick oraz Furia wydawali się nadzwyczaj szybko męczyć. Po niecałej godzinie podążali za resztą już tylko dzięki niezłomnej sile woli, a był to wyjątkowo nietypowy widok, zważywszy, że od opuszczenia Bernetogh nie minęło nawet pół dnia. Coś dziwnego unosiło się w powietrzu, ledwo wyczuwalne, niczym najlżejszy powiew wiatru, a jednak z każdym pokonanym krokiem ciążyło na barkach wędrowców coraz bardziej. Jakaś mroczna siła zawładnęła tym miejscem, wcześniej doprowadzając do obłędu zamieszkujących puszczę druidów, a teraz działając przeciw awanturnikom. Kendrick chciał się podzielić swoimi przemyśleniami z grupą, kiedy niespodziewanie z zarośli wynurzyło się nowe zagrożenie.

Uzbrojony po zęby oddział lubujących się w zasadzkach gnolli, wspierany przez ożywione za pomocą potężnej magii szkielety, zastąpił drogę poszukiwaczom przygód. Trzymany w ręku oręż oraz wycelowane w ich stronę strzały świadczył dobitnie o zamiarach napastników. Nie doszło nawet do krótkiej wymiany zdań, mimo że Kendrick chciał na początku przemówić intruzom do rozsądku. Bitwę rozpoczęła wystrzelona z dłoni Furii wiązka mrocznej energii, która przeszyła na wylot jednego z napastników, zabijając go na miejscu. Niebian nie wydawał się być ani trochę zaskoczony takim obrotem spraw, jedynie westchnął cicho pod nosem wygłaszając swoje niezadowolenie.

Kilka uderzeń serca później wszyscy znaleźli sobie godnego przeciwnika. Kendrick skupił się na najsilniej drzemiących w nim uczuciach; na miłości, zazdrości i nienawiści, tym samym zrywając wszystkie drzemiąca w jego głowie blokady, pozwalając nieskrępowanej mocy jego umysłu pożywić się tymi potężnymi emocjami. Oczy aasimara na ułamek sekundy rozbłysły seledynowym światłem, kiedy tylko spojrzał na swego przeciwnika, w rezultacie wyzwalając całą zebraną w nim psioniczną energię.
Biegnący w stronę Kendricka gnoll zwalił się impetem na ziemię, kiedy niewidzialna siła dosłownie zrobiła przecier z jego mózgu, zabijając w mgnieniu oka. Moc mentalnego uderzenia była jednak tak wielka, iż wyrwała się jakiejkolwiek kontroli niebianina i w efekcie obróciła się także przeciwko niemu. Kendrick odczuł znajomy ból, który zwykł porównywać do wbijania rozgrzanego ostrza sztyletu w potylicę i tym samym szybko pożałował decyzji wyzwolenia tak silnych pokładów energii. Upadając na kolana, chwycił się za swoje chaotycznie rozczesane włosy i wydał z siebie głośny krzyk, kiedy rezonacje wewnątrz jego głowy przybrały na sile, niemalże ogłaszając go. Z nosa niebianina spłynęła krew, której widok jeszcze bardziej go rozwścieczył…
Kendrick dzięki żelaznej woli zdołał opanować bóle migrenowe, po czym podniósł się z kolan, szukając kolejnej ofiary. Jego spojrzenie padło na szkielecie, który zagrażał Dagomirowi. Wyciągnął otwartą dłoń w jego stronę, na chwilę skupiając na niej swój wzrok. Z powierzchni jego śródręcza zaczęły wyrastać ostre jak brzytwa kryształy, które zatrzymały się w powietrzu przed nim i z każdą sekundą zwiększały drastycznie na rozmiarze. Kiedy były już wielkości piłek golfowych, Kendrick raz jeszcze przeniósł spojrzenie na swego przeciwnika i w tym samym momencie kryształowe pociski wystrzeliły w jego stronę, przy impakcie obracając kruche kości ożywieńca w pył.


- Następnym razem pozwól mi zamienić choć jedno zdanie z potencjalnym przeciwnikiem, kochanie - zwrócił się do Furii, ciężko dysząc po walce, choć jego wysiłek fizyczny był nieporównywalnie mniejszy od pozostałych. Następnie zwrócił się do pozostałych:
- Wiem, że wam się to nie spodoba, ale oboje, ja i Furia, jesteśmy zmęczeni podróżą przez to przeklęte miejsce, także walką, dlatego chciałbym jak najszybciej znaleźć jakieś bezpieczne miejsce na odpoczynek. Z dala od tej mgły i pieprzonych gnolli - powiedział, siląc się na delikatnych uśmiech. Nie miał już zamiaru przeszukiwać wrogów, ani bawić w detektywa w takim stanie. Jedynie o czym myślał to o ciepłym łóżku, swoich dziurawych bamboszach i butelce koniaku. Chciał jak najszybciej wyrwać się z uścisku przeklętej aury tego ponurego lasu.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline