Jonathann stanął jak sparaliżowany na widok mutanta, z jego ust wydobył się jęk przerażenia. Słysząc głos w swojej głowie, wzdrygnął się i na wszelki wypadek wyciągnął sztylet. Nie miał zamiaru atakować czaromiota, ale jeśli trzeba będzie to to zrobi. Na razie spojrzał w kierunku towarzyszy i upewnił się że są tam gdzie byli, błazen wolał nie ryzykować za nadto.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |