|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-01-2017, 12:01 | #211 |
Reputacja: 1 | -Riða - szepnął Hredrik, nie potrafiąc zdobyć się na więcej. Miał szczerą nadzieję, że prawa gościnności nie będą obce dotkniętemu przez bogów. Skoro uznał ich za gości, to zapewne nie chciał ich zabijać.
__________________ |
30-01-2017, 02:25 | #212 |
Reputacja: 1 | Mężczyzna oderwał się na chwilę od kobiety i tym razem zlustrował uważnym okiem twarz Edwarda. - Przybysz znad reiku, czyż nie? Edward skinął głową i zmierzył jegomościa wzrokiem należącym do kogoś, kto widział już wiele. - Hmm, wytraciłeś akcent. Czyli dłuższy pobyt na zasyfionej północy... - Narzecze Edwarda przestało go interesować z chwilą, kiedy przybliżył się Baryła.- Zwijcie mnie Konstantin Bosch. Przejdźmy do meritium. Dzieciak... Który pierwszy go spostrzegł? Konstantin rozmówił się z Kichterem, po czym wrócił do Edwarda. - Czyli dziecko już mieliście... a kobieta, co z nią? - Chwilę potem jak znaleźliśmy dziecko. Próbowała uciekać ale... Zdaje się że zatrzymała ją.. Kula światła? -Hmm... moja teoria. Dziecko wystraszyło się ucieczki matki, więc zagrodziło jej drogę. Może przesłało wiadomość? - Mówił ewidentnie do siebie. Ostatnie słowa weterana go zastanowiły. - Ukrywa? Zechcesz rozwinąć, Edwardzie? Konstantin uważnie wysłuchał, zastanowił się. Na ostatnie odpowiedział tak, podnosząc głos, żeby wszyscy usłyszeli: - W interecie mojego, a przez to waszego pracodawcy. Wszystkie te beczki muszą już dziś zostać przeniesione do magazynu w Getthcie. Przeniesione i nienaruszone, co w momencie, kiedy panoszy się tu banda mutantów może być trudne dla waszej kompanii. Kiedy Bosch upewnił się, że Mantred zmierza już w jego kierunku, dodał ciszej. - Miałem nadzieję przebadać zwłoki tych degeneratów, a tak... muszę się zadowolić babą z dzieciakiem. - Z pewnością jeśli mają chociaż odrobinę rozumu to zaatakują nas kiedy będziemy szli z ładunkiem. Powinienieś mieć jeszcze okazję znaleźć parę.. Okazów? - Edward mruknął ponuro - Znałem paru takich o podobnych zainteresowaniach. Żaden z nich nie skończył dobrze. Konstantin obdarzył starca uśmiechem pełnej życzliwej wyższości. -Jeśli trafi wam się jakiś wyjątkowo nie porąbany na miazgę... to i grosiwo się znajdzie. - Zapowiedział. W tym czasie Mantred zdążył rozmówić się z Pijusem i dotrzeć do trójki przy kobiecie. - Dostarczymy. Możesz przymknąć ryja. - Eskorta...- Zaczął Konstantin, najwyraźniej odporny na aurę szefa pętelkowców. - To będziem eskortować. - Dwadzieścia kółek, w tę i z powrotem... - Styknie - Urwał szef. |
31-01-2017, 00:19 | #213 |
Reputacja: 1 | Jonathann stanął jak sparaliżowany na widok mutanta, z jego ust wydobył się jęk przerażenia. Słysząc głos w swojej głowie, wzdrygnął się i na wszelki wypadek wyciągnął sztylet. Nie miał zamiaru atakować czaromiota, ale jeśli trzeba będzie to to zrobi. Na razie spojrzał w kierunku towarzyszy i upewnił się że są tam gdzie byli, błazen wolał nie ryzykować za nadto.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |
01-02-2017, 00:13 | #214 |
Reputacja: 1 |
|
01-02-2017, 13:30 | #215 |
Reputacja: 1 | Baryła i Edward Pętelkowcy zdążyli już się znudzić dzieciakiem. Rozebrali jedną piarmidkę z beczek i się rozsiedli na solidnej dębinie. Przy chłopaku pozostał tylko ponuro zamyślony Pijus. -To co robimy z pędrakiem w końcu?- Zakrzyknął. -Słyszałeś. Nie poczaruje. Zajeb.- Szef szczęknął, oznajmiając wszem i wobec, że traci cierpliwość. - Łapy precz.- Syknął Bosch. Awantura zawisła w powietrzu. Zanim Mantred zdążył odpowiedzieć, przerwała mu żebraczka. Podniosła się, pomimo krępujących ją więzów. Konus chciał zainterweniować, ale szef kuchcików powstrzymał go jednym skinieniem. -Nie dotkniecie Olega. -Sana powiedziała z takim spokojem, jakby była tego święcie pewna. Mantred odwrócił się w jej stronę i zbliżył tak, że niemal stykali się stopami. -Tak? A to czemu?- Baryła widział, jak palce zabijaki zaciskają się na tłuczku. Nędzarka odpowiedziała cicho, ale wszyscy słyszeli. Jej głos nabrał nienaturalnej dla wygłodzonej żebraczki głębi. -Bo nie bije się pana. Kiedyś wszyscy na górze będą klękać przed Olegiem. Ale nie wy... - Sana pokręciła głową. - Wy zginiecie.- Mantred w odpowiedzi pokiwał głową. Uśmiechnął się. Odpięty od pasa w ułamek sekundy tłuczek poderwał się i wyrżnął w brodę matki czaromiota. Rozległ się ohydny trzask i kobieta runęła na ziemię. Pętelkowiec w mgnieniu oka był nad nią. Nie skończył, nie… Nawet nie zaczął. Wszyscy w skupieniu obserwowali mającą zaraz nastąpić egzekucję. Nawet Konstantin wiedział, że teraz próba powstrzymania bossa to proszenie się o samobójstwo. Mantred zadał dwa, "pieszczotliwe" ciosy w kostki. Kobieta wykrzykiwała niezrozumiałe przekleństwa. Brutalny spektakl przerwał wrzask. Wrzask Pijusa. Jak na komendę wszyscy odwrócili się w drugą stronę. Oleg spopielił opaskę na oczy i wbił ślepe spojrzenie w Mantreda. Podłoga spod palców chłopaka sczerniała. Zepsucie utworzyło krąg i ruszyło w kierunku Sany z prędkością biegnącego szczura. Zacuchnęło zbutwiałym drewnem. Konstantin był najszybszy. Odwrócił się i natychmiast pobiegł w kierunku promienia. W biegu wyplątął coś z rękawa i wycelował w chłopaka. Był to srebrny amulet wielkości sygnetu. Ani starzec, ani Ulf nie poznali wyrytych tam dziwnych symboli, ale bez wątpienia były, tfu, magiczne. Promień czaru Olega najpierw zwolnił, a po kilku sekundach się zatrzymał. Świecidełko Boscha stoczyło z gusłami zażartą walkę i wygrało. Dzieciak zmęczył się, upadł na plecy. Zapadła głucha cisza, przerywana jedynie spowolnionymi oddechami. -Zostawcie i bachora i jego matkę! - Krzyknął Konstantin -Bosch, do kurwy. Powiedziałeś… -Pomyliłem się. Nie wiem, co chłopak umie. Ale się dowiem.- Bosch schował amulet i nastąpił na próbę na zniszczone drewno. Pękło od najlżejszego dotyku. Po tym podszedł do Olega i skupił się całkiem na nim. Mantred był wściekły. Zostawił Sanę, podarowując kopa na pożegnanie i wyszedł z magazynu do kanałów. Warknął tylko coś do Pijusa, a ten przejął dowodzenie. -Dobra, słuchajta! Z trzech chłopa zostawimy tu, a reszta do eskorty. Szpica, tylec, zwiady. Zgłaszać się. A jak któryś ma pietra, to wypierdalać na górę! - Wskazał na schody. Żmija, Jonathan i Hredrik Mutant odpowiadał każdemu z osobna, ale jednocześnie każdy usłyszał i zrozumiał wszystkie odpowiedzi. Odbywało się to w umyśle najemców. Nieznajomy nie otworzył ust ani razu. -Przyjaciele mówią mi Rogacz. Obcy... nie mówią. Jestem gospodarzem świata pod waszymi domami. Waszym strażnikiem. - Tak odpowiedział Gerhardowi. - Jesteś z daleka, wybrańcze bogów, lecz przyjmuję i ciebie i twoich przyjaciół. Ułożyliście do snu moich kuzynów, ale ich nie skrzywdziliście. To godne pochwały. - Takie słowa skierował do Hredrika. -Nie obawiaj się. Przyszliście tu jako wrogowie moich wrogów. Czujcie się gośćmi. - Tak przemówił do Jonathana. Potem odpowiadał na dalsze pytania. Po tym, jak ciekawość jego gości została zaspokojona, odezwał się do wszystkich. -Nie jesteście Szcurkami. Ani moimi kuzynami, ani braćmi. Ni żonami, ni synami. Mogę więc tylko prosić… o waszą pomoc. - Rogacz poczekał na odpowiedź swoich gości, a jeśli przystali na jego prośbę, zaczął mówić: -Moja żona uciekła. Potrafiłbym zrozumieć kobiece zgłupienie, ale ona zabrała mojego syna. Są w miejscu do którego nie mogę dotrzeć. Ale wy tak. Pokażę wam drogę. Przyprowadźcie mi chłopaka, a dostaniecie głowy morderców spod znaku pętli. I wszystko, co do nich należy. |
01-02-2017, 13:51 | #216 |
Reputacja: 1 | Hredrik odetchnął z ulgą. Heilög dotknięte miał jedynie ciało, nie umysł. I na dodatek jego interesy były zbieżne z ich interesami. Tzeentch czasem zaskakiwał pozytywnie, za co szczerze podziękował mu wróż.
__________________ |
03-02-2017, 12:51 | #217 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 06-02-2017 o 11:39. |
03-02-2017, 19:13 | #218 |
Reputacja: 1 | Cyrkowiec pokiwał głową ponuro i powiedział do towarzyszy. -Dobrze niech będzie, byle rogatogłowy dotrzymał słowa - zero oszustwa i krętactw. Do tego zero czarowani i gusłów jakich, wole po zleceniu w jednym kawałku być. Niech przysięgnę na bogów swych że umowy dotrzyma, a ja na honor złodzieja swej części umowy dotrzymam. Po tych słowach spojrzał nieufnie na mutanta-czaromiota.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |
07-02-2017, 12:44 | #219 |
Reputacja: 1 |
|
13-02-2017, 20:55 | #220 |
Reputacja: 1 | - Ja zostanę - zdecydował Edward wiedząc że raz że bardziej się przyda tutaj niż na "szpicy". Jego starcze zmysły mimo wszystko zwykły zawodzić. Ponadto chciał mieć oko na tego chłopaka. |