Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2017, 02:11   #34
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Chociaż Harl niełatwo popadał w zdumienie - przez blisko dwa wieki sporo można zobaczyć i usłyszeć - mag zdołał zbić go tego ranka z tropu. Jedna rzecz, że szeryfowi do głowy by nie przyszło, żeby przetrząsać krzaki wokół wieży w poszukiwaniu kamyków. Co fachowiec, to jednak fachowiec i tu na dobrą sprawę jeszcze nie było czemu się dziwić. Ale takiego śledczego zapału się po nim nie spodziewał. Może w sprawie wieży, w końcu była magowa i to do niej przyjechał. Co innego oględziny trupów.
Takie zainteresowania nie kojarzyły się najlepiej. Poza tym, jeśli Harl dobrze pamiętał, przynajmniej od paru lat to nie chuderlawy czarokleta pierdział w stołek szuwarowego szeryfa. Ani nawet zydelek zastępcy. A ten tu poczynał sobie, jakby był u siebie.
Manhattan sposępniał z początku, zaraz jednak machnął ręką na gliniarską dumę, a skojarzenia odłożył na spokojniejszy moment. Ani chybi Szuwary potrzebowały maga. Możliwe, że nawet bardziej, niż mu się kiedykolwiek zdawało.

- No. Co połaziliśmu po krzakach, to nasze. Wygląda, że przynajmniej na razie ominie was kopanie - powiedział do pomocników, odbierając bandolet Vince'owi, któremu powierzył go na czas kamykobrania. - Wasze szczęście. Teraz pójdę zobaczyć, o co ten krzyk... - Ściągnął brwi na uwagę Mosse'a, że o trupa chyba, po czym przykazał surowo, żeby w tym czasie kamyków nie próbować ruszać ani nie podchodzić bliżej do wieży. Sprawdził i wprawnie załadował broń.
- A najlepiej idźcie Pod Kocura. Tylko się nie uchlejcie - dodał ciut łagodniej i z bandoletem w ręce pomaszerował żwawo za grabarzówną i Kastorem.

W miejsce, jak się okazało, dla zmarłych najwłaściwsze. Ha, przynajmniej raz stary pijaczyna zachował się przyzwoicie i odwalił kitę od razu na cmentarzu, oszczędzając innym zachodu. Choć, tak po prawdzie, raczej nie z własnej woli. Pusta, rozłupana jak orzeszek czaszka to dość jasna wskazówka.

- Lisa, biegnij do Marianny, nic tu po tobie. I przyślij Fresnela, jeśli jeszcze tam siedzi.

Harl liczył, że tropiciel dalej grzał dupsko w karczmie i - chętnie czy nie - dołączy do nich, zanim zabiorą się za szukanie śladów. Tymczasem nie bronił Kastorowi dostępu do zwłok, choć baczył, co ten z nimi robi nie gorzej niż na to, co działo się wokół. Na jego oko Milet leżał tak przynajmniej od nocy, ale jakby to wyglądało, gdyby jeden z chłopaków starego Odo dał się zaskoczyć w biały dzień jakiejś nienażartej paskudzie. Miał zresztą do swojego mózgu sentyment.
 
Betterman jest offline