Aldona nie dołączyła się do ogólnych pofukiwań i przekomarzań. W kwestii odpoczynku było jej wszystko jedno, byle nie tutaj. Komendant, o ile pamiętała, nie nakazywał pośpiechu, więc nie miała zamiaru się przemęczać. W straży nadgorliwość była dobra co najwyżej przy łapaniu pcheł, a pcheł nie miał nawet Pieseł - Leda solidnie o to zadbała i zmuszała córkę by kąpała i wyczesywała kudłate bydle co najmniej raz w tygodniu. Nie był to najmilszy czas ich wspólnego pożycia, oj nie...
Widząc ospałe zapędy Dragomira względem grzebania w rozkładających się zwłokach Aldona rzuciła mu hak i kotwiczkę. - Przywiąż do liny czy jakiegoś badyla i pogmeraj; łatwiej będzie wyciągnąć hakiem za żebra niż rękami się babrać. Tylko mi potem to wyczyść, nie chcę złapać gnilnej gorączki czy czegoś podobnego. |