Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2007, 18:14   #17
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side* Kayla Knylenn
Gdy oślepiający błysk pochłonął dwa roboty Kayla drgnęła nagle. Przez kilka ułamków sekund wydawało jej się, że to nie niegroźna eksplozja droidów ćwiczebnych lecz pełna salwa burtowa statku wojennego. Coś w jej wnętrzu skurczyło się boleśnie i momentalnie utrąciła kontakt z Mocą. Gdyby nie Frei mogłaby też utracić wzrok. Skinęła mu głową nie mogąc się jednak do uśmiechu.

Wokół niej inni padawani wieńczyli dzieło zniszczenia. Osiem robotów, osiem nadpalonych, dymiących kawałków metalu. A ona stała tam trzymając w dłoni miecz świetlny i nerwowo zaciskała usta by nie zacząć krzyczeć.

Czy to zawsze ma tak wyglądać? Po to tyle lat studiowała historię i filozofię oraz wszelkie nauki ścisłe, żeby teraz wymachiwać żelastwem i niszczyć? Kiedyś tak nie było, ale teraz wraz z wybuchem wojny to co robiła coraz częściej sprowadzało się do destrukcji. Cieszyła się z przydziału na Hoth, gdyż oznaczał, że będzie daleko od frontu, poza tym praca tutaj dawała jej szansę by dla odmiany coś stworzyć, uczestniczyć w budowie enklawy. Ale czy w końcu i ta baza nie miała się stać narzędziem zniszczenia, nawet jeśli nikt im jeszcze o tym nie powiedział. W końcu jeśli to była tylko sprawa kolejnego miejsca do szkolenia Jedi to jakiego diabła wszędzie panoszyły się klony?

Gdy pojawił się mistrz Dune zmusiła się by zachować kamienny wyraz twarzy. To, że mówił o ochronie trochę ja uspokoiło, ale na froncie też mieli kogoś bronić niewinnych. A do czego to się sprowadzało?

Gdy Quarren patrzył jej w oczy zastanawiała się ile wie. Pewnie wszystko, musiał przecież czytać jej akta. Czyżby chciał sprawdzić jak sobie poradzi z powrotem do walki? A jeśli tak czy go zawiodła? Bo siebie napewno. Od dziecka zwracała wiele uwagi na opanowanie przedtem zawiodło ją tylko raz. I aż za dobrze wiedziała, że to o raz za dużo.

Gdy wracali do bazy była milcząca, wzrok wlepiła we własne ręce usiłując odzyskać równowagę. Smakowite zapachy trochę przywróciły ją do życia. Uświadomiła sobie,jak bardzo jest głodna. Zwłaszcza, że od dawna nie jadła niczego normalnego. Co prawda medycy nakazywali jej cierpliwość w kółko powtarzając, iż ktoś komu praktycznie poszatkowano jelita powinien się cieszyć, że w ogóle jest w stanie przyjmować normalne pokarmy. Jednak to tylko jeszcze bardziej potęgowało jej tęsknotę za jedzeniem nie będącym witaminizowaną odżywką.

Pamiętaj Kaylo, wszystko można przetrwać. Musisz być tylko silna. Upomniała samą siebie zasiadając do obiadu. Zazwyczaj nie mogła się doczekać deseru, jednak teraz przyniósł on ze sobą niemiłą niespodziankę.

Na szczęście zarówno dla niej jak i dla Mistrza Dune’a wyszedł on zanim minął jej pierwszy szok, gdyż potrzeba wciśnięcia Quarrenowi jego macek we wszystkie dostępne otwory fizjologiczne mogła się okazać zbyt nagląca.

Koszmary. To była pierwsza myśl jaka się jej nasunęła po wyjawieniu „wspaniałej wiadomości” o wspólnej kwaterze. Jak zawsze przyniosła ze sobą ciemność i widmo zasmuconej twarzy Adrona Kryma Co jeśli znowu będziesz miała koszmary? Co jeśli znowu zaczniesz krzyczeć przez sen? Wszyscy się obudzą i zaczną się pytania, tłumaczenia lub co gorsza współczujące spojrzenia. Nie chciała tego. To była przecież jej sprawa. Jej i nikogo innego.

Napad gniewu minął jej szybko pozostawiając po sobie głęboki wstyd i smutek. Być może to już stało się problem ich wszystkich. Nie panujesz nad sobą tak jak powinnaś, ćwiczenia dały temu aż nazbyt wyraźny dowód. Jeśli Quarren chce żeby stworzyli grupę jego decyzja jest jak najbardziej właściwa. I nie byłoby problemu gdyby pewna padawanka (bez wytykania palcami) wreszcie wzięła się w garść. Co więcej gdyby pewna padawanka robiła co do niej należy zapewne nie byłoby jej teraz tutaj, bo jej mistrz wciąż by żył. Odezwał się pewien złośliwy głosik w jej umyśle. Jedi to wszystko co ci zostało. Jeśli zawiedziesz, możesz stracić i zakon. Koniec z wymówkami i pobłażaniem sobie. I przede wszystkim nie pozwolisz by twoje osobiste problemy odbiły się na twojej efektywności oraz na pracy grupy. Zrozumiałaś? Masz dać z siebie wszystko. Zacisnęła dłonie w pięści spuszczając głowę by nikt nie zauważył ponurej determinacji na jej twarzy. A co jeśli to nie wystarczy? Szepnął jakiś niepewny głosik w jej głowie. Musi. Odparł ten zdecydowany.

Frei zaczął mówić więc nadstawiła uszu usiłując się zdystansować od swoich problemów. Mimo swojego dość drapieżnego wyglądu Kel Dor wydawał się najłagodniejszy z nich wszystkich i zarazem w jakiś rozczulający sposób niewinny, przez co wzbudzał jednocześnie jej zazdrość i sympatię. Miał coś co tragiczne wypadki związane ze śmiercią Mistrza Kryma bezpowrotnie jej zabrały. Gdzieś głęboko Kayla miała nadzieję, że świat obejdzie się z nim łagodnie, bo szkoda byłby gdyby to utracił. Z kolei Keiran wydawał się być z tych cichych i silnych. Na pewno umiał o siebie zadbać. Miała nadzieje, że w trudnych sytuacjach zdoła też zadbać o tych którzy będą na niego liczyć. Co do Lili, Kayli trudno było ją rozgryźć. Wydawała się być typem samotnika co wcale sprawy nie ułatwiało. Choć fakt iż w czasie walki z droidami wpadły na ten sam pomysł dawał nadzieję iż będą w stanie się zrozumieć.

- Najlepiej idzie mi unoszenie przedmiotów i manipulowanie nimi za pomocą Mocy, poza tym jestem też dobra w sprowadzaniu iluzji. Liznęłam też podstawy leczenia, manipulacji umysłem i używania Mocy w celu szybkiego przyswajania większej ilości wiedzy. – oznajmiła z przyjaznym uśmiechem.

Gdy skończyła mówić do głowy wpadł jej pomysł, który mógł pomóc jej z koszmarami. Stary dobry wysiłek fizyczny. Podczas intensywnych ćwiczeń organizm ludzki produkował substancje powodujące krótkotrwałe uczucie zadowolenia. Jeśli nie mogła wygrać z własnym umysłem postanowiła spróbować go oszukać używając do tego swojego ciała. Poza tym jeśli zmęczyłaby się dostatecznie niechybnie zapadłaby w głęboki sen, bez koszmarów. O ile się orientowała siłowania powinna już działać, za pomocą zwykłej bieżni mogła bez trudu załatwić sprawę. Przynajmniej taką miała nadzieję.
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 29-05-2007 o 22:14.
Lirymoor jest offline