Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2017, 10:24   #100
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
- Nic, a nic - wzruszyła ramionami Barb. - Gdzie to podłapałeś? Nelka, wszystko dobrze? Przynieść ci coś? Zdobyć? Porwać? - zapytała przyjaciółki, zwracając się w jej stronę.
- “Masz rację Rit, słońce już wstało. Szkoda ich trochę, pocieszna z nich była grupka. Szczególnie ta mała…” - odpowiedziała na to Nela, właściwie cytując coś, co siedziało jej w głowie a w dodatku występowało w tym cytacie imię, które przed chwilą przytoczył Jack. Tym samym Nelka przeniosła na niego spojrzenie.
- O, to, to... - Jack wyszperał jakieś gacie. Usiadł na łóżku, by się ubrać. - To chyba... chyba był sen. Zdawało mi się, że widzę nas, zanim się obudziliśmy przy kamieniach Stonehenge. I to powiedziała wysoka blondynka, z mieczem, do brodatego rudzielca.
- Tak, dokładnie… - odparła szarowłosa, która teraz dla odmiany zaczęła przyglądać się swoim dłoniom. A po chwili dość gwałtownie sięgnęła do twarzy, jakby chciała sprawdzić czy czegoś na niej nie ma.
- Wszędzie śmierdziało magią - dodał cicho Jack. - Nela? Coś się stało? Czego szukasz?
- Krwi… - powiedziała cicho. - Jaa… odcięłam jej głowę… - Niemalże było słychać, jak dziewczyna głośno przełyka ślinę.
Lady Makbet..., pomyślał zaniepokojony Jack.
Prawdę mówiąc nie miał pojęcia, co odpowiedzieć. Nie był pewien, czy to, co powie, dotrze do Neli i zadziała tak, jak on by chciał. Co by to dało, gdyby powiedział, że dla niego dobry wampir to wampir w postaci proszku?
- Ale to nie była niewinna osoba Nel. Chciała skrzywdzić wszystkich. Ciebie, nas, naszych sojuszników. Nie miałaś wyjścia. To była walka na zasadzie ty, albo ona. Jeśli to nie ona by zginęła, umarłabyś ty… Zrozum, że nie było innego wyjścia. - Barb nie zastanawiała się nad tym wcześniej. Zabiła - nie zabiła. To było bardzo zero-jedynkowe, ale mimo to, totalnie nierzeczywiste. To były obce istoty, bo przecież nawet nie ludzie, z tajemniczego świata, w którym nie chcieli być, a być musieli. Nie, nie było innego wyjścia. - Nie martw się. Nie mogłaś zrobić nic innego. Nie odpuściliby inaczej. - Czarnowłosa wyciągnęła rękę i ostrożnie poklepała przyjaciółkę po dłoni, patrząc przy tym intensywnie na Jacka. Miała nadzieję, że uderzy w podobny ton.
- Nelu... To była wampirzyca... - powiedział Jack. - I chciała nam zrobić wiele nieprzyjemnych rzeczy. Podobnie jak jej towarzysze. Poza tym... - Ugryzł się w język i nie powiedział 'ona i tak nie żyła'. Kto mógł wiedzieć, czy to prawda prawdziwa, czy nie do końca. - Naprawdę nie miałaś wyboru, podobnie jak my wszyscy.
Czy myśl, że to pewnie nie były ostatnie trupy na ich szlaku, nadałaby się do wygłoszenia w tym momencie? Raczej nie...
Nela popatrzyła po jednym i po drugim, jednak totalnie bez słowa. Trochę tak jakby coś w ich zachowaniu ją dziwiło. Nadal wyraźnie zagubiona w swoich myślach. Skupiwszy po tym wzrok na ubraniach, przykryta kocem, którym dodatkowo się opatuliła, ruszyła w ich kierunku.
Jack nic nie powiedział, miał jednak nadzieję, że Nela wkrótce wyjdzie z tego dołka. Na razie jednak nie wiedział, jak miałby jej pomóc. Chyba trzeba było przeczekać.
Ubrał spodnie i, zawiązując troczki, podszedł do okna, by dziewczyny mogły się spokojnie ubrać.
Barb wyskoczyła z łóżka, śmigając gołymi piętami i pośladkami. Po czym na oko oceniwszy rozmiar i przydatność ubrań, wciągnęła na siebie coś, co wyglądało jak bielizna, spodnie i bluzę, która mogłaby być męska, ale z racji zdobnych haftów została przez nią zakwalifikowana jako odpowiednia i dla płci pięknej, a na pewno dla niej samej.
Po chwili stała ubrana, skupiając jednak wzrok na wolniej ubierającej się Neli.
- Musiałaś to zrobić. Wszyscy musieliśmy. To było my, albo jakieś… dziwactwa - w końcu może odczłowieczenie wampirów, które z założenia ludźmi nie były, jakoś mogło pomóc.
- Nelu... - Jack obrócił się w stronę dziewcząt, ale błyskawicznie ponownie zwrócił wzrok w stronę okna i tego, co znajdowało się na dworze. - Barb ma rację. W obu kwestiach. Nikomu z nas nie sprawiło to radości, i to dobrze o nas świadczy, ale daję słowo, że w razie konieczności zrobiłbym to jeszcze raz, a potem po raz kolejny.

- Jeśli jesteście gotowe, to chodźmy na dół - zaproponował po chwili. - Może dowiemy się czegoś od Dana.
- Dobrze, wiedza się zdecydowanie przyda w sytuacji, w jakiej się znajdujemy - zgodziła się Barb, po czym zaczęła pomagać ubrać się Neli. Szarowłosa jednak nie zaczynała żadnej rozmowy, w zasadzie unikając nawet kontaktu wzrokowego, więc Barbara dała koleżance chociaż w tej kwestii przestrzeń, której ta potrzebowała. Po krótkiej chwili klepnęła Nelę w ramię i oznajmiła Jackowi:
- Gotowe.
Poczekała, aż Jack otworzy drzwi i wraz z Nelą poszła za nim.
 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners
Morri jest offline