Letnie słońce przygrzewało już mocno, kiedy rodzeństwo szczurków wracało poboczem drogi do ośrodka.
Oprócz dewocjonaliów Dominik zabrał od dziadków swój rower i pedałował na nim obok siostry. Biały jednoślad rodzimej marki Reksio nie był szczytem marzeń w dobie BMX-ów, ale wciąż dawał radę. Na budzących postrach przechodniów wyścigach dookoła ich warszawskiego bloku Niko plasował się zwykle w pierwszej dziesiątce, ustępując tylko starszym dzieciom na góralach.
Rozmyślał o samochodzie z dziwną rejestracją, który minął ich, gdy szli do domu dziadków. - Już wiem! - zawołał do Moniki, jakby nagle go olśniło. - "D" to niemiecka rejestracja! To musi być ten Niemiec, Weinryba, co miał przyjechać do pana Zbyszka! |