Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2017, 20:43   #115
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

Goblińskie ścierwo ważyło tyle co dorastający młodzik. Venora stawiała swe kroki bardzo ostrożnie, pomijając większe przeszkody. Jedna z takich właśnie przeszkód sprawiła, że goblin znalazł się praktycznie bez walki w rękach rycerki. Kobieta miała prosty plan. Tym, którzy przetrwali bitwę ukazać ich pokonanego herszta i tym samym zmusić do kapitulacji. Venora wyobrażała sobie ostatki niedobitków zielonej hordy, która pada na kolana na widok spętanego zwierzchnika, oraz jego złamanej korony. Rzeczywistość okazała się być jednak nie tak kolorowa, jak tego pragnęła paladynka. Gdy już znajdowała się na ostatniej prostej do wyjścia z goblińskiego leża, gdy już widziała wyraźnie wyjście z jamy i gdy już była zaledwie kilka chwil od wprowadzenia swego planu w życie Venora usłyszała potężny harmider i przypomniała sobie o walczących tuż obok jamy gigantach. Tam bój najwyraźniej toczył się cały czas i puls w jej żyłach znów przyspieszył.

Venora przyspieszyła kroku i już miała i już miała wychylić się na zewnątrz by rzucić okiem na całą sytuację, gdy niespodziewanie tuż przed samym wejściem do pieczary runął trupem troll
~A więc to jeszcze nie koniec...~ pomyślała zatrwożona znów wyobrażając sobie potyczkę z gigantką. Rycerka prędko sprawdziła czy więzy na linach goblina są dość silne i pokurcz nie będzie w stanie się uwolnić i uciec, po czym cisnęła zielonoskórym w kąt, pod śliską ścianę jamy, po raz kolejny dobyła swego miecza i przyspieszyła kroku.
Pierwsze co ujrzała to pokiereszowane ciało trolla. Nie było jednak spalone, ani poparzone kwasem a to oznaczało, że Sporg jeszcze do nich wróci, gdy jego ciało się uleczy. Kolejną rzeczą, którą ujrzała była gigantka, która chwiejnym krokiem, również obficie zakrwawiona spokojnym krokiem zmierza z zbocza w kierunku poobijanego oddziału piechurów.

Ostatnią rzeczą, która ukazała się Venorze to jej kompani. Poranieni, otoczeni chmarą zielonych trupów, oraz stojący w połowie drogi, między żołnierzami a gigantem Arthon. Purpurowy Smok dostrzegł swoją siostrę i choć pewnikiem bardzo tego nie chciał, głośno do niej zawołał
-Venoro! Musimy ją zająć walką! Póki troll nie odzyska przytomności! Za Cormyr!- krzyknął, uniósł swój miecz do pozycji bojowej i ruszył w stronę ogromnego przeciwnika. Venora widząc tę heroiczną szarżę brata poczuła jak jej adrenalina znów zaczyna buzować w krwi, serce bije jeszcze szybciej, a dłonie same zaciskają się na rękojeści miecza. Za Arthonem ruszyło kilku zbrojnych, Frank, oraz Virgo, lecz rycerz miał kilka sekund przewagi nad kompanami, podobnie jak Venora.
Gigantka krwawiła z pod żeliwnego hełmu, miała odrapane udo, oraz głębokie bruzdy w boku, a teraz ostatkiem sił przyszło jej mierzyć się z dwójką ludzi, przynajmniej w pierwszej chwili.

Pierwszy natarł Arthon. Rycerz niesiony słusznym gniewem zaszarżował i uderzył boleśnie swym dwuręczym mieczem w łydkę gigantki. To miejsce ogromna wojowniczka miała doskonale strzeżone przez stalowe nagolenniki, lecz Arthon najwyraźniej zdołał dostrzec jakiś słaby punkt w pancerzu wielkoludki i ranił ją boleśnie.
-Agrrrraaauuuu!- zawyła żałośnie, po czym przyklękła na jedno kolano, łapiąc się lewą ręką za zranioną nogę. Venora nie mogła mieć lepszej okazji. Wróg był zmęczony, zdekoncentrowany i do tego klęczał, dając najlepszą z możliwych okazji do ataku. Venora poprawiła uchwyt miecza w dłoni i podbiegła mając przed sobą odwróconą plecami oponentkę. Gigantka odsłaniała swój bok i rycerka właśnie to miejsca uznała za najlepsze do ataku. Rycerka podbiegła i wbiła ostrze z całych sił, a to jakby wpychane przez samego Helma wbiło się bardzo głęboko, między żebra.

Ogromna wojowniczka spojrzała kątem oka na Venorę i mimo doskwierającego bólu zdołała jeszcze uderzyć rycerkę zamkniętą pięścią z wielką siłą. Służka Helma zasłoniła się tarczą, lecz na nic to się zdało, gdyż druzgocący cios wielkoluda niemal zwalił Venorę z nóg, pozbawiając na chwilę tchu w piersi i uświadamiając ją w jak wielu różnych miejscach na raz można czuć ból.
Gigantka podniosła się, z trudem utrzymując równowagę. Ostatni raz spojrzała z ukosa na Venorę i już złapała swój dwuręczny topór, który, dobrze wycelowany, bez problemu mógłby przepołowić Venorę na dwa krwawe kawałki. Helm jednak czuwał nad swoją służką i z pomocą przyszedł Kirk. Jego strzała wbiła się w szyję gigantki, na chwilę odrywając jej uwagę od rycerki. Venora jak przez mgłę obserwowała to co się przed nią działo. Piszczało jej w uszach, ból promieniował z rąk i żeber, aż sobie przypomniała potyczkę z smoczydłem.

Wtem dostrzegła Arthona, który wyłonił się zza pleców gigantki i wbił swój dwuręczny miecz w jej odsłonięty brzuch. Ogromna wojowniczka wypuściła z rąk toporzysko i zachwiała się na nogach, posłała Purpurowemu Smokowi gniewne spojrzenie, lecz na nic więcej nie było jej stać, gdyż sekundę później runęła trupem na plecy, dogorywając na oczach żołnierzy.
-Niech żyją bohaterowie!- krzyknął niespodziewanie któryś z żołnierzy.
-Chwała gigantobójcy!- zawtórował mu kolejny.
-Cześć i chwała lady Venorze!- dodał jeszcze inny. Venora poczuła jak na twarzy promienieje jej szeroki uśmiech. Kobieta usiadła bez sił na ziemi obserwując mętnym wzrokiem pobojowisko. Arthon w momencie znalazł się obok niej łapiąc ją za rękę i szyję. Przez chwilę przyglądał się siostrze z poważną miną, lecz w końcu i on zaczął się uśmiechać.
-Udało się... Udało się siostrzyczko...- rzekł, stukając swoim hełmem o hełm Venory, gdy próbował ją przytulić.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline