Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2017, 23:14   #59
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Przebieralnia

Olander wparowała do szatni jakby sam diabeł ją gonił. Co prawda nie czart ją pośpieszał, a odliczanie w module Skorpiona, ale nie umniejszało to szybkości w jej ruchach. Położyła broń na ławce i chwyciła za pierwszą nie za dużą torbę jaką dostrzegła. Sportowa, na ramię, czarna z logiem skaczącego kota. Rozsunęła ją i zaczęła się rozglądać za ubraniem. Akurat pakowanie w pośpiechu miała przez swój dawny zawód opanowane do perfekcji, więc podążając wyrobionym schematem zaczęła pakować najpotrzebniejsze ubranie jak bielizna i codzienne ciuchy, raczej nie dopasowane koszule, by łatwiej móc skryć pistolet i paralizator przy sobie. Wszystko inne będzie mogła kupić na miejscu.

W międzyczasie Imogen wpatrywała się w kolejną turę ludzi, którzy zmierzali przed wprowadzeniem pod szybki prysznic.
- To ty, Imogen? - podeszła do niej kobieta. Azjatka, co najwyżej trzydzieści lat. Imogen rozpoznała piękną brunetkę o mokrych włosach. To właśnie ona należała do drużyny, która uratowała Cobham przed laty ze szponów chupacabr i zaproponowała jej kandydaturę na stanowisko detektywa w Oddziale w Portland. Yuki Hao, bo tak się nazywała, była istną oazą spokoju. - Tak dobrze zobaczyć cię całą i zdrową! Nie pamiętam, kiedy widziałam cię po raz ostatni - uśmiechnęła się lekko, po czym jakby spoważniała. Zapewne w jej umyśle zapaliła się lampka i wyświetlił się obraz fatalnego stanu z przeszłości, w jakim była sponiewierana przez nadnaturalne stwory Imogen.


- Yuki, mój wybawca - odparła Immy uśmiechając się do niej ciepło. Już tak chyba to działało, że gdy ktoś uratuje ci życie to dostaje specjalne miejsce w twoim sercu. Olander upchnęła kolejną bluzkę w torbie i podeszła przywitać się z kobietą. Przytuliła ją lekko po czym wróciła do pakowania.
- No cóż nie przepracowuje się, staram się więcej nie brudzić w sali portalu, co okazuje się nie być takie proste... - powiedziała blondynka z wyczuwalnym sarkazmem w głosie, gdy chowała pomiędzy ubraniami swoje magazynki i zabezpieczony pistolet. - Ledwo dwa miesiące temu wróciłam z odwyku, a już Firma znowu chce mi podwyższyć PWF. I jeszcze ten cały Armagedon co mamy w koło... - Immy westchnęła i wyprostowała się. Podeszła do szafy i wybrała sobie niewielki plecak, do którego mogła włożyć dokumenty i paralizator.
- Eh - Olander zrobiła zbolałą i zarazem zmęczona minę. - Chciałabym móc z tobą porozmawiać, ale czas w cholerę mnie goni, a muszę się jeszcze upewnić co z moją córką. - Immy była bardzo przejęta i zmartwiona wspominając o małej.

Yuki mocno ścisnęła dłonie Imogen.
- Nie martw się o córkę i bądź dobrej myśli - powiedziała spokojnie, spoglądając głęboko w oczy kobiety. - Jeżeli tylko chcesz, to wspomnę o niej Koordynatorowi. Ja też powinnam spieszyć się na wprowadzenie - dodała. - Na szczęście aktywują moduł nagrywania w Skorpionach tuż przy Portalu. Ustawili tam stację z Badaczem dla oszczędzenia czasu - wyjaśniła Hao. - Gdybyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, to nie wahaj się ze mną skontaktować przez Zbiór Legend. To ja wprowadziłam cię do IBPI i podchodzę do tego z odpowiedzialnością - uśmiechnęła się jowialnie, ściskając dłonie kobiety. Azjatka sprawiałaby wrażenie osoby co najmniej dwa razy starszej… gdyby nie piękna, młoda twarz. - Przepraszam, że do tej pory nie odzywałam się - dodała ze smutkiem. Już miała kontynuować, lecz rozproszył ją widok nieznanej osoby, która weszła do Przebieralni.

Była to Natalie Douglas. Zrezygnowała z pójścia do Zbrojowni, postanawiając podążyć w przeciwnym kierunku - do miejsca, o którym rozmawiały z Olander.

- Nie szkodzi - pokręciła głową Immy zapewniając Yuki, że nie ma jej tego za złe. - Każdy ma przecież swoje problemy. Sama mam od roku sajgon w swoim życiu taki, że... Lepiej nie mówić - westchnęła i spuściła spojrzenie na torbę ze swoim bagażem, czując rosnące uczucie rozdarcia. Informacja, że nie musi szukać biura do aktywowania Skorpiona była przydatna, choć szczerze to chyba nawet bez tej wieści, to przez to całe zamieszanie to po prostu by o tym zapomniała i po prostu i tak poszła do Sali Portalu. Już nie byłby to pierwszy raz, że zapomina o tym wszczepie.
- Nie, nie kłopocz się Yuki, już Nadzorca Oddziału zajmuje się jej sprawą - skrzywiła się boleśnie Imogen. - Katherine Cobham to moja bratowa - wyjaśniła zaraz. - Nienawidzi mnie, ale zadba o Solvi. Muszę tylko znaleźć mojego znajomego, który jest tu uziemiony, żeby jej pilnował.

- Dzień dobry - powiedziała cicho do nieznanej detektyw panna Douglas, nie chcąc przeszkadzać w rozmowie.

Natalie starała się nie ruszać zanadto, nie chciała, żeby ktokolwiek był z jej powodu skrępowany. Tym bardziej, że po tym, co mówiła Imogen, można było wnioskować, że nie wszyscy członkowie IBPI byli dobrymi ludźmi. Douglasówna uśmiechnęła się gorzko do torby, którą pakowała. Znowu wychodziła jej wrodzona naiwność. Jednak jeszcze nie wyrugowała tego z siebie na takim poziomie, jaki był jej potrzebny. Lepiej było zakładać, że ludzie są źli, a nie dobrzy. Że kłamią, a nie, że mówią prawdę.
Nat spojrzała na Imogen kątem oka. Nie wiedziała co dalej ze sobą zrobić, co powinna zabrać, co było naprawdę ważne, a co nie. To miała być dopiero jej druga misja. A Imogen wyglądała na niezłą weterankę w tym całym… cyrku.

Immy wyprostowała się słysząc głos koleżanki i spojrzała w jej kierunku. Przyjrzała jej się uważnie i prędko oceniła, że pakowanie się przerośnie Douglas w tym momencie.
- Hej Nat, mam dla ciebie broń, mam nadzieję że Glock nie jest dla ciebie za toporny - skinieniem głowy Imogen wskazała na ławkę, na której leżała broń tuż obok zapakowane torby sportowej i plecaka.
- Yuki, to jest Natalie Douglas. Moja towarzyszka niedoli z dzisiejszego pierdolnika i okazało się, że również spędzimy teraz razem najbliższą misję - Olander przedstawiła koleżankę swojej znajomej po czym spojrzała na Amerykankę. - Nat, to jest Yuki Hao. To moja bohaterka, która jakieś dwa lata temu uratowała mi życie przed zakończeniem go w paszczy kilku chupacabr - opisała Azjatkę uśmiechając się do niej ciepło.
- Witaj, Natalie! - Hao uśmiechnęła się uprzejmie.
Kiedy uprzejmościom stało się zadość, Immy sięgnęła po kolejną torbę, ale tym razem zaczęła pakować rzeczy dla Natalie.
- Wezmę Ci tylko to co będzie potrzebne na pierwszy dzień. Później pójdzie się na zakupy - wyjaśniła jej Immy.
- Miło poznać - rzuciła w stronę Azjatki Natalie, unikając jednak spojrzenia na nią. - Dziękuję Imogen, naprawdę. Nie wiem co miałabym pakować, nic nie wiem - podsumowała się krótko, podchodząc jednocześnie do Olander i torby, którą ta zaczęła szybkimi i zdecydowanymi ruchami pakować.
Natalie wiedziała, że musi wziąć udział w misji, bez względu na poziom jej zaangażowania na ten moment. Wiedziała również, że i ten czynnik musi wzrosnąć. Tu nie chodziło o zwykłe śledztwo, w IBPI stawka zawsze była kilka razy większa, niż mogła się tego spodziewać przeciętna detektyw. Poza tym chyba łatwiej było wmawiać sobie, że to jest większe, niż życie jednej osoby, że chroni się… ba, cały świat. Musiała sobie to wmawiać, żeby nie rzucić tą torbą na drugi koniec szatni, z krzykiem, bo tak naprawdę dokładnie na to miała ochotę. Opłakiwać straty, przeżywać żałobę razem z rodziną, a nie angażować się w sprawy obcych. Albo Obcych. Na jedno jej w tej chwili to wychodziło.

Kiedy Imogen pakowała Douglas, Yuki podeszła bliżej Natalie i delikatnie dotknęła ramienia kobiety.
- Nie przejmuj się, ja też często gubię się w tym wszystkim - rzekła z uśmiechem.

Wtem do przebieralni weszły jednocześnie Lotte i Alice.
- To ty? - Yuki obróciła się do Harper z radością wymalowaną na twarzy.

Alice była troszkę skołowana, nie lubiła pośpiechu, ale jak trzeba było, to już trudno. Weszła do przebieralni i zerknęła na Lottę, która to miała jej towarzyszyć na misji. Rudowłosa nie mogła jeszcze zdecydować, czy się dogadają, dziewczyna wydawała jej się… Niestandardowa jak… Jak śpiewający Dodo. Tak. To chyba było to.
Pierwsze o czym pomyślała, że powinna zlokalizować to torba sportowa, w końcu w taką najłatwiej… I tu jej wzrok padł na Yuki.
- To ja. Nie spodziewałam się wiśniowej aury w tym miejscu i to dziś. Jak się masz? - odezwała się pogodnie do kobiety Alice i również się uśmiechnęła. Nie było jednak wiele czasu, więc złapała jakąś torbę po drodze.
- Dobrze czuję się tutaj, wreszcie jest bezpiecznie - odparła Yuki. - A po całym dzisiejszym dniu to dla mnie kwestia szczególnie priorytetowa - wzruszyła ramionami. - Nawet nie chciałabym iść na żadne śledztwo - pokręciła głową. - Czekam, aż koleżanka wyjdzie spod prysznica. I wtedy pójdziemy na wprowadzenie - wyjaśniła, spoglądając na zegarek, który opinał jej nadgarstek. Następnie przesunęła wzrok na Lotte i podała jej rękę. - Witaj, jestem Yuki. Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się.
Alice pokiwała głową
- Spokój to jak wiesz zapewne coś, co i mnie po dziś by uszczęśliwiło jak i wszystkich w tym przybytku… - zauważyła rudowłosa, powoli zaczynając już zbierać do swej torby rzeczy, które jej będą pasowały, a dziewczyna poza wygodnymi spodniami i koszulkami, lubiła też koszule.

Zapakowanie nadprogramowej torby, kiedy już się wie gdzie co w przebieralni jest poutykane, zajęło Imogen niewiele czasu. Tym bardziej, że nie rozczulała się co do tego by garderoba była wyszukana. Wystarczył przecież dres, bielizna, para jeansów i dwa podkoszulki oraz buty. Olander nie musiała pytać o rozmiar Nat, bo zwyczajnie moduł Skorpiona jaki posiadała pozwalał jej dokładnie zmierzyć koleżankę samym spojrzeniem.
Blondynka zapięła ostatnia torbę, po tym jak wrzuciła do niej ostatnia rzecz - Glocka w kaburze i magazynki - wyprostowała się i spojrzała na zebranych w przebieralni. Wyglądało na to, że wszyscy już są. Co więcej wybawicielka Immy i Alice znały się. Zawsze to będzie temat do rozmów. Olander wzięła jeszcze koszulkę z wieszaka by zamienić ją z firmowym T-shirtem IBPI. Nie kłopotała się jednak z zajmowaniem szatni tylko odwróciła tyłem do wszystkich, bez skrępowania zdejmując bluzkę. Na chwilę można było zobaczyć nagie plecy Imogen, na których nie było nawet jednej drobnej skazy, czy blizny. Zaraz założyła pastelowo różową bluzkę, która z przodu miała nadruk psychodelicznego rysunku sowy.
Immy sięgnęła po swoje pakunki, narzucając je na prawe ramię, a lewą wzięła torbę dla Nat. Odwróciła się na pięcie w kierunku rozmawiających ze sobą kobiet.
- Na razie Yuki, powodzenia na misji - odezwała się Imogen do Hao w tonie pożegnania, a ta mogła dostrzec, że blondynka myślami była gdzieś zupełnie indziej. Immy w końcu spojrzała na Natalie i podała jej torbę. - Proszę.
- I nawzajem! - Yuki odpowiedziała.
Immy skinęła jej głową i opuściła szatnię.


Natalie burknęła coś, co mogło przypominać “na razie” w stronę małego tłumu w szatni i wybiegła z szatni, ściskając swoją torbę.
- Dzięki - rzuciła do pleców Imogen, idąc szybkim krokiem za kobietą.
Skoro miały razem iść na misję, lepiej było trzymać się niej, przynajmniej na razie. Poza tym to z nią jako pierwszą złapała nić porozumienia, to też robiło swoje. Reszta była po prostu obca i Nat nie wiedziała, czy przychylnie nastawiona. Poza tym reszta raczej nie wiedziała również o śmierci brata. A Immy wszystko słyszała, co mogło oznaczać, że będzie nieco bardziej wyrozumiała, kiedy Douglasówna wróci do stanu nieużywalności. Bo jakoś nie wątpiła, że prędzej, czy później znowu nastąpi jakieś załamanie. W końcu będzie musiała gadać przez telefon i tłumaczyć się skąd ten nagły wyjazd.

Lotte nie zwróciła większej uwagi na rozmowy jakie toczyły się w pomieszczeniu. Złapała za małej wielkości granatową torbę i powiesiła ją na przedramieniu. Do bocznej kieszeni schowała dokumenty otrzymane na odprawie. Chodząc szybkim tempem w poszukiwaniu odpowiednich ubrań na misję, po kilku minutach miała już prawie wszystko co potrzebowała. Zajrzała do torby, w której mimo pośpiechu wszystko miało swoje miejsce i było ładnie ułożone. Na ramieniu miała przewieszone granatowe, obcisłe jeansy, białą, luźną koszulkę i tegoż samego koloru trampki, które trzymała w dłoni. Szybko przebrała się w ten zestaw i ostatni raz upewniwszy się, że wzięła to co zaplanowała, zamknęła torbę i pospiesznie wyszła z szatni, w której panował już spokój. Skierowała swoje kroki w stronę portalu, mając nadzieję, że zdążyła ze wszystkim.

W pomieszczeniu zostały już tylko Alice i Yuki. Jednak po chwili dołączyła do nich znajoma Azjatki.
- Ja też już muszę iść - rzekła do Harper. - Wybieracie się na śledztwo we czwórkę?

Alice w tym czasie zgarnęła bieliznę i dwie całkiem ładne sukienki. Na koniec założyła czarną skórzaną kurtkę. Włożyła dokumenty, broń i magazynek do torby i sprawdziła, czy wszystko co podstawowe już zabrała, w resztę zaopatrzy się na miejscu.
- Nie, był z nami jeszcze ktoś, ale najwyraźniej dobór broni zajął mu za dużo czasu… Strasznie mi się spieszy Yuki, dano nam bardzo niewiele czasu po wprowadzeniu. Porozmawiamy następnym razem - pożegnała kobietę Alice, ciepłym uśmiechem
- Powodzenia na twojej misji! - dorzuciła jeszcze, nim zgarnęła torbę, odrzuciła włosy przez ramię i ruszyła do wyjścia z przebieralni, by prędziutko udać się do portalu.
- Dzięki i nawzajem! - Yuki krzyknęła, zanim Harper zniknęła w drzwiach.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 31-01-2017 o 23:27. Powód: zmniejszenie obrazka
Ombrose jest offline