Sandrus niemal oniemiał na widok szlachcica i jego rajtara, poczym wolnym krokiem podszedł do Otta łapiąc go za bark i schyliwszy się nie co szepnoł:
-Niech cierpi jak tamci, skoro takiś ważny był. Na jego ustach pojawił się skrzetnie schowany za własnym przedramieniem sarkadystyczny uśmiech.
Podnosiwszy głowę spojrzał w oczy rajtarowi i powiedział głośno:
-Trza było nas innacze to byśta tak nie wyglądali. Opowiadaj ino coś ta napotkali na drodze.
~Cuź za wspaniały widok, to prawda, że zemsta smakuje najbardziej z wolna. Dzięki ci Sigmarze, oj ja jeszcze urządze te łachudre. Ciekawe co się wydowiem od tego rajtarzyny.~