Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2017, 08:41   #84
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Shira powoli, jak przystało na kalekę, zaczęła przeglądać okolicę wozu, podczas gdy Dzikus zaglądał do juków martwych koni... i członków ekipy Osiki. Wspólnie znaleźli kilka manierek - choć większość niestety pustych) z których udało się napełnić do pełna dwie. Były też jakieś zioła i przyprawy - te jednak niewiele mówiły o swoich właściwościach dziewczynie, której prawie całe życie usługiwano. Bardziej Shirę ucieszyło znalezienie zapasów Dziadunia, który chyba lubił sobie podjadać między posiłkami. Do tego znalazła sporą płachtę w miarę czystego, lnianego materiału. Siadając z trudem na ziemi podarła go na długie pasy. Kiedy jednak zrobiła już bandaże, pojawił się problem z ich założeniem - w końcu trzeba to było zrobić ciasno i w miarę dokładnie.

Dziewczyna podniosła niepewnie głowę na Danaekeshera.

- Mógłbyś... mógłbyś mi pomóc? - zapytała niepewnie, wiedząc, że wymaga to przynajmniej częściowego odkrycia ciała przed mężczyzną.

Ten podszedł do niej bez słowa. Wziął jeden z pasów materiału i usiadł tuż za plecami dziewczyny.

- Zdejmij kurtkę.

Spojrzała na niego niepewnie, próbując wyczytać emocje z twarzy Dzikusa. Ostrożnie rozpięła kurtkę i zdjęła z siebie. Koszula, którą kiedyś miała na sobie, praktycznie przestała istnieć, wisząc w strzępach, wobec czego Shira zdecydowała się również ją zdjąć, pozostając jedynie w obciskającej jej materii - teraz już nieco pobrudzonej i poszarpanej na brzegach, jednak wciąż spełniającej swoją rolę.

Twarz mężczyzny, jak zwykle nie zdradzała żadnych uczuć. Nie był w najmniejszym stopniu skrępowany sytuacją. Gdy tylko dziewczyna się rozebrała, zaczął przewiązywać ją kolejnymi kawałkami bandaża. Shira uniosła ręce do góry, a on obwiązywał jej żebra raz za razem, przekładając paski materiału z ręki do ręki. Przez cały czas widział tylko jej plecy i na swój sposób chciał być delikatny - jeśli można tak powiedzieć krępując kogoś mocno, za pomocą prowizorycznego gorsetu. Szło mu nadzwyczaj sprawnie i musiała przyznać, że sama pewnie nie zrobiłaby tego lepiej, nawet gdyby mogła. Ostatnim fragmentem tkaniny zabezpieczył zrobiony przez siebie opatrunek robiąc na brzuchu dziewczyny prosty, solidny węzeł.

- Jeśli potrzebujesz, możesz zacisnąć go mocniej lub trochę poluźnić. - poinstruował ją wstając.
- Dziękuję
- powiedziała cicho i nie chodziło jej tylko o usztywnienie, ale także o całą sytuację, która rozegrała się wyjątkowo naturalnie. Po chwili ubrała się.
- Możemy ruszać? - spytał Danaekeshar po raz kolejny spoglądając w niebo.

Wstała powoli. Wciąż bolało, jednak dzięki usztywnieniu miała nieco większą swobodę ruchów. Choć i tak nie wyobrażała sobie spędzenia dnia w marszu. Ale... jaki miała wybór?

- Możemy iść. - przytaknęła, mocując pochwę z mieczem do paska i pociągając spory łyk wody z manierki. Śniadanie mogli zjeść w drodze.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline