Maximilian słysząc słowa urzędnika Magistratu, z kamienną twarzą, wyszarpnął z wiszącej przy pasie pochwy nóż. Urzędnik aż się wzdrygnął i widać było, że już chciał wołać po miejskiego pachołka który stał na korytarzu budynku oparty o halabardę ale akcje Łowcy zatrzymały go w pół słowa. Shifemtur przerzucił nóż w dłoni i skierował w stronę własnego boku, tam wymacał jeden ze szwów i delikatnie rozciął kilka nici ukazując ukrytą w zaszytej w jego tajnej kieszeni skórzaną sekreterę.
Nie była ona duża, szeroka na dłoń złożona na troje kryła wewnątrz tylko jedną kartę papieru. W jej rogu lśniła wybita w szkarłatnym wosku pieczęć którą każdy obywatel imperium potrafił rozpoznać jako znak Świętej Inkwizycji Młotodzierżcy.
- To powinno wystarczyć - powiedział Maximilian głosem który niezaprzeczalnie twierdził o jego pewności, że dokument i tak pozwoliłby mu na dużo więcej niż tylko na wgląd do ksiąg - Przedstawcie mi te księgi -