Zwierzę było Girlaen zupełnie obce, co nie zmniejszało faktu, że było piękne. Jako tropicielka potrafiła docenić jakość jego futra, nie była tu jednak by polować w celu zdobycia pieniędzy. Jeśli zwierzę nie zaatakuje wolałaby zostawić je w spokoju. Tu przemawiała do niej natura druida, który potrafił docenić i uszanować dzikość i wspaniałość natury.
Spokojnie wraz z Walają wycofała się do reszty towarzyszy:
- To jakiś gatunek dzikiego kota. One raczej polują w samotności i nie napadają na większe grupy. Jeśli nie będziemy się oddalać od jaskini powinniśmy być bezpieczni.
Widząc, że wszyscy zaczęli już prace przy stworzeniu bezpiecznego i w miarę przytulnego schronienia, także zabrała się do tej pracy. Do kociołka Elvina, który zabrała ze sobą z poprzedniej kryjówki nałożyła śniegu, który po rozpuszczeniu mógł stanowić podstawę posiłku. Wprawdzie drewno zdobyte przez rycerza, z którego zrobiła niewielkie ognisko, nie paliło się zbyt dobrze, ale jeśli upłynie trochę czasu, reszta osuszy się i będzie łatwiej zagotować wodę. Dlatego resztę zdobytego materiału położyła jak najbliżej ognia.
- Przydałby się czar tworzący suche drewno, albo osuszający mokre - Powiedziała na wpół żartobliwe, a potem stwierdziła, ze to wcale nie był taki zły pomysł. - W sumie będę się musiała nad tym zastanowić. |