Will podrapał się w czuprynę. W sumie niby niczego nie potrzebował. Wszystko dało się załatwić na miejscu. Ale skoro można było...
- Jakiś dobry sprzęt elektroniczny i leki. No i może tego... for fuck sake!, ze łba mi wyleciało... ogórki kiszone? W chuj się nadają do wódki, a w Zasranych takich rarytasów nie ma.
Pogmerał w kieszeni i wyciągnął z niej elektroniczny złom, który przywiózł ze sobą i rzucił Złomoklecie zanim ten jeszcze odpłynie.
- A co do jakiś pierdół, to we willi powinno być ich od chuja. Skrzywdzony nie popłynę.
Roześmiał się krótko i bez przesadnej wesołości. |