02-02-2017, 21:52
|
#43 |
| I rzeczywiście, po ponownym wymówieniu imienia tajemniczego jegomościa (lub jejmości?) figurka podskoczyła na własną wysokość i usztywniwszy się w pozycji "baczność" spadła na ziemię z grzechotem. Nasi bohaterowie znów mięli przed sobą zwykłą, nieruchomą figurkę.
Fakty przedstawiały się więc dokładnie tak, jak ocenili ją Forgione i Francesco. Mogli pozostać w mieście szukając nadal pracy - a ta z pewnością mogła się natrafić choćby dziś wieczór, w sali wspólnej - bądź też ruszyć za wskazaniami drewnianego skrzata, wcale możliwe, że w pułapkę. Decyzja zaiste trudna do podjęcia. Na szczęście było jeszcze wcześnie - cała wyprawa do chramu Czerwonych Kapłanów nie zajęła bohaterom więcej niż trzech godzin. Tym samym słońce powoli docierało do zenitu.
Tymczasem do drzwi rozległo się pukanie i stłumiony chłopięcy okrzyk: - Obiad dla szanownych państwa, na koszt karczmy! |
| |