Fredrich szedł ulicami portowego miasta skręcając tytoń w bibułkę z wiadomością. Po przeczytaniu jej dwa razy postanowił nie kusić losu i wzorem starej szkoły spalić liścik z rogalika. Zmierzał prosto do karczmy, w której jak mu polecono, znajdzie swoich nowych kompanów. Czasu było mało. |