Orfeusz schował bron . Zapiał płaszcz i wyjawszy szmatke wytarł starannie buty z organicznych resztek rozbryzganych przez chwila istot . Rozejrzał sie ciekawie wokół ... od kilkuset lat nie opuszczał ziemi . Przywykł do niej i obecnosc w takim miejscu wydawała mu sie ... dziwna .Spojrzał na jina , ktory najwyrazniej miał cos przeciwko ich obecnosci na jego kramie . Wyjał z kieszeni monete i rzucił w strone otwierajacego juz usta kupca ...
Odwrócił sie w strone podnoszacego sie towarzystwa ... chciał cos powiedziec ... ale najwyrazniej porzucil ten zamiar .
Obrzucił spojrzeniem uliczke ...oparł sie o sciane budynku i z uwaga obserwował reszte grupy , ciekawy był co teraz sie stanie |