Ruszyła biegeim po poszczerbionym asfalcie . Narastajaca z kazdym krokiem cisza była bardziej niepokojaca niz wystrzały z karabinu ...
* Kobieta , siedząca w okratowanym oknie swojego mieszkania zaciagneła sie głeboko papierosem .
Niespieszac sie wypusciła dym przykładajac oko do celownika . Widziała jak jakas nieznana kobieta biegnie przez ulice .
Była widoczna jak na dłoni . Usmiechnęła sie wrednie i dotkneła palcem spustu ... starannie , powoli celowała ...
Na jej ustach wredny usmiech zrobił sie eszcze bardziej wredny ... pociagnała za spust .
Esperanza mineła połowe dystansu , mimowolnie rozluzniła sie ... moze snajper poszedł zrobic sobie kanapke ..
Wtem jeden pojedynczy strzał przeszył martwa ciszę ktora towarzyszłya "przeprawie "przez niebezpieczna ulice .
Esperanza usłyszała swist pocisku , ktory bezlitosnie zblizał sie w strone jej głowy ...
W tym ułamku sekundy kobieta przeklinała grubasa , tajemniczego Smitha oraz teg wstretnego bochora ktory naraził ja na niebezpieczestwo . Instyktownie skuliła sie ... pocisk przemkna tuz obok niej ... a ona po chwili , ciezko dyszac usiadła obok budki , gdzie czekał na nia dzieciak . "Mamy jescze dosłownie kilka metrów " pocieszył ja chłopczyk ... teraz to juz spacerek .
Ruszył zdecydowanym krokiem w dół ulicy .
Esperanza chcac nie chcąc wstała i ruszyła za nim . Po kilku minutach chłopiec zatrzymał sie na skrzyzowaniu . "To tutaj " ....
Latynoska spojrzała na zegarek ... do wyznaczonej godziny brakowało 10 minut .
Okolica nie wygladała specjalnie przyjaznie . Kilka wraków spalonych samochodów , swieże slady po pociskach , wypalone okna budynku przed ktorym stała . Wszytko to dawało pewnien obrza "bitwy" ktora rozegrała sie tu bardzo niedawno .
Dwoch lumpów stało przy iskrzacym niemrawo terminalu , ktory w jakis niewyjasniony sposob przetrwał poprzednie potyczki .
Im bardziej Esperanza przypatrywała sie z pozoru martwej ulicy , tym zauwazała coraz wiecej szczegołow .
Jakis kot grzebał w wywalonym koszy na smieci . Jakis ciekawiski dzieciak rozgladał sie jej z okna na trzecim pietrze .
Dwa gołebie na dachu zdemolowanego samochodu gruchały sobie jak gdyby nigdy nic ... Ulica przejachał domowej roboty samochód , stalowe balchy zamiest szyb i sterczacy w góre ciezki karabin swiadczyły wymownie do jakich celów był uzywany ten pojazd . Z piskiem opon skrecił , jednak odgłos poteznego silnika słychac było jeszcze dłuzszą chwile . "To co ? chcesz jeszcze cos wiedziec ? " Obserwacje przerwał zniecierpliwony chłopiec . Najwyrazniej spieszyło mu sie , ale obiecane 5 dolarów było zbyt kuszace by sobie "odpuscic " temat .
Ostatnio edytowane przez denis : 30-05-2007 o 09:48.
|