Elhar obudził się, leżał przykryty płaszczem obok dogasającego się paleniska kominka w karczmie. Elf przetarł zaspane oczy i rozejrzał się po karczmie, stan jego towarzyszy zostawiał wielkiego pola do interpretacji do tego co działo się wczoraj w karczmie. Jak na razie do pory śniadaniowej było daleko, przez chwilę Elf zastanawiał się czy jeszcze trochę nie pospać przy kominka, po czym jednak zdecydowanym ruchem zdjął okrywający go płaszcz i wstał. Elhar zamierzał obmyć się wodą i przy okazji zapoznać się z leśnym kuzynem, który dość nieoczekiwanie pojawił się w karczmie.
Elhar ruszył w kierunku swego pobratymca, skinął mu głową i przywitał się. -Witaj bracie, jestem Elhar z rodu Turviel. Przepraszam że nie przedstawiłam się wcześniej, lecz szybko...
W tym momencie do karczmy wpadł zataczający się krasnolud i zabełkotał coś głośno o ubitym zleceniodawcy. Elf tylko zmarszczył brwi i ruszył w kierunku krasnoluda, by upewnić się co się stało na ulicy.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |