Shira przyjrzała się roślinie, po czym wsadziła ją do ust i zaczęła przeżuwać niespiesznie. Wiedziała, że gdyby Dzikus chciał ją zabić, wystarczyłoby żeby ją porzucił w tamtym obozie. Zdawała sobie sprawę z tego, że jest dla niego ciężarem, dlatego starała się jak najmniej marudzić i utrudniać marsz... choć było jej coraz ciężej. - Co to jest? - zainteresowała się, a korzystając z okazji, dodała jeszcze jedno pytanie - Wiesz dokąd idziemy?
- Zioła. Pomogą na ból.
Jakiekolwiek były zalety tych liści, smak z pewnością nie był jedną z nich. Była w nich nutka mięty, czasem wydawały się lekko kwaśne. Przede wszystkim zaś, były nieprzyjemnie gorzkie.
Dzikus wskazał ręką na ślady, którymi się kierował.
- Stamtąd przyszedł Grywar. Idąc jego tropem odnajdziemy jego pana. Albo chociaż jego siedzibę.
- Myślisz, że to Maggusi go przysłali? - Shira, która faktycznie poczuła się jakby przytomniejsza, założyła, że “grywar” to nazwa bestii, z którą walczył Danaekesher.
Wojownik przytaknął.
- To bestia strażnicza. Tylko Maggowie ich używają i potrafią nad nimi panować. Skoro Grywar pilnował tego terenu, musi tu być jakiś Magg. Choć nie mam pojęcia co tutaj robi...
- Zastanawiam się kim był ten jeździec wcześniej, co chciał mnie dla siebie. Czemu u licha wszyscy tak mnie chcieli tam? Czy naprawdę tylko dlatego, że... nic mi nie dynda między nogami? - powiedziała wprost.
Była lekko otumaniona dzięki ziołom i... naprawdę szczęśliwa, bo ból, który towarzyszył jej od wielu godzin nagle zniknął. Zaczęła raźniej iść do przodu.
Dzikus wzruszył lekko ramionami.
- Może chodzi o to, że nie jesteś stąd. A może nie ma żadnego powodu. Ponoć Marmurowi mają więcej złota niż jest rzeczy, które można za nie kupić. A lubią kupować.
- Marmurowi? - powtórzyła obco brzmiącą nazwę. Poczuła się też dotknięta tym, że Dzikus nie widział w niej niczego specjalnego. Akurat on mógłby…
- Marmurowe Rody. Arystokraci, najbogatsi na kontynencie. Ten Averaetoine mógł być jednym z nich, ale pewności nie mam.
Pokiwała głową, lecz nic nie rzekła. Nagle zakręciło jej się w głowie. Musiała udać, że się na coś zapatrzyła. Po chwili bez słowa ruszyła za Dzikusem w dalszą drogę.
__________________ Konto zawieszone. |