Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2017, 17:57   #79
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
W milczeniu podążając przed siebie, wiedźmiarz odciął wszelkie myśli o przeszłości i przyszłości. Skoncentrowany był na chwili obecnej, dlatego uważnie jego oczy błądziły po zmieniających się korytarzach. Starał się być jak najbardziej czujny, bowiem chwila nieuwagi mogła go kosztować życie. Nie myślał już o Johannie i tym przeklętym Azmodanie, mimo że ci ciągle szli tuż obok niego. Miał przeczucie, że czarnoksiężnik coś dla nich szykuje, jednak na chwilę obecną nie musiał się o to martwić.

Bo pojawił się inny problem.

Ściany ze wszystkich stron otworzyły się, a zza nich wyskoczyły dzikie bestie. Roland natychmiast uważnie przyjrzał się poczwarze, chcąc rozpoznać gatunek i znaleźć najlepszy sposób do walki z nią. Uzmysłowił sobie swój błąd dopiero po fakcie. Poczuł jak jego ciało drętwieje i staje się chłodne niczym skała.

- Bazy… - słowa zamarły w jego ustach, wraz z resztą skamieniałego ciała. Mimo że nie mógł się ruszać, jego umysł wciąż był sprawny… w pewnym sensie. Widział całą walkę jak przez mgłę. Ogarnęła go wściekłość, że znowu zawiódł. Dał się podejść jak głupiec. Pomnik jakim się stał, wyglądał nadwyraz spokojnie, jednak jego wnętrze płonęło. Musisz stać się silniejszy”, kobiecy głos rozbrzmiewał w jego głowie. Wydawał się znajomy, jednak Roland nie mógł sobie przypomnieć do kogo należał.

“Musisz stać się silniejszy, Rolandzie…”

Kiedy odzyskał władzę w ciele było już po wszystkim. Wkoło walała się krew i zwłoki bazyliszków. Wiedźmiarz chwycił się za głowę, która znowu rozbolała go od powrotu wspomnień. Siłą woli zdusił je w sobie. Nie chciał nic pamiętać. To jedynie przeszkadzało, dekoncentrowało.

- Chodźmy dalej - powiedział, wcześniej rzucając zaklęcie światła na broń Bazyli, łuk Shadea oraz swoje rękawicę. Nagle zrobiło się jaśniej, jednak on wciąż pogrążony był w mroku.
 
Hazard jest offline