To był parszywy koniec nocy, Dietrich siedział na ławie wciąż nie specjalnie orientując co się dzieje wokół niego, a do tego pojawiał się uporczywy ból głowy. Mimochodem zauważył krasnoluda i niziołka wychodzących na zewnątrz. Chwilę potem do sali z powrotem wparował Horin oznajmiając o śmierci Hagera.
Szuler skądś kojarzył to imię, ale przez spowolnione procesy myślowe potrzebował chwili by sobie przypomnieć o kim mowa.
- Aaaa Hager znałem go on chyba pszem przet no tym przed mytnikiem był, o ile dobrze pam… pamiętam to ja chyba u niego prazowaem raz.-
W tym momencie twarz Dietricha ściągnęła się ten wstał, zatoczył się przewracając kilka pustych kufli na stole.
- Kurwa Hager nie żyje, jak ten skur... znaszy sie świętej pamięci odda nam pieniądze?-
Ruszył tak mniej więcej w kierunku drzwi z zamiarem zbadania ciała. Liczył, że znajdzie pieniądze przed krasnoludem. Lubił Horina, ale cholera wie czy on nie wyskoczy z pomysłem, że ciała nie lza okradać bo to nie honorowe. |