Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2017, 17:55   #45
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Zrobił się bardzo zimno, a z każdą sekundą Elliotowi coraz bardziej kręciło się w głowie. Na tym pułapie powietrze było tak bardzo rozrzedzone, że chłopak miał ledwo kilkadziesiąt sekund na reakcję.
Krok za krokiem, uparcie przesuwał się do przodu. Ostrożnie minął wyrwę w poszyciu i wszedł do krótkiego korytarza tuż za kabiną pilotów.
Musiał dwa razy wycelować, zanim dobrze chwycił klamkę. Coraz trudniej mu się oddychało. Wreszcie jednak otworzył drzwi i wszedł do środka.
Widok w żadnym wypadku nie był pozytywny. Obaj piloci siedzieli na swoich fotelach, ale obaj mieli poderżnięte gardła. Samolot musiał utrzymywać się na autopilocie.
Brytyjczyka zamurowało. To tłumaczyło, czemu wcześniej nie obniżyli oni lotu. Zastanawiało go, skąd ten stewart się tu wziął. Działał pod przykrywką? Pewnie tak, wątpił żeby Światło wiedziało o jego obecności, ale jeśli niedoszły zamachowiec dał radę dostać się tak blisko nich, to ilu takich jeszcze może być w różnych miejscach? Podejrzewał, że chciał skorzystać z okazji i wyeliminować Erikę gdy była najbardziej narażona. Samemu na pewno tego nie wymyślił, więc z kim współpracował? To były nurtujące i ważne pytania, na które White wiedział, że ciężko będzie znaleźć odpowiedzi.
Dopiero teraz w kabinie Elliot zdał sobie sprawę, że najpewniej został samemu na pokładzie. Pamiętał jeszcze jednego stewarda, ale domyślał się, że skończył tak samo jak dwaj piloci. Myślał intensywnie podchodząc do konsoli. Póki działał autopilot miał chwilę oddechu, ale niezbyt długą. W końcu paliwo w końcu się skończy, a wątpił żeby samolot dał radę samemu dolecieć i wylądować. Samemu jednak też nie miał pojęcia, jak pilotować. Zdjął słuchawki jednemu z kapitanów i powiedział do mikrofonu, sprawdzając czy ktokolwiek jest po drugiej stronie:
- Halo, czy ktoś mnie słyszy? Jestem Elliot White, samolot padł ofiarą ataku. Obaj piloci nie żyją. Czy ktoś to odbiera?
Przez chwilę po drugiej stronie była cisza. Dopiero po kilkunastu sekundach w słuchawkach zatrzeszczało i usłyszał po francusku.
- Le contrôle du trafic Arviat. Répétez votre message.
Nie przejął się tym. Na logikę każdy kontroler lotów powinien znać angielski. Dodał więc tylko z przodu wypowiedzi krótkie „I can’t speak French.” i powtórzył to samo co wcześniej, czekając na jakąś pomoc od tamtej.
- Och - osoba po drugiej stronie poprawiła się. - Kontrola Lotów z lotniska Arviat. Powtórz swój przekaz - francuski akcent był bardzo silny.
Zaczynał się denerwować. To nie była standardowa sytuacja, ale mówił wyraźnie i zrozumiale.
- Samolot został zaatakowany, zostałem samemu na pokładzie. – starał się mówić powoli, tak, żeby tamta dobrze zrozumiała – Piloci nie żyją. Autopilot jest włączony. Ile mam mniej więcej czasu aż zabraknie paliwa? Co powinienem zrobić?
- Osz fuck…! - reakcja osoby po drugiej stronie nie była zbyt pozytywna. - Podaj swoją… Inaczej, znasz się coś na pilotażu?
- Nie…- zawahał się, próbując nie panikować. Nie wyglądało to w ogóle dobrze, ale musiał z tego wyjść. Nie wiedział, czy Kalipso wróci lub czy w ogóle przeżyła. Był zdany więc niemal tylko na siebie. Pomyślał, że w formie zbroi zniesie więcej niż przeciętny człowiek, ale to była ostateczność, gdyby zaczął spadać, a o tym wolał nie myśleć. Miał teraz trochę czasu i na pewno coś wymyśli. Pilotowanie nie mogło być aż tak trudne, a mu nauka nowych rzeczy zawsze przychodziła bez problemu.
- Jakieś pomysły?
- Uff… Pora na szybki kurs w takim razie… Słuchaj uważnie…
Kobieta mówiła bardzo powoli i wyraźnie. Cierpliwie wyjaśniała chłopakowi na czego ma szukać i o czym ma ją informować. Po kilku wskazówkach podał jej swoją pozycję, następnie przekazał jej wysokość i prędkość z jaką się poruszał. Następnie poinstruowała go, w jaki sposób wyłączyć autopilota. Tutaj było trochę problemu, z racji tego, że kontroler nie znała modelu, którym on leciał, ale po chwili dali sobie radę.
Elliot chwycił za stery i wedle jej zaleceń zmienił kurs.
W tym momencie samolotem szarpnęło. Wyrwa w poszyciu przeszkadzała w sterowaniu. Samolotem zaczęło trząść i mocno znosić na lewo.
Zacisnął zęby, starając się nie stracić kontroli. Próbował walczyć z siłą ściągająca go w lewą stronę, ale nie wiedział, jak ma to zrobić. Pomyślał, że w razie czego uruchomi z powrotem autopilota, ale to tylko odkładało problem na potem. Może najlepsze co teraz mógł zrobić to minimalizacja zniszczeń.
- W poszyciu jest dziura. Ściąga mnie na lewo. - szybko zwrócił się do kobiety po drugiej stronie - Chyba nic z tego. Nad czym właśnie przelatuje? Mógłbym go spróbować twardo posadzić na jakiejś niezamieszkałej przestrzeni.
Wiedział, że w najgorszym wypadku paliwo może się skończyć nad jakimś gęsto zaludnionym miastem, a wtedy ucierpią niewinne osoby. Był Obdarzonym, może dałby radę przeżyć? Po prostu tracił już nadzieję, że da sobie radę z pilotowaniem. To tak jakby był pierwszy raz za kierownicą auta i miał jeździć bez jednej opony. Wydawało się, że jest to zadanie ponad jego siły.
- FUCK! - zasób przekleństw kobiety był raczej skromny, ale była też w zbyt wielkim szoku by pozwolić sobie na urozmaicenie ich rozmowy. - Powinieneś być jeszcze nad zatoką. Fuck fuck fuck! Ustaw autopilota, zrób tak… - poinstruowała go, a kiedy to zrobił, kontynuowała. - Weź po prostu poszukaj spadochronu. Dasz radę przejść? Powinien być tuż za kokpitem! Załóż, zapnij wszystkie sprzączki i skocz. Policz do pięciu i pociągnij linkę. Już startuję, żeby cię szukać!
- Rozumiem. Dam radę... - odparł zestresowany już bardziej do siebie i ruszył w poszukiwaniu spadochronu. To było jakieś szaleństwo, jak z jakiegoś filmu akcji. Czuł mocno bijące serce i adrenalinę. Na taką sytuację nikt nie mógł być przygotowany, a dla White'a który z natury nie był zbytnim ryzykantem to doświadczenie było jeszcze wzmocnione. Pomyślał, że będzie miał co opowiadać jak to przeżyje. Ale najpierw musiał skoczyć i wylądować na ziemi, czego wizja go jednocześnie przerażała i fascynowała. Odetchnął głęboko, starając się uspokoić i skupić na celu. Teraz musiał tylko znaleźć spadochron, założyć go i wyskoczyć.
 
Kolejny jest offline