Turbodiesel wylądował w szpitalu. Intel z zaszyfrowanego kanału nie brzmiał pozytywnie. A to oznaczało, że ktoś ich śledził i wiedział całkiem dużo o ich położeniu i ruchach. Co było robić? Rzucić się do szpitala i chronić przyjaciela przed siepaczami mającymi dokończyć zadanie. Tylko, że przeciwnicy właśnie na to czekali. I pewnie rozstawili snajperów na dachach. Przynajmniej Blackhole by tak zrobił.
-
Potrzebuję serwoczaszki. Zintegruj jej układ optyczny z moją cybernetyką, żebym mógł w jednym oku odbierać przekazywany obraz – powiedział stacjonującemu w bazie BD technicznemu. Co niespotykane w jego fachu, mimo solidnego serworamienia wystającego z pleców, zachował w miarę normalny wygląd. A nawet całkiem sporo uczuć. Podczas rekonfiguracji urządzenia odezwał się do Chrisa:
- Słyszałem o tobie. To ty jesteś Joe Labero, strzelec wyborowy z nowego kontyngentu. Po waszym przybycie zrobiło się niebezpiecznie. Dopiero co w bazie ogłoszono alarm bojowy. Wszyscy pod bronią, i spodziewają się ataku w każdej chwili. Coś nadchodzi. I to coś bardzo niedobrego – zrobił pauzę, obejrzał swoją robotę i przeszedł do testów.
-
Ja już nie walczę otwarcie z arcywrogiem. Po prostu pomagam. Ale wiem jedno – wiara w Imperatora pomaga w każdej sytuacji. Ja często wznoszę do niego modły.
-…jak grom uderzymy w szale i pożodze
rozszarpiemy wszystko na naszej drodze,
za wszystkie krzywdy w twe imię Imperatorze…
- Chris wymówił kilka wersów swojej ulubionej modlitwy. Po kwadransie techniczny skończył dzieło. Wszystko działało bez zarzutu.
-
Mam coś dla ciebie – zwrócił się do najemnika, wyciągając zza pazuchy opatrzony runami kamień, do którego za pomocą włosia przymocowane były łuski po nabojach.
-
To mój własnoręcznie robiony talizman. Chroni przed siłami chaosu.
-A, nie, dzięki. Widzisz, to modułowy karabin laserowy trzeciej generacji wzór Kantrael. Też chroni przed siłami Chaosu.
Skoro wróg znał lokację, w jakiej znajdował się diesel, trzeba było przewidzieć jego taktykę – rozstawienie sprzętu i żołnierzy, snajperów, użycie ładunków wybuchowych i pojazdów. Chris stał w pustym poddaszu jednej z kamienic obok szpitala i wyglądał przez świetlik. Serwoczaszka śmigała na wysokości 4000 metrów i zbierała dane o topografii terenu. Chris patrzył „oczami” czerepu, jego umysł analizował a wspierający mózg procesor przeliczał. Dystans, ustawienie budynków, natężenie ruchu, możliwe trasy ucieczki, pozycje snajperów, rozstawienie oddziałów szturmowych, użycie assassynów… Siedział i analizował. Obok niego leżał mały arsenał, z którego zamierzał skorzystać, gdyby pojawili się wrogowie. Pozostało czekać na procesor, aby pokazał optymalne drogi ataku i dobrze się ustawić. Choć Chris nie pogardziłby unicestwianiem wrogich snajperów.