"Obiad na koszt karczmy? Co do cholery?" - pomyślał Forgione i wymienił zaniepokojone spojrzenia z Francesciem. Nie był pewien czy ogarnia go paranoja, czy to dobry moment na zebranie dobytku i opuszczenie zajazdu oknem.
- Saskia... Wychodzimy oknem? - zapytał bez ogródek.