Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2017, 14:45   #670
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tym razem smok zdecydował się na zrobienie czegoś nie przewidzianego wcześniej niż było to przewidziane. Na szczęście udało się utrzymać na smoku. Co prawda po zakończonej akcji smoka elf był całkiem dobrze przytrzymany na smoku, ale siedzieć na nim nie zamierzał. Mimo niedogodnej pozycji po prostu nie mógł wytrzymać po tym co usłyszał i buchnął śmiechem komentując tym samym smocze przekonania.
- Czy na prawdę myślisz, że zamierzam za bramą szukać bezpieczeństwa na własnej farmie i zdechnąć ze starości? Jak to, to jesteś kompletnym idiotą! - odpowiedział wykrzykując i ponownie śmiejąc się.
- Po prostu za bramą szybciej znajde sprzęt, żeby walczyć z nim na równi. A walczyć z nim będę najdalej za miesiąc, bo inaczej zdechne tak czy siak!

Smok słysząc twój głos na moment znieruchomiał i pilnie kombinował, skąd też głos ten mógł dobiegać. Kiedy zdał sobie sprawę, że z jego własnego grzbietu, był lekko mówiąc poirytowany i zażenowany jak diabli. Próbował odwrócić głowę i wykręcić cielsko tak, by cię zobaczyć, ale był nader ostrożny z nadstawianiem drugiego oka pod kolejny cios.
- Nie do wiary ile wigoru ma coś tak małego... - warknął pod nosem. - Naprawdę myślisz, że w tym tkwi problem? Jeśli tak to powiedz, co się stanie się z Timewalkerem, jeśli jego bounder przejdzie przez Bramę? Co stanie się z ich więzią? Co, jeśli Timewalker i jego bounder przejdą przez Bramę? Kto powstrzyma ich wtedy?!
Smok przerwał nagle. Po chwili zdałeś sobie sprawę, że gryf wrócił. Słychać było jego skrzydła i nerwowe popiskiwanie. Smok ryknął aż pod nosem, zadrżał od tego cały.
- Nie jesteś bounderem Timewalkera, prawda?! - warknął wściekle. - Jesteś zwykłą przynętą?! Tak czy inaczej...
Nagle rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze.

Reakcja smoka kiedy wreszcie domyślił się gdzie znajduje się drow tylko go bardziej rozśmieszyła. Niestety stracił także porządny element zaskoczenia, ale było to konieczne. A przynajmniej w chwili, w której nie przewidział poczynań smoka na pojawienie się gryfa oraz jego powrót w ogóle.
- Fanatycy... jak zawsze zaślepieni tylko tym co chcą zobaczyć niezależnie od niczego innego! - skomentował nie do końca pod nosem żeby smok miał szanse go usłyszeć.
- To nie mój problem co sie stanie po przejściu przez brame, w tym wymiarze nie znajde nic co pozwoli mi walczyć na równi!

Tak czy inaczej trzeba było skorzystać z nadarzającej się okazji i ponownie zaatakować ścięgna. Tym razem smok był w powietrzu co sprawiało, że uderzenie najłatwiejsze nie będzie. Oznaczało to jednak, że rezultat może być znany natychmiastowo. Dodatkowo jeśli udałoby mu się uziemić gada i dostać się do gryfa byłby w stanie w miarę spokojnie kontynuować lot do celu. Inaczej byłyby problemy żeby dostać się z powrotem na gryfa z uwagi na jego ogień. Jakby ogień sam w sobie nie był przeszkodą przy sposobie ewakuacji jaki miał zaplanowany w przypadku trafienia... o ile Kiti uda się odpowiednio pokierować gryfem potencjalnie łapiąc go w powietrzu lub osłaniając tarczą... o ile gryf da sie sobą pokierować odpowiednio biorąc pod uwagę jego brak treningu.

Ale to dopiero po pomyślnym ataku. Co prawda teraz bardziej powinien skupić się na drugim oku, co byłoby równie przydatne, a dopiero potem na uziemieniu przeciwnika. Jednakże w tej chwili był już przy skrzydle i wystarczyło tylko dobrze wycelować i uderzyć, a do oka trzeba było dojść, uderzyć, wrócić... inaczej mówiąc trasa zbyt logistycznie rozplanowana nie była.

Dlatego Dirith skupił się na po pierwsze utrzymywaniu się na smoku za pomocą Tysiąca Ostrzy i po drugie obraniu dogodnego miejsca do uszkodzenia smoczych ścięgien. Kiedy już je wypatrzył zamierzał uderzyć tak jak to planował: wbić najgłębiej jak się da i rozciąć co się da. I to wszystko zanim gad zacznie wywijać beczki uganiając się za wywijającym beczki gryfem.

Dalsza część planu była bardzo prosta i polegała tylko na dwóch czynnikach. Mianowicie zamierzał zeskoczyć ze smoka, przy odrobinie szczęścia wybić się do góry od jakiejś wymachującej części gada a następnie liczyć na dobry wzrok wilczycy i kontrolę nad gryfem. Jedyne co dalej mógł zrobić do zagwizdać i czekać na to co dopadnie go pierwsze, ziemia czy gryf.

Inaczej w przypadku niepowodzenia musiałby zostać na smoku i kontynuować ataki na oko lub skrzydła, co niewątpliwie wydłużyłoby walkę i szanse na porażkę. Z drugiej strony wyskakiwanie w powietrze i liczenie na reakcję nie najlepiej znanego sojusznika było jedną z najbardziej ryzykownych akcji jaką Dirith zamierzał wprowadzić w życie... a wszystko po to żeby zaoszczędzić tylko trochę czasu. O ile w ogóle uda mu się uszkodzić smoka tak jak to zamierzał.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 12-02-2017 o 18:12. Powód: odpowiedź mg + lekka dalsze plany po ataku.
eTo jest offline