2/12
Mimic; Tom 2 trylogii Tożsamości - Mel Odom
*** - kiepściucha, ale były momenty
Gatunek: S-f/Dystopia/uniwersum Android
Ilość stron 289
Z ogromnym zainteresowaniem podszedłem do trylogii Tożsamości z uniwersum androida. Raz że ogólnie jestem fanem cyberpunka, dwa że karcianka Android:Netrunner cholernie mi się podoba. A zapowiedź 1 tomu w którym przedstawiono głównego bohatera - bioroida, detektywa policji, który budzi się u boku kobiety, bez pamięci - wydał mi się intrygujący, szczególnie że androidy nie śnią. Przynajmniej nie w tym świecie.
Dalszy rozwój wypadków był całkiem niezłym kryminałem i poszukiwaniem tytułowej tożsamości i dziwnych “snów” - błędów w programie przez naszego stalowego herosa - Drake'a 3GI2RC - bioroida ze stajni Haas-Bioroid - jednego z dwóch pierwszych detektywów w New Angeles Police Dept.
Wszystko to opisane z pierwszej perspektywy rzeczonego bioroida. Sztuka trudna bo jak tu opisać algorytm robota - wyszła Panu Odomowi bardzo dobrze. Drake jest do bólu logiczny, podaje czas co do minuty, analizuje ciepłotę ciała i tętno przesłuchiwanych plus rzuca marketingowe wstawki gdy pytany o swoich twórców. Nie rozumie przy tym czemu ludzie unoszą się emocjami, ale jest jednak momentami rozczulający - w stosunku do dzieci swojej partnerki Shelly.
Jednak w połowie 1 tomu przeciętnej inteligencji czytacz domyśli się skąd biorą się błędy w programie androida - a biedny śledczy droid policyjny jakoś nie może tego załapać.
Mimo chwilowego wrażenia, że autor pisał książkę dla nastolatków z USA tudzież traktuje czytelników jak debili pierwszy tom pozostawił dobre wrażenie. Z drugim jest już jednak większy problem.
Drake jakoś już nie jest logicznym i suchym automatem. Nie jest też ludzki. Jest mdły i nijaki. Plus za każdym razem gdy sięga przełomu w śledztwie - z przysłowiowej dupy, pojawiają się jego adwersarze by pokrzyżować jego plany.
Książka rozkręca się dopiero 40 stron przed końcem i daje tylko nadzieje że kolejny tom będzie ładnie wieńczył trylogie i zamknie dość pokrętną korporacyjną intrygę, która strasznie się rozmieniła na drobne w tym drugim tomie.