Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2017, 18:43   #88
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post A weapon cannot substitute for zeal.

Pracowity dzień.

Muzak: Civilization V - Xingu



Rozpoczął się jeszcze przed porankiem. Wtedy już było wiadomo, że coś szło nie tak - na prośbę o skan z orbity, Pax Behemoth odpowiedział odmownie. Mimo to, plan Blaine'a (czy też Joe'a Labero) nie spalił na panewce - wykorzystano dane dostępne w kwaterze Brutal Deluxe, by zidentyfikować potencjalnego, niezależnego (w miarę, pomijając kasę za "protekcję", którą musiał odpalać Kasballice) dostawcę - Familię Rodriguez. Jeszcze zanim pozostali ogarnęli swoje kwestie, Labero i kilku Brutali zlokalizowało hacjendę Rodriguez i, po paru ryzykownych chwilach, doprowadzili do udanych negocjacji. Na tyle, na ile było to możliwe (i warte), pomiędzy Brutal Deluxe a Familią Rodriguez nastąpiło porozumienie wymierzone przeciwko "konkurencji" - de facto Kadrze Rathbone i jej pionkom.

Ledwo Brutale wrócili do bazy, kiedy pozostali już udawali się w swoje strony. Większa grupa ruszyła do Imperialnego Miasta, ale niektórzy działali niezależnie - nawet bez obstawy. Tym kimś była Brzytwa, jak teraz zwali Valerię Flavię. Mając wstępne dane oraz sporo czasu, przeprowadziła własne śledztwo niedaleko stolicy. Odkryła jednego z zakonspirowanych fixerów z EP. Sprowokowała solidną burdę, dogadała się ze szpiclem i, w nocy, wykonała iście brudną robotę. Pablo Vasquez, jeden z ważniejszych sędziów w państwie El Kanga, czołowy kat pochwyconych rewolucjonistów, został podany Pueblas na tacy. A raczej jego głowa. To miało zapewnić Jaguarom spotkanie z EP na wysokim szczeblu - a na pewno zaskarbiło sobie ich szacunek i zainteresowanie.

Pozostałe Jaguary udały się do stolicy. Zigfrid Marrken (w tą nie do poznania personę z Adeptus Administratum przemienił się Durran Morgenstern, korzystając ze swojej kosztownej, nielegalnej bioniki typu Twitch Mask) "wprosił" się niezapowiedziany do siedziby lokalnego rządu, wywołując odpowiednie wrażenie na gryzipiórkach i ich mocodawczyni, Sybilli Guyet - gubernatorskiej sekretarz, de facto szefowej rządu. Zanim ci mogli się porządnie sprzeciwić, zewrzeć szyki i przejrzeć przykrywkę, ten już buszował w rządowych archiwach i systemach inwigilacyjnych (jakkolwiek ograniczonych). Z pomocą Jednostki 13-A1 przeskanował i zebrał praktycznie wszystko co mógł, podpiął się wszędzie gdzie się dało, po czym zakończył swój "audyt". Miał całe stosy danych i skromne, acz ciągłe zapisy z kamer i podsłuchów tu i ówdzie (przeważnie w Imperialnym Mieście, w newralgicznych punktach).

Matuzalem, a raczej kaznodzieja-najmita Isaac Enoch, uaktywnił największe zasoby, jakimi Kadra Sejana dysponowała na Farcast - dwie pełne komórki Akolitów Inkwizycji. Zebrał od nich wstępne raporty, po czym sam udał się na ustawione spotkanie z kimś mu znanym. Ta osoba zrządzeniem losu była na Farcast... i to wysoko usytuowana. Siemion "Szlug" Kazik, "baron" Kasballiki na tej planecie. A przynajmniej taki teraz nosił pseudonim, gdyż był to nikt inny, jak głęboko zakonspirowany Agent Tronu. Z Matuzalemem łączyły go dawne czasy, okazyjna współpraca i ładnych parę flaszek. Procedura spotkania była zagmatwana i czasochłonna. Obydwaj, Enoch i Kazik, grali swoje role - choćby dlatego, by wszystko było ok w oczach Kasballican. Kiedy wreszcie się spotkali, dobili targu nad flaszką tequili - Brutale mieli pomóc Kasballice namierzyć i rozwalić Amarantynowy Syndykat w Paramos de Vaquero (z mile widzianym całkowitym usunięciem chujów z Facrast), Kasballica miała pomóc Brutalom namierzyć Kadrę Rathbone.

Jethro Sejan, znany odtąd jako Pan Jones, poniekąd skonsolidował działania z Flavią. Wykorzystał swój autorytet i dawne koneksje, by wprosić się do komendy głównej (a raczej małego posterunku) Adeptus Arbites. Tamże, po przekonaniu komendanta Loege tak do siebie, jak i do swojej sprawy, wyciągnął z celi śmierci jedną z bardziej krnąbrnych i zajadłych rewolucjonistek z Ejercito del Pueblo - Paulinę Legrand, znaną sabotażystkę, skrytobójczynię, fixera i trenerkę. Grubą rybę, jedną z ważniejszych (jeśli nie najważniejszych) postaci EP na prowincji Interior. Dobił z nią szybkiego targu. Wcisnął jej kit o tym, jakoby Rathbone planowała zamach na Cecilię Eguzkine, liderkę EP. W zamian za wolność i tą informację, chciał od Legrand intelu na temat owej "zabójczyni". Legrand zgodziła się (tak samo jak Loege - mimo, iż Legrand była wściekłym psem, który gryzł nie tylko lokalny rząd, ale także agentów Adeptus Terra, ubiwszy dwóch Arbitratorów) i ulotniła. Zanim zwiała z Miasta, zdążyła jeszcze zrobić mały sabotaż (czy też raczej zamach z użyciem bomby i broni palnej) jednego z posterunków Carabinieri. Efektem było czterech zabitych funkcjonariuszy i sześciu rannych (oraz siedmiu zabitych i dwudziestu rannych cywilów - co tylko dowodziło jej bezgwzlędności).

Jak na razie szło dobrze, ale coś musiało się popsuć. Zaczęło się od wyprawy Kaarela Cotanta i Zaka Eresa (Eryka Smitha i Zacha Carvera) do klubu "Trzy Koła" gdzieś na pograniczu Miasta, w ruchliwym i burzliwym miejscu będącym na styku głównych arterii tranzytowych, dzielnicy rezydencjalnej i favelas. Wybuchowa mieszanka. I tak też ta cała eskapada się zakończyła. Po przypadkowym odkryciu i zamieszaniu się w jakiś dziwny spisek, Smith uratował bezimienną blondwłosą złodziejkę. Owa dziewoja w sobie tylko znany sposób gwizdnęła pewną walizkę - walizkę, która należała do Saszy Dvortsova, jednego z bardziej zorganizowanych gangsterów Imperialnego Miasta. W wynikłym pościgu i strzelaninie, Smith przechwycił pakunek, wyeliminował drabów Dvortsova i zostawił blondynę, pracującą dla Valera Cantano, lokalnego przemytnika, samą sobie. Korzystając ze swych tajniackich umiejętności i dodatkowego szkolenia Ordo Sicarius, bez problemu czmychnął policyjnej obławie.

Mniej więcej w tym samym czasie, Miguel Cordoba (jak też nazywał się teraz Cortez Abaroa) odwiedził doki. Próbował przeprowadzić śledztwo na temat świadków Kadry Rathbone i kradzieży, jakiej Istvanianie się dopuścili na jednej z łodzi. Natknął się tam na nikogo innego, jak na Teslohma. Świadkowie zginęli, a Cordoba sam o mały włos nie stracił życia, ledwo odpierając atak Elektro-Kapłana. Niestety, został pojmany przez Carabinieri i stał się głównym podejrzanym "terrorystycznego zamachu". Obarczono go winą także za ową istvaniańską kradzież. Wieści te od razu poszły do mediów. A media, jak to one, zaraz obsmarowały całą kompanię Brutal Deluxe. Na szczęście, Miguelowi udało się odnaleźć i ukryć kopię listu przewozowego, który opisywał skradziony towar. Ostrzegł też resztę ekipy. Później, w godzinach nocnych, Cotant, wciąż targający walizkę Dvortsova, zinfiltrował doki pilnowane teraz przez Carabinieri, odnalazł teczkę i się zwinął, po drodze zgarniając ogłupiałego Eresa.

Na orbicie nie działo się wiele lepiej. Terrence Weber (Dieter Diesel) odkrył powód, dla którego RT Kobal Aizdar odmówił skanowania planety. Istvanianie się do niego szybko dobrali. Jedynie poświęcenie i ogłada Webera oraz poczucie odpowiedzialności i gniew Aizdara pozwoliły na przełamanie psychologicznych więzów narzuconych przez Istvy. Ród RT Aizdar sprawdził, odkrył i oczyścił z Istvowych "gwarantów" Pax Behemoth i rozpoczął intensywny zwiad elektroniczny Okręgu Centralnego i reszty planety Farcast, przesyłając dane Jaguarom. Niestety, w podróży powrotnej na planetę, Weber, śmiertelnie osłabiony przez implant Volitor, padł ofiarą Istvaniańskiego zamachu. Cudem przeżył i wylądował w szpitalu. Tamże, Teslohm, Ann "Pistol" i wynajęte draby już czekały, by się nim należycie "zająć".

Na ratunek Turbodieslowi rzuciła się część jego towarzyszy. Matuzalem, Blaine i Morgenstern namierzyli miejski szpital i przeprowadzili szybką, w miarę cichą i skoordynowaną akcję. W miarę, gdyż ledwo co usunęli bądź zwiedli wynajętą (bądź lokalną) obstawę i zgarnęli Diesla, przebywający w obiekcie Istvanianie zwietrzyli swąd i ruszyli w pościg - perfidnie angażując weń nie tylko siebie i swoich drabów, ale stawiając na nogi chyba wszystkich Carabinieri w okolicy. Mimo to, jakimś cudem (i z wydatną pomocą pewnego pijanego taksówkarza), ekipa dotarła do favelas gdzie cały pościg, delikatnie mówiąc, wkurwił lokalne gangi. Carabinieri nie mieli zamiaru ryzykować masakry. Jedynie Istvy i ich draby nie odpuszczali - ale szybko ugrzęźli w chaotycznych strzelaninach z tubylcami. W tym czasie, Jaguary czym prędzej dojechały na skraj miasta, gdzie czekai już na nich towarzysze z Valkyrie Sky Talon. Późniejsze plotki głosiły, jakoby z całej rzeźni w favelas wyszli tylko dwaj. Wiadomo było, kto.

Kiedy Turbodiesel był ratowany ze szpitala (o ironio), Pan Jones i Patrice LeMans (jak kazał się teraz zwać Poświeć) zlokalizowali Miguela w głównym areszcie Carabinieri. Dzięki odpowiednim, naprędce zmontowanym papierom i przykrywce, udało im się jakoś wykaraskać Gelmirańczyka z opresji, "przejmując" go w imię władz Adeptus Terra. Zanim Karabinierzy się spostrzegli, ci byli już na skraju miasta i sprowadzali transport. W samą porę dla ściganych.

Już w bazie, Morgenstern natychmiast operował Turbodiesla, usuwając mu z czaszki implant Volitor i stabilizując stan eks-komisarza. Mimo to, leczenie powikłań po killswitchu i katastrofie w kosmoporcie miało zająć następne siedem dni.

Było blisko. Jaguarom udało się osiągnąć wszystkie zaplanowane cele, zapuścić sondy, pozyskać dowody, udaremnić sabotaż Pax Behemoth a nawet natknąć się na poszukiwanych. Nie obyło się bez strat - Brutal Deluxe byli po obstrzałem mediów. Niektórzy członkowie byli uznani za terrorystów. Jeden z czołowych członków Operacji Starscream ledwo przeżył i był "out" na cały tydzień. Istvanianie wiedzieli o nich już wszystko. Kim byli i gdzie byli.

Sejan wyłuszczył reszcie Brutali całą sytuację. Komendant bazy natychmiast zwołał wszystkich pozostałych najemników i postawił w stan gotowości. Ustanowiono nowe patrole, zastawiono pułapki i wzmocniono fortyfikacje. W samą porę.

Dwa dni później zaatakowali.


19:00 czasu lokalnego.

Kiedy było już ciemno, patrol Brutali w największym oddaleniu od bazy w kanionie natknął się na bandę uzbrojonych ludzi. Natychmiast doszło do strzelaniny, w następstwie której wszystkie patrole czym prędzej cofnęły się za umocnienia. A za nimi postąpił nieprzyjaciel. I zaraz potem ugrzązł.

Przez pierwsze cztery godziny bandy obszczymurów, niedorajdów i przychlastów pakowały się wprost na pułapki, miny i w strefy śmierci, prosto pod lufy obrońców. Ich uzbrojenie, przynależność i wyposażenie to był totalny miszmasz. Prymityw, samoróbki, fanty z kradzieży i przemytu, sprzęt klasy substandard i zdegenerowany do kiepskiej jakości standard. Ale mieli tego od zasrania, a ich samych też było wielu. Szli w grube dziesiątki, pewnie sporo powyżej stu. Lokalne draby, najmici, banditos, gangerzy z favelas, więcej niż parę drużyn z EP. Ci ostatni odznaczali się zdecydowanie większą jakością w boju, jednak ginęli w masie leszczy. Mimo to, ich obecność była zaskakująca - czyżby EP się odwróciło wobec BD? Czy też Istvanianie mieli u nich wtyki? Skusili ich wizją uzbrojenia, amunicji? Bo tych mieli w bród. Kiepskie gnaty, ale automaty. I od zasrania amunicji i prostych materiałów wybuchowych.

23:00

I tak też przez cztery godziny cała cholerna okolica grzmiała wystrzałami i wybuchami. Morale leszczy załamało się już przy pierwszym szturmie. Ich liczebność szybko topniała. Niektórzy wiali już w pierwszej godzinie, ale tych zdejmowali snajperzy. Partyzanci z EP byli bardziej zmyślni, stopniowo łamiąc kolejne pułapki i killzone'y, korzystając z dywersji jaką zapewniała hołota. Jednak ich działania były skutecznie kontrowane, a ich własne straty szybko rosły.

23:15

W pierwszym kwadransie piątej godziny, Sejan miał już dosyć. Ugadał się z szefem regularnych Brutali. Pod ich intensywną osłoną ogniową rozproszył Jaguary na wszystkie strony. Agenci Tronu, korzystając ze swojego fantastycznego uzbrojenia, szkolenia i wsparcia BD dosłownie wpierdolili się w grzęznące masy frajerów. Zaczęło się dziesiątkowanie.

23:30

Istvanianie tylko na to czekali. Oznajmił to narastający, zwielokrotniony gwizd. Salwy lecących po wysokiej paraboli, dalekosiężnych rakiet runęły na cały kanion. Dwanaście eksplozji mocnych ładunków fycelinowych kruszyło skały, zmiatało ludzi, wybijało kratery i wznosiło tumany pyłu. Zamieszania, jakie nastało u frajerów nie można było opisać. Nawet Brutale byli zaskoczeni.


23:40

Muzak: Black Ops 2 - Future Wars



Dwa rozpędzone pickupy przebijały się przez chaszcze i nierówności polnej drogi, brnąc przez tumany pyłu... i rozjeżdżając okazyjne ciała poległych. Pasażerowie już strzelali. Z okien, z paki, z szyberdachu. Za nimi dwie ciężarówki, też wypchane "fokami".

Ludzie, którymi te maszyny były wypchane, byli o pół klasy lepsi od mięsa armatniego, które rzucono na pierwszy ogień. Gangsterzy, nieco lepsi najemnicy, weterani tych pośledniejszych band. Mieli lepsze rozpylacze, lepsze blachy i lepsze petardy. Byli dobrze opłaceni. I pełni żądzy mordu i chwały. Usrać Brutal Deluxe na ich własnym terenie... to było coś! Każdy jeden z nich myślał teraz o swojej karierze, o renomie jaką dostałby za udział w zgładzeniu całego oddziału najlepszych najemników w Calixis i przyległościach. Po zmiękczeniu i zdezorientowaniu hordami łachmytów oraz salwie rakietowej, oni mieli się wbić szturmem do bazy, with guns blazing, i skasować kogo się dało - a potem zainkasować premię za każdą głowę, cogitator, teczkę dokumentów i dataslate.

Ich marzenia zostały brutalnie rozwiane, kiedy pędzący na złamanie karku pierwszy samochód wjechał na czołowe z nadciągającym z naprzeciwka... transporterem opancerzonym. Chimerą nieco szarpnęło. Z przodu pickupa zrobiła się harmonijka. Poduszki powietrzne uratowały tych w kabinie. Ci na pace wylecieli jak z procy, gnąc się i łamiąc jak szmaciane lalki na glebie, "blokadzie" i okolicznych kamieniach. Boczne lufty BWP otworzyły się. Pojawiły się w nich lufy, które upewniły się co do losu uczestników wypadku. A Chimera ruszyła znów, wjeżdżając prosto na samochód - miażdżąc go, kierowcę i pasażerów. Drugi wóz ostro wyhamował, stając bokiem i wyrzucając własne "foki". Tych zaraz usmażyły gęste smugi z frontalnego, ciężkiego Flamera Chimery. Wóz również zajął się ogniem i podzielił los towarzysza, przejechany przez pancernego potwora.

Ciężarówki zatrzymały się. Pasażerowie wyskakiwali. Dużo ich było. W sam raz dla wszystkich. Flamer huczał dalej, a zawtórowały mu Multilaser oraz ciężki Stubber "Bulldog". Napastnicy próbowali odgryzać się ogniem i granatami, ale nie mieli szans. Ledwo parę chwil później z ciężarówek zostały płonące wraki, a w ślad za próbującymi się oddalić i ogarnąć najmitami ruszyli profesjonaliści.

Żaden z gnojów nie uszedł z życiem tej nocy. Morgenstern zawrócił wóz, a Matuzalem, Falker i Lezer dalej obsługiwali broń pokładową.

+++

23:42

W tym samym czasie, z innej strony nadjeżdżały dwa zgoła inne pojazdy. Duże, terenowe wozy o lekkim pancerzu. W zasadzie kołowe "pociągi" - dwa wagony na kołach, ciągnięte przez "lokomotywę". Przerobione, stare wojskowe wozy typu MASH. Na dachach wagonów były niespodzianki - lekkie lasdziałka. To było już coś. Bez trudu rozwalały kolejne przeszkody i zewnętrzne fortyfikacje. Z luftów i okien grzmiały automaty. Polała się pierwsza krew Brutali.

Wozy rozdzieliły się. Po kilkunastu minutach dojechały do bazy BD, zajeżdżając od dwóch stron. Ich lasery były wystarczająco mocne by napsuć Brutalom juchy, a pancerze i sam pęd potężnych silników wystarczająco odporne na ostrzał z broni ręcznej. Mimo to, nie dojechały. Pierwszy z wozów wpieprzył się na miny. Mocne, przeciwpancerne, programowane. Kilka sztuk. Ich Duchy Maszyny były bardzo zmyślne. Nie zdetonowały się tylko na "lokomotywie". Pozwoliły jej przejechać pierwsze metry, po czym dosłownie rozpruły podbrzusza wszystkich trzech części wozu. Ludzi w środku musiało zmasakrować. Dzieła zniszczenia dopełniło kilkanaście pocisków RPG z głowicami Inferno.

Drugi wóz znacznie zwolnił, widząc los pierwszego. Skierował ogień laserów na drogę. Za późno. Cieżarówka już wpadła na miny. Tym razem kilka eksplozji rozerwało ją na kawałki. Wagonami zajęły się Jaguary. Prosto w otwierający się luk jednego z nich wpadła rozpędzona, naostrzona śmierć - Valeria. W ciasnym, ciemnym wnętrzu wagonu wrogowie nie mieli szans. Z drugiego już wysypywali się najemnicy, prosto po śmierć. Drugi laser został wyłączony paroma celnymi strzałami z rusznic przeciwsprzętowych przez Brutali, a wysiadający zostali powitani przez kule i granaty tandemu Mordax - Zak. Psyker poprawił jeszcze swoją potężną piromancją, spopielając nieprzyjaciół i efektownie detonując ich środki transportu.

+++

0:28

Istvy nie odpuszczali. Nie mieli w zwyczaju. Toteż, kiedy tracili kontakt z "oddziałami szturmowymi" z wozów, słali kolejne pojazdy. Jednym z nich był istny relikt czasów antycznych, acz wciąż popularny na pogranicznych światach - helikopter. Ten był spory, o dwóch głównych rotorach. Ani chybi wojskowy transporter. Z demobilu, gdyż nie miał uzbrojenia i był restaurowany. Nic to. W środku siedziała cała powiększona drużyna drabów. Dano im najlepszy sprzęt - pełne pancerze Flak, las-karabiny i wyrzutnie RPG. Byli niebezpieczni - zdolni zadać Brutalom straty w odpowiednim miejscu i momencie. Mieli jednak słabe punkty. Ich pojazd nie miał uzbrojenia. Ostrzał z otwartych włazów nie rekompensował braku. Ponadto, był cholernie powolny. W sam raz, by trzech dobrych snajperów mogło na spokojnie się zabawić. Sejan, Cotant i Blaine eliminowali jednego pasażera po drugim, rywalizując ze sobą o ilość ustrzelonych głów. Dopiero kiedy przetrzebieni "desantowcy" ostatkiem sił zamknęli włazy, snajperzy skupili ogień na rotorach i kokpicie. Mimo, iż helikopter próbował zwiać, to daleko nie uleciał. Razem z wrzeszczącym wniebogłosy towarem rozbił się na skałach.

+++

1:46

Ostatnim znaczącym, wehikułowym epizodem tej nocy był atak szybkiego łazika typu Outrider. Pasażerowie z radością obdarowywali przyszpilonych obrońców granatami i seriami smug z automatycznych laserów. Zamontowane na dachu lekkie lasdziałko patroszyło stanowiska obronne i dziurawiło zapory z Flak-dykt. Ich radosny, wyjący i roześmiany rajd został brutalnie powstrzymany przez jednego z Brutali - Corteza. Przywdziany w swój ciężki pancerz wspomagany, podziurawił opony, silnik i podwozie łazika serią szybkich, plazmowych pocisków. Strzelec na wieżyczce dojrzał go i wystrzelił. Spudłował. Miał tylko jedną szansę. Jego kiepski laser z odzysku potrzebował parunastu sekund na schłodzenie. W tym czasie plazmowy strumień na maximalu usmażył go razem z gnatem. Pozostali rzucali wyzwiskami i nakurwiali z laserów. Nic nie mogli zrobić komuś w ciężkiej powerce. Cortez rozpędził się, dopadł do łazika i złapał go za podwozie. Z wizgiem serwomotorów i rykiem wściekłości, przewrócił cały wóz razem z oniemiałymi pasażerami. Ktokolwiek przeżył nagły upadek na łeb, na szyję i przygniecenie, nie pożył długo. Wóz już stawał w płomieniach z rozbitego silnika i potężnego gorąca po ostrzale plazmowym.

+++

2:15

Istvaniańskie zęby zostały stępione. Wściekłe, nieskore do godzenia się z porażką oczy po drugiej stronie świecących monitorów łypały po ekranach. Wreszcie, po soczystej wiązance, wydały ostatnie rozkazy i wyłączyły maszynerię.

Kolejne dalekosiężne rakiety spadały na cały kanion. Zdemoralizowani, zdziesiątkowani i zdezorientowani napastnicy miotali się, przyszpileni przez Brutali, uderzani przez własny omyłkowy ostrzał rakietowy i po kolei eliminowani przez Jaguary. Paru z nich szybko przesiadło się do wciąż cudem nietkniętej Valkyrie, poderwało się w powietrze i ruszyło na polowanie.

+++

2:49

Kilka kilometrów (i kilka salw rakietowych) dalej dorwali winowajcę ostrzału. Samobieżna wyrzutnia rakiet dalekiego zasięgu, mniej znany model, nie w standardzie Departamento Munitorium - za to powszechny w siłach PDF. Nosił wyraźne oznaczenia FAP-F. Czy to oznaczało, że Istvanianie skaptowali również Armię? Nie. Niemożliwe. Nie było żadnego wsparcia w okolicy. Tylko ten wóz i jego załoga. Ani chybi dezerterzy, którzy jakimś cudem podprowadzili własność planetarnego rządu. Ciekawe było, jak to zrobili... i jak bajońskie sumy oraz nowe dowody osobiste musieli od Istv dostać. Nic to. Trafiła kosa na kamień.

Wypstrykał się z rakiet, więc nie mógł nic zrobić poza z góry skazaną na porażkę próbę ucieczki. Parę minut później, stojący w płomieniach wrak eksplodował. Nikt nie uciekł.

+++

7:18

Świtało. Pierwsze promienie słońca oblewały złotem i szkarłatem pobojowisko. Zasnuwały je gęste obłoki czarnego dymu, skupione w samym kanionie. Okoliczna zielenina (czy też raczej "żółcina") zajęła się ogniem, pokrywając całe ary ziemi zwęglonymi resztkami. Wciąż gdzieniegdzie tliły się spore ogniska, głównie skupione na pobitewnych resztkach. Powietrze dusiło smrodem dymu, spalenizny, kordytu, ozonu i innych woni.

Gdzieniegdzie wciąż padały pojedyncze wystrzały i serie. Okazyjnie dochodziło do ostrzejszych wymian ognia. Valkyrie przelatywała powoli, niespiesznie, z miejsca na miejsce. Dziobowy ciężki bolter raz po raz huczał krótkimi seriami, a szczekaczki oznajmiały pozycje wrażych niedobitków.

I tak cały dzień. Bo paru łebskich chłopaków z EP nie chciało odpuścić. Próbowali się chować i grać w ciuciubabkę.

To był ostatni dzień w ich życiu. Nikt, kto wkurwi Brutal Deluxe nie pożyje długo.


Muzak: Black Ops 2 - Searchlight



Następnego dnia można było ogarniać burdel. Oprócz sporego ubytku w amunicji i materiałach wybuchowych, to baza BD przypominała najstarsze favelas. Wszystkie zewnętrzne fortyfikacje w kawałkach. Wewnętrzne, w tym bazowe budynki ze skałobetonu i flakdykty podziurawione, poszarpane i osmalone. Dwunastu najemników zginęło, trzydziestu zostało rannych w lekkim bądź poważnym stopniu; jedynie pozostałych dwunastu uniknęło obrażeń. Jaguary się trzymały nieźle - każde odniosło mniej lub bardziej lekkie rany i uszkodzenia; nic, czego pierwsza pomoc i rutynowa reperacja nie połatałaby. Pojazdy nie ucierpiały.

Nikt z przeciwników nie uszedł z pola bitwy. Zaawansowane skanery, wraża nieporadność i dokładne mapy okolicy pozwoliły dorwać wszystkich uciekinierów. Ostatecznie, pokotem legło ponad trzystu. Rannych dobijano. Sześciu uciekinierów wzięto do niewoli, przesłuchano i odstrzelono.

Były to różnego rodzaju społeczne męty, których Istvy znały i kontrolowały pieniędzmi i fantami. Partyzanci z EP byli z lokalnej komórki. Otrzymali ofertę "last minute" - mnóstwo broni, w zamian za akcję przeciw BD. Innych komórek Istvy nie przekupiły. Za daleko. Mimo to, wieść o tej nieudanej akcji (i masakrze partyzantów) obiegnie Pueblas całkiem szybko - mimo braku świadków. Każdy durny skojarzy głośną bitwę z nagłym wyparowaniem lokalnych kolegów.

Ze świata doszły dużo czarniejsze wieści. BD nie tylko zostało obsmarowane w Imperialnym Mieście i prawie zmiecione z powierzchni Farcast... ale też zostało upokorzone. Podczas gdy kanion był atakowany przez szubrawców, inne, zdecydowanie lepiej uzbrojone i zorganizowane grupy atakowały... Dynastię Machenko, głównego najemcę Brutali. Zgromadzone raport i pikty wskazywały bez żadnych wątpliwości na Istvanian - napastnicy byli ichnimi Gwardzistami, tymi samymi, z którymi Jaguary biły się w Tricorn. A dowodzili nimi charakterystyczni komandosi - nie kto inny, jak Gaston Weller oraz "Warchild".

Przyjebali w Machenko tak mocno, jak się tylko dało. Straty w armsmenach, cywilach, budynkach i pojazdach. I, co najgorsze, sabotowali trzy z szesnastu machenkowych stacji wiertniczych, a także wysadzili w cholerę regionalną składnicę tranzytową wydobytego promethium. Setki milionów geltów poszło się jebać. Jako, że ochrona tych stacji miała być pod nadzorem BD, sytuacja wyglądała bardzo nieciekawie. Media już huczały. Wystąpił nawet sam El Kang, zapowiadając natychmiastową interwencję rządu w tej sprawie.

Komendant bazy, kapitan Vance Nikeos, podjął szybką decyzję. Baza miała zostać ogołocona z fantów i opuszczona. Jaguary miały udać się na "misję głębokiego rozpoznania" - czyli zapaść się pod ziemię, ukryć i przycupnąć w jakimś odpowiednim miejscu. W tym czasie, ocalali Brutale mieli zamiar relokować się do rejonu nadzorowanego przez Dynastię i Munitorium, celem "redukcji strat". Kontrakt wciąż obowiązywał. A Nikeos teraz musiał trafić na dywanik. Był wkurwiony, ale nie okazał gniewu wobec Jaguarów. Wiedział, że winę ponosił kto inny. Na razie jednak Brutale nie mogli dalej wspierać Operację Starscream.

Wszyscy wzięli się do roboty. Trzeba było wypatroszyć bazę, zgarnąć sprzęt i łupy, pogrzebać swoich, spalić tamtych, spieprzać w podskokach zanim na kanion zwali się kawaleria z Armii bądź Milicji.

Śmierć partyzantów z EP na pewno odbije się echem w organizacji. Pytanie, czy jej członkowie - jak Paulina Legrand, szpion "Che" czy sama Eguzkine będą na tyle zmyślni, by przejrzeć Istvaniański spisek i na tyle wyrozumiali, by puścić to płazem wobec BD. Wciąż nie było z nimi żadnego kontaktu - ale nie można było na to liczyć. Minęło raptem kilka dni. Trzeba było dać im czas.

Jak się przypadkiem (podczas palenia zwłok) okazało, część zabitych drabów miała tatuaże Kasballiki. Matuzalem skontaktował się z Kazikiem, który był zaskoczony wiadomością. Wkrótce napłynęły nowe informacje - byli to ludzie Ivana Dvortsova, gangstera powiązanego z Kasballicą, któremu Eryk Smith i "blondyna" gwizdnęli walizkę. Kazik nic nie wiedział o walizce, ani o rzekomych koneksjach Dvortsova z Rathbone. Obiecał się przyjrzeć tej sprawie... i ukrócić ekscsy swojego "wasala".

Akolici Matuzalema siedzieli cicho. Istvanianie najwidoczniej ich jeszcze nie wykryli... bądź nie mieli środków na zajęcie się nimi w tej chwili.

Analiza danych zebranych przez Zigfrida Marrkena, narada z Jednostką 13 czy przyjrzenie się walizce oraz listom przewozowym z doków musiało poczekać. Trzeba było czym prędzej umknąć obławie rządowych, wynaleźć sobie nową kryjówkę i rozbić nowy obóz.

A na horyzoncie był już kolejny problem - komunikat od RT Kobala Aizdara. Zwiad elektroniczny z Pax Behemoth był bardzo niemile widziany przez FAS-F. Oficerowie floty nakazali Aizdarom natychmiastowe opuszczenie systemu pod groźbą uznania za "kryminalistów". Powołując się na papiery i prawa Rogue Traderów, Seneszal Aizdarów wynegocjował trzy dni na domknięcie spraw handlowych i aprowizacyjnych. Jeden już minął, więc zostały dwa. Teraz Aizdar... i Jaguary... mieli dylemat. Pax Behemoth był wystarczająco potężny, by wziąć się za łby z niedorobami z floty systemowej. Za cenę uszkodzeń (oraz pewnego ryzyka klęski), RT był w stanie wyeliminować zagrożenie i kontynuować pracę dla Operacji Starscream. To jednak na pewno byłoby... niedyplomatyczne. Mógł też poddać się nakazom floty i opuścić Farcast, pozostawiając Jaguary bez zwiadu z orbity... i bez ewentualnego transportu.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 05-02-2017 o 18:45. Powód: Poprawki
Micas jest offline