Yearan podążył za Silke na górę uznając, że półelfka skończyła oprowadzać. A krasnoludy wraz z gnomem zainteresowały się podziemiem i zapewnie planowały przejrzeć zawartość piwniczki.
Młoda wiedźma wraz ze swym krukiem weszła po schodach na kolejny poziom, na którym to znajdowały się pomieszczenia społeczno-gospodarcze. Pośrodku znajdowała się jadalnia z wielkimi stołami na kilkanaście osób...i z żelazną kratą pod stołami zapewne służąca kiedyś do lania wrzącego oleju na osoby znajdujące się pod wieżą. Co tylko potwierdzało przypuszczenia, iż ta wieża kiedyś była częścią prawdziwego zamku. Z boku było na wpół zabudowane pomieszczenie w którym kiedyś grzano olej i inne nieprzyjemne substancje, a obecnie była to kuchnia. Przy kuchni były beczki z zapasami używanymi na co dzień, a po drugiej stronie były bliźniacze schody oraz zamknięty składzik. Zapewne zbrojownia. No i schody po obu stronach pomieszczenia prowadziły wyżej, zapewne do kwater oficerskich i sypialni.
Nowa znajoma też podążyła na górę, odpowiadajac na pytanie Eryka dopiero w połowie schodów, więc Eryk ruszył za nią. Moira, chcąc nie chcąc również poczłapała po schodach. Nie miała ochoty na badanie populacji pająków w piwnicy wieży.
-
Pomieszkuję tu tak od miesiąca - Powiedziała ich przewodniczka po wieży, w połowie schodów na górę -
Pusto tu… no bo pusto. Pusto wszędzie wokół, zadupie jakich mało… to przystanek dla Harfiarzy, zostawiają tu sobie wiadomości. No i jest tu taka jedna od Harveka - Wypowiedziała ostatnie zdanie po chwili wahania.
-Co od Harveka?- Yearan, który był na górze, najwyraźniej nie dosłyszał całej wypowiedzi.
-
No wiadomość... - Półelfka przewróciła oczami. Pomyślała sobie na momencik, że trafił jej się jaki głupol.
Te słowa sprawiły, że Yearan zawrócił i ruszył ku wchodzącej po schodach dziewczynie. -
Jaką wiadomość?
-
No… od Harveka, dla… Harfiarza - Jentrana niby to się przestraszyła takiej reakcji mężczyzny, przywierając plecami do kamiennej ściany.
-I gdzie jest ta wiadomość? Masz ją przy sobie?- zapytał z wyraźnym entuzjazmem mężczyzna.
-
A który z was należy do Harfiarzy? - Dziewczyna schowała dłonie za własną pupą, nadal spokojnie opierając się o ścianę… ale jakby jej niewielki biust wyprężył się bardziej w stronę mężczyzny -
Mam wiadomość, ale łatwo nie dam... - Uśmiechnęła się zadziornie.
-Ja jestem Harfiarzem.- przyznał się dumnie Yearan i dodał starając się ukryć swoje zainteresowanie jej piersiami, na które zerkał z góry mając całkiem apetyczny widok.-
Naprawdę. Choć od niedawna.
-
Udowodnij - Szepnęła, mrużąc oczka.
- Ja ich tu przyprowadziłem. Kto wie o tym miejscu poza Harfiarzami? I…- Yearan się wyraźnie speszył i zawstydził mówiąc.-
Jestem w organizacji zbyt krótko i jestem zbyt… niedoświadczony, by zasłużyć sobie prawo do noszenia ich znaku.
-
Nie ma się co wstydzić - Pogładziła go z czułym uśmiechem po policzku, po czym… wydarła się na całego, do reszty towarzystwa -
Może ktoś tą wersję potwierdzić?! - Na końcu zaś wyszczerzyła ząbki do Yearana, jakby przepraszając.
-
Każdy z nas to potwierdzi - odrzekł Eryk. -
Może oprócz druidki, bo często żyje własnymi myślami. Szliśmy całą grupą, gdy go spotkaliśmy.
Każdy także z wyjątkiem krasnoludów, którzy we trójkę buszowali w piwniczce szukając porządnego napitku. I nie wiedzieli co się dzieje nad nimi. A nawet, gdyby wiedzieli… to chyba specjalnie nie przejęliby się problemami Yearana.
-
No… dobra - Dziewczyna pokiwała głową, po czym rozpięła swoje spodnie! Wsadziła w nie dłoń! I po chwili wyciągnęła niewielki pergamin, podając go… temu, kto miał ochotę go odebrać. Zamrugała teatralnie, robiąc przy tym równie dziwaczny uśmieszek.
Yearan, jak już metaforycznie podniósł swoją opadłą szczękę z podłogi, gapiąc się dłużej niż powinien na rozchylone spodnie dziewczyny, chwycił gwałtownie za pergamin i wpatrywał sie w niego jakby to był jakiś skarb. Uśmiechnął się lekko i zaczerwieniony lekko rzekł.-
Dziękuję. Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie… jak to ważne jest dla mnie.
-
To teraz coś zjemy? - Powiedziała wesoło Półelfka, i po zapięciu już spodni, ruszyła na piętro.
-Niczego… nie przygotowałem. Dopiero co obejrzałem kuchnię, muszę się tam jeszcze rozkła… rozłożyć z klamotami.- wyjaśnił nieco rozkojarzony Yearan chowając pergamin za pazuchę.
-
Z bieżących spraw - odezwał się Eryk głośno, próbując sprowadzić barda na ziemię -
gdyby ktoś nas tu napadł… ta wieża daje jakieś możliwości obrony, jakieś okna strzelnicze lub możliwość strzelania z dachu? A w razie krytycznej sytuacji, jakieś drugie wyjście?
-
Są otwory strzelnicze - Odpowiedziała “gospodyni” już z piętra -
Krata co przez nią można olej lać, a od biedy i strzelać? Na dachu niespodzianka! A drugiego wyjścia ni ma, jakby co, nauczymy się latać! - Zaśmiała się -
Upolowałam dwa króliki. Mam whisky, wędzoną słoninkę i nawet niezłe ziółka do palenia. No i tu też są jakieś zapasy… na śniadanie starczy? -Ja mam przyprawy.- odezwał się Yearan.-[i]I wiedzę jak ich użyć. Potrawka z królików. Może być?
- Głodny nie wybrzydza; gotuj! - wtrąciła się Moira.
Gdy temat kulinarny został zakończony, Eryk zwrócił się do Yearana:
-
Nie ukrywam, że liczyłem na rozmowę z lepiej zorientowanym Harfiarzem. Gdybyś tak więc mógł pilnie przeczytać tę wiadomość, tak żebym wiedział, na czym stoję… o ile zdradzenie choć części wiadomości nie będzie zbytnim naruszeniem harfiarskich tajemnic - dodał szybko. -
Ale to będziesz wiedział, jak już przeczytasz. -To nie jest aż takie proste. Wiadomość jest zakodowana. Oczywiście potrafię odkodować, ale to mi zajmie trochę czasu.- wyjaśnił Harfiarz.
-
Rozumiem. W takim razie pozwólcie, że teraz się oddalę i zobaczę tę “niespodziankę” na dachu… Chociaż już się boję - uśmiechnął się Eryk, po czym ruszył na górę.
Wymagało to wyjścia znacznie wyżej, bo przejścia jeszcze dwóch pięter nim Eryk dotarł do klapy prowadzącej na płaski otoczony blankami dach i po podniesieniu jej znalazł się na dachu i mógł się przyjrzeć tej niespodziance, którą okazała się być.
Balista… Nie do końca sprawna balista, bo korniki zrobiły swoje i cięciwa była nieco przetarta. Ale jednak nadal była to broń oblężniczo-obronna.
Eryk zagwizdał na widok machiny. W przypadku większego ataku, zdecydowanie zwiększała ona szanse obrony niewielkiej drużyny. Przeszedł się jeszcze wzdłuż krawędzi dachu, oglądając zarówno dach, jak i okolicę wieży, rozważając możliwości obrony. Gdy skończył inspekcję, zszedł na dół do reszty grupy.