Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2017, 20:06   #201
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Do Phandalin wrócił Slidar Hallwinter. Ponura mina, z jaką sączył swoje piwo wyraźnie wskazywała na to, że wyprawa w góry nie poszła dobrze.
- Znaleźliśmy ciało Nundro Rockseekra - oświadczył po krótkim powitaniu. - Było już mocno nagryzione przez padlinożerców, ale widać było, że przed śmiercią był torturowany. Thardena nigdzie nie było. A was co tak mało? Reszta zginęła? - zaniepokoił się.
Myśliwy, który z efektów ich wyprawy był nadal lekko określiwszy niezadowolony, zasępił się teraz jeszcze bardziej.
- Nie - odpowiedział krótko - Rozdzieliliśmy się. Przywieźliście to ciało panie Sildarze, czy pochowaliście? Daleko to było?
- Pochowaliśmy w dolinie, z której wyruszają górnicy; nie nadawało się do transportu. To pół dnia drogi stąd. Obozowisko Rockseekerów było nieopodal, jak wzgórza przechodzą już w prawdziwe góry.

Gdy rozmowa ze Slidarem dobiegła końca, a drużyna zdążyła już się najeść i oporządzić, drzwi do gospody otworzyły się i stanęła w nich trójka towarzyszy, która była w Thundertree. Zakrwawione, potargane odzienie i wypchane plecaki świadczyły o tym, że wizyta w spalonej osadzie nie minęła tak spokojnie, jak odwiedziny u banshee i nekromanty.

Wyczerpany Marduk z wielką ulgą pozbył się ciężaru - głównie broni, choć i jedna czy druga maska wielbicieli smoków zaplątała się do jego ekwipunku - ale jego oczy błyszczały żywo gdy przyglądał się towarzyszom. Nie miał zamiaru oddawać zdobyczy za darmo - co przypomniało mu się gdy spojrzał na Jorisa - ale z nimi perspektywa pokonania smoka nagle się przybliżała. Na razie jednak majaczyła przed nim wizja porządnego posiłku, sposobności do umycia się i naprawy odzieży, nacieszenia się kobietą i wyspania, a to wcale nie było mało!
- Witajcie - wysapał, czując zmęczenie przenikające każdą komórkę jego ciała. - Cieszę się że was widzę, całych i zdrowych. Co zdziałaliście?

Jeszcze w trakcie obiadu cała szóstka zdrowo się rozgadała, wzajemnie informując się o tym kto czego się dowiedział. Marduk przekonywał by z rana ruszyć do Thundertree, przegonić smoka (czy raczej go zabić, ale taktownie powstrzymał się przed zdradzeniem swych marzeń) i pozyskać pomoc druida - kto wie, może będzie na tyle pod wrażeniem by wspomóc drużynę w temacie zamku plemienia Cragmaw!

- Druid pomoże za przegonienie smoka? - myśliwy zamrugał oczami jakby niedowierzając temu co słyszy. Nie żeby z jakimiś druidami miał do czynienia, ale zawsze myślał, że takie sprawy załatwiali sami bez wynajmowania mieczy - Też mi się ten pomysł nie podoba. Mamy mapę od niego. Z nią powinno dać radę dotrzeć do zamku przez leśne ostępy. O ile Gundren jeszcze tam jest. Skoro Sildar znalazł ciało torturowanego Nundro, to może znaczyć, że Pająk już zdąża do tej jaskini. Gobliny i niedźwieżuki same by go nie torturowały. Miały rozkazy dostarczyć do Pająka…
Bębnił przez chwilę palcami o kufel z piwem, którego w ogóle od początku nie ubyło.
- Boję się, że znów stracimy czas na ten zamek. O smoku nie wspominając. Chcę skoro świt ruszyć do obozowiska Rockseekerów w dolinie. Już na początku powinniśmy byli tam pójść… To pół dnia drogi stąd.
- Biedny Nundro, spotkałam go raz. Miał oczy jak dwa antracyty, można było w nich utonąć... zaraz, jak to tracimy czas? To nasz jedyny twardy trop! - Turmalina walnęła pięścią w stół - Pirytku, idziesz z nami do zamku, nie będziesz uganiał się za różowymi gremlinami! Cholera, przez ciebie chyba złamałam paznokieć.
- Turmi… torturowali go. Przecież nie robiły tego różowe gremilny. To musiał być Pająk… - pokręcił głową jakby nieprzekonany co do swoich słów.
- Wyjaśnić Ci słowo "przenośnia" ręcznie czy słownie? - spytała słodko krasnoludka.
Joris tylko machnał zniechęcony ręką.
- Więc kto go według Ciebie torturował tu nieopodal Phandalin?
- Stawiam na Pająka lub Glasstaffa. Ale wrócili pewnie do zamku. A nawet jak nie, dowiemy się tam więcej - prychnęła Turmi.
- A ja sądzę - nie ustępował Joris - że zabrali ze sobą Gundrena i torturowali wszystkich, ale Gundren nie chciał mówić. Więc zabili mu brata. I żeby oszczędzili drugiego, Gundren powiedział w końcu gdzie jest jaskinia. I już tam są.
Joris popatrzył po zebranych.
- Jeśli tylko mnie się tak wydaje, to ruszajmy do tego zamku. Ale przemyślcie to. Zamek i starcie z goblinami to conajmniej jeden dzień. A najpewniej dwa. Nie ujmując tego, że się pewnie trochę na nim wykrwawimy.
- Joris, jak ty to sobie wyobrażasz - Turmalina nieczęsto używała imienia myśliwego - Idziemy pojmać braci więźnia, więc bierzemy go ze sobą? Ryzykując że ucieknie, ostrzeże kogoś? Posłuchaj co gadasz zakuta pało. Zabrali jednego, bo im wystarczył. A wcześniej, jak to cholerni zielonoskórzy poużywali sobie na uczciwym krasnoludzie, być może przy okazji sprawdzając czy nie wie tego co brat. Myślisz, że Pająk wyprawił się po braci Gundrena osobiście? On ma swoich pomagierów, takich jak Klarg. Osobiście to tyłek ruszy do jaskini, ale z Zamku. I tam będziemy szukać tropu. JASNE!? - wrzasnęła na końcu, waląc z trzaskiem szpicrutą w stół. I spojrzała wyzywająco na resztę drużyny. Cóż, przynajmniej tym razem paznokcie ocalaly.
Myśliwy przez chwilę patrzył na krasnoludzicę jakby widział kogoś zupełnie mu obcego i conajmniej nienormalnego, ale ostatecznie westchnął.
- Nie zgadzam się z Tobą. Ale Gundren to z nas tu wszystkich chyba Tobie najbliższy znajomek. I krasnolud. Ratujmy go więc po krasnoludzku. Jestem za zamkiem.
-Zgadzam się- oznajmiła milcząca do tej pory druga z krasnoludzic -Gundren jest najważniejszy. Potem z chęcią wybiorę się po smoka- splotła ręce na piersi, odsuwając się nieco od stołu.
- Niech będzie i ten… goblini zamek - Marduk skrzywił się lekko (wcześniej skrzywił się bardziej na wrzaski Turmaliny) ale pocieszył się myślą że będzie tam miał możliwość walczyć w imię Ojca. Podniósł się, bo czuł że za chwilę nie wytrzyma z tym towarzystwem. - Przygotujcie się zawczasu do drogi.
- A właśnie Yarlo - myśliwy zwrócił się do rudej tym razem krasnoludzicy - Znaleźliście mnóstwo łupów w tej spalonej wiosce. A co ze skrytkę, o której ci mówiłem? Tą ze złotym wisiorem Dendrarów?
-Znalazłam- odrzekła wojowniczka puszczając łowcy oczko -Załatwię to przed wyruszeniem na zamek- dodała. Bała się tego spotkania bardziej niż walki z jakimkolwiek przeciwnikiem, a może nawet i tamtym zielonym smokiem -Załatwię to…- powtórzyła już ciszej pod nosem.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 05-02-2017 o 20:09.
TomaszJ jest offline