Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2017, 20:15   #202
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
JAK TO MI NIE ZALEŻY?!
Turmalina, Marduk

Phandalin, Gospoda Stonehill

Zaczęło się od tego, że Marduk postanowił popełnić samobójstwo i namawiał do tego innych.
- Sam sobie leź w smoczą paszczę, tępy kilofie jeden - Turmi dość dosadnie skwitowała pomysł zostania smokobójcami - Prawie zginąłeś jakeśmy na Glasstafa polowali. Jak chcesz popełnić heroiczne samobójstwo innych w to nie mieszaj. Mamy przyjaciela do uratowania.
- Nie jestem twoją rodziną czy pobratymcem, byś wyzywała mnie od tępaków, krasnoludzico! - warknął Marduk. - Nagle się obudziłaś i zaczęło ci na Gundrenie zależeć? Szkoda że nie parę dni temu!
- Cały czas mi zależy. A że nie krzyczę o tym wokół jak stara plotkara to moja sprawa. I nie drażnij mnie! - syknęła krasnoludka. Elfy działały jej na nerwy. Większość z nich przynajmniej.
- Nie zauważyłem, faktycznie, tego zainteresowania, nader starannie je ukrywałaś. A czym cię tak drażnię, ciekawość mnie bierze, co? - Marduk uśmiechnął się złośliwie do wrzaskliwej krasnoludzicy.
- Stawiasz się - skwitowała krótko Turmi - Elfowie są twardzi jak świeża glina, więc nie podpadasz pod schemat. Zadowolony?
- Umiarkowanie.
- Cieszy mnie to bardzo. Co się gapicie? - spytała pozostałych - No, to wracamy do właściwych spraw.

Krasnoludka nafochała się w duchu aż po uszy. Pewnie, że jej zależało, wszystkim zależało. Ale wszyscy - wliczając niżej podpisaną - zabierali się do tego tak, że każdy oglądał się na innych, niech oni podejmą decyzję, niech inni wybiorą kierunek. Jak banda dzieciuchów, które spotkały coś dorosłego i nagle je to przerasta. Łazili więc po okolicy rozwiązując częściowo powiązane rzeczy licząc że coś im się przejaśni lub ktoś przejmie dowodzenie, właściwie bezskutecznie marnowali czas oglądając się jeden na drugiego. Nie ma co, popisali się!
Ale prędzej piekło zamarznie, niż Turmalina przyznałaby się do tego. A już z całą pewnością nie jako pierwsza. Całe szczęście w końcu podjęli decyzję. Ruszają na zamek Cragwaw.
Oby tylko wrócili. Krasnoludka trzasnęła drzwiami karczmy i ruszyła na zakupy.



PRZYGOTOWANIA

- Jedna identyfikacja, cztery fiolki eliksiru leczącego - Turmi stuknęła sakiewką o stół na zakrystii świątyni Tymory. Garaele spojrzała krasnoludce prosto w oczy. Siedząc.
- To nie kramik. Ale puszczę to mimo uszu, bo wiem że zrobiliście sporo dla osady pod moją opieką. Zaczekaj chwilę.
Tymorytka bez pośpiechu skończyła bieżące sprawy ignorując nabzdyczoną geomantkę. Nakreśliła kilka słów w notatniku, przycięła zioła w doniczce i umyła moździerz. Dopiero potem otworzyła komódkę i wyjęła z niej cztery fiolki ze znanym leczącym płynem i postawiła przed Turmaliną.
- Jeżeli płacisz platyną, będzie to osiemnaście monet. Sto osiemdziesiąt w złocie. To nie są tanie rzeczy.
- A ja nie jestem pierwszym lepszym biedakiem. Jestem Turmalina Hammerstormówna - Turmi wysypała złoto, srebro i platynę na stół teatralnym gestem, po czym dołożyła dwa duże granaty - Stać mnie. I zidentyfikuj mi tą błyskotkę. Jest urocza, prawda? Skromna elegancja, będzie pasować niemal do wszystkiego.
Kapłanka przyjrzała się dokładnie i orzekła - Identyfikacja dopiero jutro, muszę poprosić Tymorę o łaskę.
- Jutro to będzie futro, wyruszamy jeszcze dziś, a magia błyskotki przydałaby się. Nie da rady nic zrobić?
Szlag by trafił, przeklęła krasnoludka w myślach, chłopa może bym przekabaciła, ale drugiej baby na piękne oczy nie uproszę.
- Wybacz, moje modlitwy to nie koncert życzeń - Garlaele wzruszyła ramionami. Turmalina zresztą też.
- To by oznaczało że mam jeszcze trochę złota do wydania. Masz jakieś ciekawe magiczne precozja? Kapłani przywołują zaczarowane kamienie, jestem pewna że to opanuję z łatwością.
- Przejrzyj, zobacz, może coś wpadnie w oko.

Turmalina oglądała rozłożone za szybą przedmioty. Niektóre ceny były dla niej nieosiągalne pomimo szumnych deklaracji wcześniej, a same artefakty bezużyteczne dla niej, osoby bez duchowego przeszkolenia. Ale najwyraźniej nie wszystko.
- Czy to... Czy to są zwoje identyfikacyjne?
- Jeżeli tak jest podpisane.
Turmalina pacnęła się w czoło i westchnęła.
- Biorę jeden. I nie skomentuję.
Pierścień okazał się być zaczarowany prostą ochronną magią, mogącą odbić niezgrabne ciosy. Krasnoludka wywróciła oczami na całą sytuację. Jutro? Nic się nie da zrobić?
Cholerni kapłani.
Kilkanaście minut później, z uzupełnionym woreczkiem z amunicją, dodatkowym jedzeniem, ubrana w roboczą suknię z zapaską i plecakiem była gotowa ruszać na zamek Cragmaw.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline