Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2017, 23:51   #46
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Kanada, przestrzeń powietrzna nad Zatoką Hudsona, 6 stycznia 2017 roku, 13.18 czasu lokalnego
Otwierał kolejne szafki i w końcu w jednej z nich znalazł trzy plecaki ze spadochronami. Samolot coraz mocniej się przechylał i obniżał pułap. Nadal kręciło mu się w głowie, ale nie na tyle by stracić przytomność. Ostrożnie założył spadochron i podpiął wszystkie sprzączki. Wrócił na chwilę do kokpitu i zgodnie z poleceniem, ostatni raz podał swoją pozycję.
Reszta zależała już tylko od niego.
Podszedł do wyrwy i zatrzymał się na moment. Podmuch był silny, ale był w stanie się utrzymać. Zauważył inny problem. Silniki były na ogonie i jeśli źle wyskoczy, to może wpaść prosto w jeden z nich.
Sekundy uciekały, ale teraz ze spadochronem na plecach poczuł się odrobinę bardziej pewnie. Myślał intensywnie nad rozwiązaniem, kiedy cień zasnuł samolot. Nie zdążył podnieść głowy, kiedy statkiem szarpnęło.
Nie zdołał się utrzymać i wyleciał na zewnątrz. Na szczęście siła była tak duża, że wyrzuciło go daleko samolot i nie wpadł w jego silniki.
Spadał w niekontrolowany sposób. Trudno było oczekiwać, że zrobi coś innego jak pociągnięcie linki od spadochronu. Musiał liczyć na swoje szczęście.
Które i tym razem go nie zawiodło. Czapa spadochronu rozwinęła się prawidłowo i Elliotem szarpnęło gdy najbardziej niebezpieczny fragment jego lotu się zakończył.
Opadał teraz powoli, oddychając bardzo szybko. Odwrócił się by spojrzeć na spadający w korkociągu samolot. Jego oba skrzydła były urwane, kadłub ledwo trzymał się razem.
I ponownie cień zawisł nad Brytyjczykiem.
Zbliżał się do niego olbrzymi Obdarzony.
[media]http://i.imgur.com/txE47K1.jpg[/media]
Trudno było oszacować jego rozmiar, ale jedno było pewne - był “piątką”.
Olbrzym wyciągnął rękę w kierunku White’a i zacisnął dłoń w pięść. Spadochron nagle złożył się w małą kulkę, przyssając się do chłopaka, którem nagle zabrakło powietrza. Oczy wyszły mu na wierzch, kiedy próbował złapać oddech, ale to nic nie pomogło. Po dwóch sekundach stracił przytomność.

Polska, Trzciany, 8 stycznia 2017 roku, 19.03 czasu lokalnego
Mróz trzymał w najlepsze. Kilkanaście stopni poniżej zera, a na pewno później w nocy będzie jeszcze chłodniej. Śnieg prószył, ale jeden z karków mocno pracował z łopatą, czyszcząc podjazd.
- Wejdź, nie ma sensu marznąć - Drwal uchylił przed nim drzwi, zapraszając go do środka.
Wnętrze było urządzone bardzo przytulnie i dawało wrażenie ciepła.
[media]https://st.hzcdn.com/fimgs/ad21e292046bbd5e_3128-w500-h400-b0-p0--transitional-living-room.jpg[/media]
Trzaskający w kominku ogień tylko podsycał to uczucie.
- Siadaj - wskazał mu miejsce na wygodnej kanapie, a sam podszedł do barku. - Napijesz się czegoś? - nie czekając na jego odpowiedź nalał do dwóch szklanek napój o kolorze kory sosny, od której odbija się światło zachodzącego Słońca. - W te mrozy trzeba się dobrze dogrzać - uśmiechnął się lekko podając mu alkohol.
Rozsiadł się na fotelu i upił trochę.
- Suma cierpień przewyższa u człowieka znacznie sumę rozkoszy - powiedział tym swoim beznamiętnym tonem. - Z tą prawdą możemy się jedynie pogodzić… i cieszyć tymi chwilami radości, na które zawsze musimy ciężko zapracować - przy ostatnich słowach przeniósł wzrok za plecy Maćka. Rozległo się stukanie obcasów i do salonu weszła blondwłosa kobieta.
[media]http://www.fotogramas.es/var/ezflow_site/storage/images/peliculas/carrie-2013/chloe-grace-moretz-el-ultimo-grito/7129147-3-esl-ES/Chloe-Grace-Moretz-el-ultimo-grito_reference.jpg[/media]
Nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat.
- Liebe Adria, Das ist mein neuer Mitarbeiter, Maciej Lisicki. - wstał i podszedł do niej - Maćku, Adria Lorencz, wspanialsza połowa mojej duszy - spojrzał na kobietę wzrokiem pełnym miłości i pocałował ją w czoło.
- Dobry wieczór - powiedziała z dziwnym akcentem. - Paul, werden sie etwas von mir brauchen? Ich habe einige Arbait, werde ich aud dem Boden sein.
- Wir werden in Ordnung, dann werden wir zu Abend essen.
Oddała mu pocałunek w policzek i poszła do korytarza, po czym weszła na piętro. Drwal patrzył cały czas za nią, dopóki nie znikła mu z pola widzenia.
- Jak widzisz swoją przyszłość? - zapytał gdy usiadł ponownie.

Kanada, przestrzeń powietrzna nad zatoką Hudson, 6 stycznia 2017 roku, 13.41 czasu lokalnego
Po obniżeniu pułapu mogli dostrzec, że większość akwenu pod nimi jest skuta lodem. Trudno było określić jego grubość, ale wkrótce zobaczyli ślady samochodów pośród śniegu, co świadczyło o grubej warstwie zmarzliny.
Już ledwo kilka kilometrów zostało im do rozciągających się na swego rodzaju półwyspie zabudowań.
[media]http://l7.alamy.com/zooms/cbed45e315594d3b8ca37e7547b56e53/aerial-view-of-churchill-manitoba-canada-f960tg.jpg[/media]
Pobliskie lotnisko na pewno wykryło ich obecność i połyskujący tam na żółto sygnał alarmowy dotyczył przybycia trójki Obdarzonych.
Trudno było oczekiwać jakiegokolwiek powitania. Gdy wylądowali w ich kierunku podszedł najodważniejszy z ludzi obsługujących lotnisko.
- P-proszę wrócić do ludzkiej postaci. P-przygotowaliśmy dla was k-koce i ciepłe ubrania - mężczyzna był przerażony. Nigdzie nie było widać SPdO, pewnie jeszcze nie dotarli na czas.

Ukraina/Ługańska Republika Ludowa, Ługańsk, 13 stycznia 2017 roku, 19.14 czasu lokalnego
Ojciec zawsze jej powtarzał, że jeśli można, to interesy należy prowadzić po ciemku. Zarówno w przenośni i dosłownie. Tą zasadą kierował się każdy w tym biznesie i tym razem ona miała to wykorzystać. Ta akcja była jednym z pierwszych kroków na drodze wejścia na rynek wschodnio-europejski. Do tej pory rządziła tutaj organizacja pod niejakim Grinchenko. Ostry gracz i Christian w rozmowie z ojcem ośmielił się zauważyć, że to może być zbyt gruba ryba jak dla nich w tej chwili.
Właśnie dlatego Inge Einarsson się tego podjęła. Nie mogła mieć lepszego impulsu do działania, niż okazja do udowodnienia, że jest lepsza od brata.
Wymiana towaru dla walczących separatystów i odbiór gotówki odbywał się na nieużywanej stacji benzynowej. Dużo miejsca dla drobnej Szwedki, żeby się przyczaić. W ogóle to mogło ją to nieźle rozśmieszyć. Ukraiński gangster wspierał separatystów walczących z jego krajem.
W biznesie nie było sentymentów.
Piętnaście minut po godzinie dziewiętnastej do oczekujących na stacji handlarzy podjechały dwa pickupy. Wyskoczyło z nich ośmiu uzbrojonych po zęby żołnierzy. Jeden z nich miał przyczepioną do nadgarstka kajdankami walizkę. Jej cele się ujawniły.

Grecja, Pireus, 17 stycznia 2017 roku, 9.33 czasu lokalnego
Ludzi w porcie było jak na lekarstwo. Pogoda zniechęcała turystów, a stan greckiej gospodarki inwestorów. Przeszli na postój taksówek. Pierwszych dwóch machnęło ręką na ich zapytanie o kurs na Peloponez, twierdząc, że za daleko i nie wrócą na obiad, dopiero trzeci przystał na ich propozycję.
- Wygląda na to, że będziemy musieli mozolnie zbadać każdy ze znanych nam ruin na półwyspie… - wbrew pozorom Edgar wcale się tym nie zniechęcał. Po prostu podsumował to co do tej pory udało im się dowiedzieć.
Podróż minęła spokojnie. Przeprawa przez Stambuł przebiegła spokojnie. Widok zabytków jednak w żaden sposób im nie pomógł. Profesor Massashi wyraził nawet zapytanie, czy może nie powinni ich zwiedzić w celu wywołania u Theo wizji, ale ten stanowczo zaprzeczył. Miał graniczące z pewnością przeczucie, że w tym miejscu nie było żadnych wskazówek dla nich. Ich droga prowadziła na Spartę i tam trzeba było szukać.
- Do Koryntu poprosimy - starszy mężczyzna rozłożył im na kolanach dużą mapę Peloponezu. Zdecydowanie będzie to wygodne rozwiązanie przy oznaczaniu zbadanych i oczekujących na zbadanie miejsc. Czekało ich mnóstwo pracy.

Kanada, lotnisko w Churchill, 6 stycznia 2017 roku, 17.02 czasu lokalnego
Budynki się zatrzęsły. Jack odruchowo podniosła w górę kubek z herbatą, żeby nie spadł ze stołu. Razem z Eriką i Deanem wyjrzeli przez okna pokoju, który im przydzielono.
Na pasie startowym wylądowało dwóch siedemnastometrowych Obdarzonych. Smauga Dove kojarzyła, ale drugiego z nich widziała pierwszy raz.
[media]http://i.imgur.com/6YjWrgD.jpg[/media]
Vellanhauer rozpalił swoje płomienie i temperatura okolicy znacząco zaczęła się podnosić. Na szybie pojawiły się krople wody.
- To o tym niebieskim mówiłem wtedy w Chicago - Dean zwrócił się do Jack.
Chłopakowi na szczęście nic się nie stało. Rany po walce zagoiły się sprawnie po jego przemianie. Nie przejawiał oznak pojawienia się żadnej fobii, ale to mogło przyjść z czasem.
Dorobił się za to dwóch blizn. Na brzuchu miał je od wbitych ostrzy, które później przejął zabijając napastnika. Nie przeszkadzały mu w żaden sposób, co sprawdził dobrze się rozciągając. Druga blizna była zupełnie innym przypadkiem. Miał ją na czole, szeroka na grubość palca ciągnęła się od lewego łuku brwiowego do lewej skroni. Pamiątka po wystrzale, który powinien rozwalić mu głowę.
Jego wyjaśnienie było proste. Użył pokazanego kiedyś na treningu ju-jitsu tricku, polegającego na naciśnięciu głową na lufę broni i nagłym skręcie głowy. Padający wówczas strzał nie ma szans zrobić większej krzywdy niż mocne zadraśnięcie. Trzeba tylko mieć stuprocentowe zaufanie do własnych umiejętności.
Mieli okazję porozmawiać już po tym, gdy Jack korzystając ze swojej bazowej mocy, poprowadziła rozmowę z nadzorcą lotniska uspokajając go. Mogli czekać na lokalne SPdO w ciepłym i suchym pomieszczeniu, a Kalipso wykonała szybki telefon z informacjami o wydarzeniach ostatniej godziny.
- Susanoo prosi byście wyszli na zewnątrz - Claire Fruscowitz, porucznik SPdO przekazała im wiadomości. Drobna, mniejsza zarówno od Eriki jak i Jack kobieta miała stalowe nerwy. W ogóle nie było po niej znać wrażenia, jakie robili na niej olbrzymi Obdarzeni. Wcześniej również wykazała się świetnym profesjonalizmem.
Zaraz po jej przybyciu do Churchill przeszła do identyfikacji ich tożsamości. Z McWolfem wypadł oczywisty problem, gdyż chłopak nie widniał w żadnych rejestrach. Kobieta jednak ustąpiła pod zapewnieniami obu kobiet. Wzięła to wszak na piśmie.
Wśród tylu pozytywnych wieści była jednak jedna bardzo zła. Gulfstream którym podróżowali rozpadł się w powietrzu i spadł do zatoki. Akcja ratunkowa trwała, ale do tej pory nie nikogo nie znaleziono.
Kalipso nie poleciała im pomóc z prostego powodu.
Dostała taki rozkaz od Jacka. Gdy próbowała oponować, ten wyjaśnił jej sytuację jednym nazwiskiem.
“Mazzentrop”.

Ocean Arktyczny, okolice koła podbiegunowego, 7 stycznia 2017 roku, 19.14 czasu lokalnego
Obudził się z krzykiem. Miał sen, w którym ponownie wypadał z samolotu, a olbrzymi potwór wysysał mu powietrze z płuc.
Teraz ciężko dyszał, z ulgą łapiąc każdy oddech. Ze zdziwieniem zauważył, że każdemu wydechowi towarzyszy chmura pary.
Było potwornie zimno.
Siedział w małym pomieszczeniu, wręcz celi, mierzącej metr na dwa. Mieściło się tutaj tylko jedno łóżko, na którym właśnie siedział, oraz nieduża szafka. Pomieszczenie miało stalowe ściany i sufit. Za oświetlenie służyła prosta i nieduża lampa przemysłowa, rzucająca słabe światło. W rogu był nieduży grzejnik, który choć gorący, to nie dawał rady nagrzać pomieszczenia.
Elliot na szczęście był dobrze ubrany. Pod prostymi dresami miał założone ubranie termoaktywne. Jego własne ubrania leżały złożone w kostkę na szafce. Spał pod naprawdę grubym kocem, więc zamarznięcie mu nie groziło. Ktoś musiał dobrze o niego zadbać, kiedy był nieprzytomny.
Nagle w drzwiach do jego celi zaskrzypiała klamka.
- Hej nowy, wyspany już? - zobaczył w nich młodą azjatkę, która mówiła jednak perfekcyjnym angielskim.
[media]https://66.media.tumblr.com/55c2f27acb5123a9b9329cedea76ef23/tumblr_npo0da9d9y1rm7fruo1_500.jpg[/media]
- Wstawaj, szef chce się z tobą widzieć - była w świetnym humorze i niezbyt przejmowała się stanem w jakim był White. - No ruszaj się, no! - podeszła do niego, chwyciła za rękę i pociagnęła. Była bardzo bezpośrednia. - Tyłek ci przymarznie, jak dłużej tu będziesz siedział! Chodź, zdążymy jeszcze zahaczyć o kuchnię, pewnie jesteś głodny jak wilk!
W tym miała całkowitą rację. Chłopak miał wrażenie, jakby mógł zjeść konia z kopytami.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 06-02-2017 o 18:25.
Turin Turambar jest offline