Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2017, 09:35   #203
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Phandalin
14 Eleasias

Po standardowych kłótniach i przepychankach drużyna ustaliła kierunek kolejnej wyprawy i wszyscy udali się na zakupy oraz by pozałatwiać niezbędne sprawy. Ze sporym zapasem gotówki mogli zaopatrzyć się przynajmniej w leczące tynkury, czyszcząc zapasy Garaele do zera. Po południu wróciła Linene wraz z pracownikami, wioząc paki odzyskane z gobliniej jaskini. Odbierając nagrodę Joris przyglądał się wypakowywanym dobrom, zwłaszcza mistrzowsko wykonanym zbrojom i broniom. Linene pochwaliła mu się nawet magicznym pancerzem, choć wątpiła czy ktoś tutaj go kupi. Potem łowczy zajrzał do Barthena by uzupełnić zapasy. Część przywiezionych przez niego broni była już rozdana, a kupiec z zadowoleniem poinformował go, że jest sporo osób chętnych do ćwiczeń ze Slidarem. Wychodząc zobaczył Yarlę, która z mocno niewyraźną miną zmierzała do domu Dendrarów. Widać postanowiła dotrzymać słowa i oddać naszyjnik właścicielkom.

Tymczasem Torikha spędziła popołudnie u Garaele warząc, krusząc i ucierając. Medalion po Aidymie leżał bezpiecznie w szufladzie elfki czekając na nowego właściciela. Kapłanka Tymory wyraziła nadzieję, że medalion Tori nie skończy podobnie, po czym wróciła do swoich zajęć. Nie była wylewna nawet jak na elfa.

Turmi po zrobieniu zakupów była gotowa do wymarszu, co spowodowało kolejną scysję z Mardukiem, który gotowy wcale nie był. Mógłby być, gdyby się postarał, ale od ciągłych wędrówek nogi właziły mu do tyłka i ani myślał lecieć na noc do lasu, skoro i tak krasnolud był już pewnie trupem. Nie mówiąc już o braku czarów. Na szczęście albo i nieszczęście wszyscy - prócz Anny - rozleźli się po miasteczku i zanim zebrali się z powrotem niebo zaciągnęło się chmurami i zaczęło lać. Cóż, zaklinaczka nie miała zamiaru gardzić noclegiem w łóżku zamiast na twardych kamieniach, więc poburczała dla formalności i zamówiła balię wody. Wolała porządnie się wymoczyć w ciepłej wodzie, zamiast w deszczu.


15 Eleasias

Następnego dnia drużyna wyruszyła skoro świt, żegnana przez ziewającą gospodynię, która zwlokła się z łóżka by naszykować im ciepłe śniadanie i uregulować niemały rachunek za pobyt. Bohaterowie nie bohaterowie - wiadomo czy wrócą? Gdy śmiałkowie zniknęli w mgle przedświtu pokręciła głową i poszła spać. Miała nadzieję, że jej synowie nie wezmą z nich przykładu i znajdą sobie jakieś uczciwe zajęcie.

Posiłkując się mapą druida, wskazówkami tutejszych myśliwych i dotychczasową znajomością terenu Joris poprowadził drużynę na północ, wgłąb lasu Neverwinter. Mieli szukać zamku, który zbudowano tak dawno, że nie ostały się nawet plotki na jego temat. Jak trudne mogło być jego znalezienie? Wszystko, co zostało zbudowane w jego okolicy dawno pochłonął las. Na szczęście zamek zbudowano na wzgórzu, co nieco ułatwiało poszukiwania, a i zielonoskórzy nie kryli się zbytnio ze swoją obecnością, więc stopniowe zagęszczenie tropów sugerowało, że szli w dobrym kierunku. Kilka godzin po południu Marduk dostrzegł zarys masywnej budowli. Drużyna rozbiła obóz, a Joris podkradł się do zarośniętego wzgórza, na którym stał imponujący zamek.



Solidny obronny zamek z grubymi na trzy metry murami i siedmioma czy ośmioma basztami na prawdę robił wrażenie. Przynajmniej z daleka. Z bliska widać było, że wszystko powoli popada w ruinę. Górne piętro dawno się zawaliło, a dolne musiało się trzymać tylko dzięki staraniom zielonoskórych. Każda baszta posiadała wąskie otwory strzelnicze - jeśli gobliny wystawiały warty to z wież miały niezły widok na wszystkie strony świata i dobry punkt obronny.

Do zamku prowadziły szerokie, pokruszone schody przechodzące w taras. Wzmocnione metalowymi sztabami drzwi były wyrwane z zawiasów i zwisały smętnie ukazując tonące w mroku wnętrze. Z daleka nie było widać ani słychać żadnej aktywności, ale wydeptana i wycięta wśród roślinności ścieżka z pewnością była często użytkowana. Joris cofnął się do towarzyszy by poinformować ich o znalezisku i zastanowić się co dalej.

 
Sayane jest offline