Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2017, 12:17   #47
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Całą drogę spędzoną na piersi Kalipso Jack przemilczała. Płynące w jej kierunku myśli, których prawdę powiedziawszy wcale nie chciała blokować, pomagały się skupić na czymś innym niż analizowaniem sytuacji w jakiej się znajdowała. Sygnały jakie odbierała nie sprawiły, że jej humor się polepszył, a co gorsza po niektórych wizjach i obrazach przestała wyglądać momentu, gdy postawi nogę na suchym lądzie. Nie miała na to wpływu i nie wiele mogła poradzić na to co stało się do tej pory, ale jeszcze mniej mogła zrobić by naprawić niektóre rzeczy. To było frustrujące i niewielkich rozmiarów diody, rzucające turkusowy blask, przygasły, zupełnie jakby zbroja zamknęła oczy, których nie posiadała.

W przeciwieństwie do Deana, który zupełnie odwrócił głowę i nie był w stanie spojrzeć na Jack, ona szukała z nim kontaktu. Nie miało to jednak najmniejszego sensu, chłopak ani razu nie odwrócił się w jej stronę, nawet gdy Kalipso wylądowała na lotnisku i odstawiła ich na ziemię nie spojrzał na Dove. Jack była przygnębiona, a myśli, które doleciały od strony zarządcy lotniska niemalże namacalnie bolały. Czasem nienawidziła swojej mocy, szczególnie, gdy była na tyle rozbita, że kontrola przepływu informacji była dla niej trudna. Myśli same płynęły do niej, jakby przyciągane do jej głowy silnym magnesem. Ostatnimi czasy odczuwała to dotkliwiej, stres, nieprzyjemne przeżycia i zwyczajny strach, który Jack ignorowała i nawet przed samą sobą nie chciała się do niego przyznać, wcale nie pomagały w wyciszeniu się.
Na prośbę mężczyzny niezwłocznie zmieniła formę i poczuła, jak wychłodzone ciało silnie zadrżało. W miejscu gdzie powinien być splot słoneczny był kryształ, który wydawał się mieć w swoim wnętrzu zatopioną niewielką diodę, która sprawiała, że kryształ wydawał się migotać swoim własnym, blaskiem. To oczywiście mogła być jedynie gra świateł i kryształ w kształcie pionowo postawionego rombu, mógł tak tylko odbijać promienie słoneczne. Czymkolwiek to było, sprawiało, że turkusowy kolor kryształu był niezwykle jasny. Nim dostarczono jej koc, którym zakryła nagie ciało trzęsła się z zimna naprawdę silnie, a usta nabrały koloru śliwy. Dean wciąż na nią nie patrzył.

W końcu uznała, że tak dalej być nie może, bo będzie ją to dręczyć i nie da spokoju, a jej myśli powinny być skupione na rozwiązaniu obecnej sytuacji, nie zaś na tym, co się dzieje z Deanem. Gdy dano im jakieś ubrania, które oczywiście wisiały na Jack jak na strachu na wróble i przydzielono im pokój, w którym mogli poczekać w cieple podeszła do Deana i stanęła obok niego. Jej modre oczy zlustrowały jego sylwetkę, szczególnie przyglądając się jego bliźnie na czole. Upewniła się, że Erika zajęta jest swoimi sprawami i nie ma jej w granicy słuchu. Nie to, że chciała cokolwiek ukrywać przed Kalipso, ale zdawała sobie sprawę, że rozmowa przy kobiecie nie byłaby czymś wygodnym dla Deana, a Jack chciała by ta rozmowa, mimo wszystko nie przerodziła się w krępujący i niezręczny dialog.
- Jak się czujesz? - dziewczyna posłała ciepły uśmiech w kierunku chłopaka. Nie było sensu owijać w bawełnę i silić się na jakiś żart czy udawać, że interesuje ją coś innego. Interesował ją on i jego samopoczucie.
- W porządku - odparł machinalnie i wbił spojrzenie w kubek z parującą jeszcze herbatą.
- Dean… - zawahała się na chwilę, uważnie mu się przyglądając. Akurat teraz przydałoby się czytanie w myślach - Czy Ty jesteś na mnie o coś zły?
- Nie, dlaczego? - próbował udać zdziwionego tym pytaniem, ale zupełnie mu to nie wyszło. Nie potrafił kłamać.
- Spójrz na mnie i powiedz mi to prosto w oczy - stwierdziła i uśmiechnęła się usilnie patrząc na chłopaka.
Ten podniósł na moment wzrok na Jack, ale natychmiast go spuścił czerwieniąc się.
- Dlaczego miałbym być na ciebie zły? - wymamrotał. Choć dla niego sytuacja taka nie była, to musiało to z boku wyglądać bardzo komicznie, jak bardzo nie mógł sobie poradzić z jej prośbą.
Jack skrzyżowała ręce na piersi i westchnęła cicho. Wyraźnie zastanawiała się nad czymś, w końcu jednak zrezygnowała z pewnego pomysłu i zamiast tego, co chciała najpierw zrobić przysunęła sobie krzesło stawiając je naprzeciwko Deana. Usiadła na nim, założyła nogę na nogę i chwilę przyglądała mu się w milczeniu.
- Chociażby dlatego, że odkąd wylądowaliśmy unikasz mnie i tak jak przed chwilą nie potrafisz na mnie spojrzeć. Powiesz mi co się dzieje, czy sama mam zgadywać?
Przebierał palcami w nerwowym geście.
- Dużo się wydarzyło... - zaczął. Nadal uciekał wzrokiem gdzieś w bok. - To znaczy tam w powietrzu i tak dalej. No i... - nagle jakby doznał olśnienia. - Wiesz, widziałem cię nagą, to trochę krępujące dla mnie teraz jest. Przepraszam - bąknął na koniec.


Gdyby nie, to, że Jack poznała jego myśli, gdy Kalipso ich transportowała zapewne uwierzyłaby mu. Wiedziała jednak, że to co mówi jest jedynie unikiem, sprytnym, musiała mu to przyznać, ale unikiem. Zaśmiała się pod nosem i sama złapała za kubek herbaty upijając odrobinę nim ponownie się odezwała.
- Wiesz, że dla nas, obdarzonych to przestaje mieć znaczenie, w którymś momencie? Cielesność traci trochę na tajemnicy i przestaje być tabu. – odstawiała kubek z powrotem na stół. Napój był dla niej zdecydowanie za gorący – To tak jak z tym co zrobił David jeszcze na płycie lotniska. Chciał żebym wsiadła do samolotu, zastosował proste odwrócenie uwagi, czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Pewnie nie. – wzruszyła ramionami - Tak samo jest z nagością obdarzonych, to przestaje mieć znaczenie, gdy jest jedynie pewnym etapem w drodze do celu. Rozumiesz?
- Mhm… - ewidentnie zbiła go z tropu. Miał mocno skonfundowaną minę. W każdym razie odważył się wreszcie spojrzeć na nią. - Czyli będę musiał się do tego po prostu przyzwyczaić, tak? - zadał pytanie, ale raczej na kupienie sobie czasu na przemyślenie tego co ona powiedziała.
Uśmiechała się do niego i skinęła głową.
- No raczej nie masz wyjścia - zaśmiała się pod nosem i dodała, by Dean w końcu się uśmiechnął - pamiętaj, że ja Ciebie też widziałam nago - puściła mu oczko bardzo rozbawiona.
Dopiero po sekundzie załapał sens jej słów. I spalił buraka ponownie opuszczając głowę.
- Rzeczywiście, głupota z mojej strony - powiedział. Trudno było określić, co konkretnego miał teraz na myśli. Prawdopodobnie podsumował tym zarówno swoje zachowanie do tej pory, jak i myśli których przed nią nie chciał wyjawić.
- Wcale nie głupota. - machnęła dłonią - Po prostu to wszystko jest całkowicie nowe dla Ciebie. - wydawało się, że Dove chciała jeszcze coś powiedzieć, ale budynek się zatrząsł. Zdążyła podnieść kubek z herbatą i wyjrzała przez okno.
- Oho.. - Westchnęła i zaraz dodała bardziej do siebie, niż do Deana - Chyba czeka nas pogadanka. - jej wzrok uciekł w kierunku Eriki.
 

Ostatnio edytowane przez Lunatyczka : 06-02-2017 o 12:24.
Lunatyczka jest offline