Płaczący las. Grupa zwiadowcza. Wieczór
Huldra spojrzała na czworonoga do ostatniej chwili szukając idealnego miejsca na zadanie cios. Operowanie dwuręcznym toporem jednak nie należało do prostych zadań i nawet najbardziej wyszkoleni wojownicy nie raz chybiali przez zbyt wiele siły włożone w zamach. Tak było i tym razem. Huldra włożyła w zamach swym orężem całe zapasy siły, lecz wilk chyba wyczuł zagrożenie i uskoczył w bok zupełnie jakby potrafił myśleć taktycznie. Huldra zrozumiała, że to nie może być zwykły basior.
Wilk zawarczał na nią i kłapnął szczękami, lecz najwyraźniej za wolno, gdyż wojowniczka odsunęła dłoń na czas.
Na całe szczęście Yennanowi poszło zdecydowanie lepiej. Gdy "jego wilk" rzucił się mu do gardła, łysy młodzieniec z finezją umknął w bok jednocześnie wyprowadzając błyskawiczne uderzenie dłonią w kark czworonoga. Wilk zaskamlał z bólu i wtedy Yennan wyprowadził potężne kopnięcie w głowę basiora. Wilk padł trupem pod jego nogami, a widząc to drugi z wilków rzucił się do ucieczki i choć Huldra próbowała jeszcze go drasnąć na koniec, znów chybiła celu. Wojowniczka z Północy wejrzała w kierunku białego wilka, lecz już go tam nie było...
Płaczący las. Tajemnicze ruiny. Wieczór
-
E-e- pokręcił głową przecząco -
Nigdy tu nie byłem. Jestem wtajemniczony dopiero od kilku zim. Jednak trochę rozpytałem mych znajomków o to miejsce i żaden nie wspominał słowem o tym żeby z drzew ciągle kapała woda, czy też było tu tak zimno...- wzruszył ramionami -
Ale jestem głodny. Ukroję sobie jeszcze kawałeczek...- rzekł, po czym czując się jak w domu, uciął kęs surowego mięsa, nabijając go na swój sztylet jak wcześniej -
Strażnikami się nie przejmujta. Powęszą, powęszą, a jeśli będą za długo węszyć...- znów wzruszył ramionami -
To dowęszą się kwiatków... Od spodu! He he he...- zarechotał -
Jeśli dobrze pójdzie dotrze tu jeszcze czworo naszych. No i wasza dwójka. To całkiem niezły wynik. Większość Malarytów lekceważy stare tradycje. Co zrobić, takie czasy...- ugryzł ledwie podpieczone mięso.