Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2017, 16:26   #12
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Elin

Cisza i spokój ją otaczały, ni głosów bogów ni ludzi nie słyszała. Zapadała się głębiej i głębiej w ciemność co ją otuliła niczym troskliwa matka. Tak było dobrze… spokojniej…
Poddawała się odrętwieniu coraz bardziej, myśli wytłumiały się, uczucia wypłaszczały, wszystko zastępował spokój. Gdy podświadomość poczęła akceptować nowy porządek świata, ciemność stała się szarością.
Szarością co przetykana była setkami, tysiącami, tysiącami tysięcy złotych, cieniutkich niczym pajęczyna nitek.

Gdy opadając i tonąc w oceanie spokoju, przypadkiem tknęła jedną, ta pękła a w ciemności rozległy się ciche śmiechy.

Wtem trzy olbrzymie twarze wokół niej się pojawiły, zostawiając Elin płynącą bezwładnie.

Jedna młoda, piękna i świeża, druga dojrzała z oczami co widziały wiele i pierwszymi zmarszczkami. Trzecia pomarszczona, niemal ślepa z dwoma czy trzema zębami, pozostałymi w rozdziawionych śmiechem ustach.
- Jak łatwo przyszło przeciąć czyjąś nić… - zaśmiała się młódka.
- Naprawić się jej nie da… - dorzuciła starucha śliniąc się nieco ze śmiechem.
- Może jednak inne ocalić dasz radę? - twarz trzeciej kobiety do volvy się przybliżyła, ta zaś w jej oczach dojrzała współczucie. - Idź i czyń, dziecko…


Elin oczy otworzyła, w łuk wygięła chwytając łapczywie haust powietrza w martwe płuca.
Usiadła nagle, czując w piersi ból. Nad sobą ujrzała twarz staruszeczki bezzębnej, co znajomą się jej zdała. Nieduża, drobniutka, memlająca coś ustami obwisłymi, niemal łysa…

Ryk rozpaczy dobiegł wiedzącą i szamotanie z prawej strony, jakieś słowa dochodzące raptownie, przez mgłę, jak po zbyt długim śnie...

A potem zamglone starczymi bielmem oczy przywarły do twarzy Elin i szept ku niej popłynął:
- Czas byś pomogła mu, gołąbko. On teraz w znacznej potrzebie…


Freyvind

Ból i mrok ulgę przyniosły.

Czasem docierały do niego głośniejsze słowa, zdania lecz świadomość skalda ku innemu światu się zwróciła.

Widział siebie z daleka kroczącego śmiało i ze łzami szczęścia w oczach ku krańcowi Bifrostu. Przed sobą widział zieleń Idawall i czuł boskie zapachy kwitnących kwiatów, powiew przyjemnego zefiru chłodzącego rozgrzane walką ciało.
Tuż niedaleko stał największy z widzianych do tej pory langhusów, co dach z tarcz złożony miał. Wrota halli otworem stały, a głosy radosne i podniosłe z niej słychać było. Przy wielgachnych drzwiach ujrzał Wszechojca co z wojownikami swymi słów kilka zamienił.
Freyvind obserwował siebie krok czyniącego ku Valhalli, by szybciej, by prędzej się z Odynem ujrzeć, by na jego łaskę się zdać, by miodu boga spróbować, gdy…
… przepaść powstała między mostem a równiną, a Freyvind zachwiał się równowagę tracąc.
Rękami machał rozpaczliwie, by w końcu w odległość bezpieczną od kraju wejść.

Załkał ze smutku i bólu złamanego serca…

..wstępu do Valhalli nie otrzymał?

- NIE CZAS JESZCZE… - zabrzmiał głos jak grzmot, a Frevind poczuł jak jaźń jego się łączy na nowo.

Z głośnym krzykiem smutku zerwał się, ledwo świadom biec gdzieś chciał.

- Uspokój się! Spójrz na mnie! - dobiegł go głos z prawej strony, gdy zmysły łapały zapach i smak krwi w ustach. - Ojcze, potrzebnyś teraz bardziej niż kiedykolwiek.

Przez oszołomienie słowa dochodziły i świadomość jeszcze kogoś… kobiety jasnowłosej...siostry...krwi
… i jeszcze kogoś…
Skald rozglądał się raptownie...na stole po lewej widząc jeszcze jedną sylwetkę… męża z ośćcem drewna z piersi sterczącym...
 

Ostatnio edytowane przez corax : 06-02-2017 o 16:35. Powód: kosmetyka, literówki
corax jest offline