05-02-2017, 10:37 | #11 | |
Reputacja: 1 | - Nie!! - Krzyknęła przerażona wieszczka i wyrwać się France próbowała. - Chlo! Puść mnie! Ja muszę z nim płynąć! Ja mam rozkaz! - Rzucała się niczym ryba w sieci ale uścisk dziewczyny nie zelżał, wzmógł się za to i Chlothild owinęła swe ramiona wokół niej zakleszczając ją. Hirdmani co się rzucili by jarla swego wspomóc stanęli ostrożni i spięci wokół. Agvindur powoli złożył ciało Freyvinda na ziemi. Na jedno kolano przyklęknął, włosy odsunął z twarzy. Thora doskoczyła niby młódka. Pstryknęła palcami na jednego z młodszych wojów: - Kołek! - rzuciła rozkazem niczym śmignięcie biczem, a młodzieniec ruszył z kopyta. Agvindur głowę uniósł i do Bjorna rzucił: - Wstrzymać ją - a hirdman ruszył w stronę volvy. Elin o kołku słysząc jęknęła cicho i pewnie opadła by na kolana, gdyby nie kolejne polecenie jarla. Cofnąć się chciała przerażona. - Nie.. proszę… Agvindurze… - Wyszeptała nim dzika panika ją chwyciła. Zawyła niczym ranne zwierzę próbując się wyrwać… i nagle zamarła rozglądając się zdziwiona i szybko oceniając sytuację. - Puść mnie Chlothild. - Rzekła Helleven opanowanym, chłodnym tonem ręce spuszczając wzdłuż ciała. - Już w porządku. Franka posłuchała lecz dłońmi ukradkiem po krągłościach volvy przesunęła, Bjorn broń obnażoną w pogotowiu przed wiedzącą trzymał. - Czego stoicie? Rozkaz wydałem! - Agvindur warknął na wojów poganiając ich ponownie w stronę portu. Dłoń wyciagnął do młodzika co z kołkiem grubym powrócił i bez wahania wbił w pierś Lenartssona. Chlotchild cicho syknęła na ten widok. - Zły będzie, oj zły… - mruknęła dmuchając ciepłym powietrzem w ucho aftergangerki. Wiedząca stała spokojnie nie czyniąc żadnych gwałtownych ruchów, jednakże nawet ona wzdrygnęła się lekko, gdy kołek przebił ciało skalda. Na słowa Franki uśmiechnęła się nieznacznie. - Wydawało mi się, że taki był cel jego… - Odpowiedziała szeptem. - Choć chyba wolał ostatecznie rozwiązanie, czyż nie? - Nie był sobą… - blondynka ramionami wzruszyła wydymając usta. - Co teraz? - Dobre pytanie… Ale to Ty wiesz raczej gdzie jarl wysłał swych ludzi. - Odparła i na Agvindura pojrzała pytająco. - Łódź przeszukać kazał za glejtem. Nie masz go? - rzuciła z kpiącym uśmiechem obserwując jak wojowie ciało skalda do skrzyni składają i zabijają drewnianymi trzponami. - Bo widzę, że i on nie miał. Do Francji nie wygląda jakby płynąć wam pozwolił. Będziesz rozpaczać? - zapytała z ciekawością. - Glejt? - Zdziwiła się wiedząca. - Mi nawet kości moje zabrano… - Parsknęła ze złością ale zadowolona była, iż Elin zdołała coś nowego powiedzieć. - Nie wiem… - Mruknęła na kolejne pytanie. - Jam rozkazów bezpośrednio nie słyszała. - Mhm… - zamruczała cicho Franka obserwując zbliżającego się aftergangera. Helleven przyglądała mu się spokojnie stojąc wyprostowana i poważna. Agvindur upewnił się, że volva chwilowo szaleństw ni kroków nieprzewidzialnych czynić nie zamierza. Siadł z zadumaną wielce miną na ławie, czekając aż łódź z więźniami zostanie zbadana. Ciało Volunda w skrzyni kazał przenieść i Thorze jedynie wydał rozkaz gdzie złożyć. Kilku faktycznie nagiusieńkich wypędzono w mrok nocy by rozumu a szacunku nabrali. Volva powoli do jarla podeszła, by usiąść przy nim. - Cóż teraz? - Zapytała skrzyni z berserkerem się przyglądając ze zmrużonym okiem. Odgarnął włosy za ucho i z rąk klucznicy róg krwi przyjął. - Teraz sprzątać mi trzeba po waszej wyprawie. Sprawdzić ile szkód narobione i czy bezpieczeństwo Danii zapewnić można… - wyglądał na rozczarowanego bezbrzeżnie. Jakby nadzieje jego rozbito. - Aros to niezwykłe miasto. Z rąk go wypuścić nie można. Zmilczała przez chwilę przełykając gorzką prawdę ale i złość, gdyż nie wszystko ich winą było. Nie miała jednak w zwyczaju się tłumaczyć, gdyż to sprawy nie rozwiązywało. Zamiast pustych słów należało zrobić coś co mogłoby pomóc szkody zminimalizować. Zamyśliła się więc i rzekła w końcu. - Jarl Erik, gdy do Tisso odpływał zapraszał mnie do siebie. Po czym wnioskować mogę, iż szansę na rozmowę z nim mam, by spróbować załagodzić sytuację…. Jeśli nie w mocy wroga. - Dodała wzdychając. - I gdybym smyczy nie miała ciągnącej mnie gdzieś do Franków. - Odparła ostrożnie. - Posłańcy Erika byli u mnie siedem nocy temu. Jeśli do Francji wkrótce nie zawiniecie, wiedzieć będą - kimkolwiek są. Lub się domyślać. Roszczenia jarla wysokie. Wydać mam mu skalda i zrewanżować za straty w majątku i ludziach. - pokręcił głową - Z resztą… więzy krwi zerwać niełatwo. W słowa wpadła mu Thora, ponownie podchodząc i niewielki zwój niosąc z czerwoną pieczęcią. Skinął jej głową: - Widziałaś to wcześniej? - spytał Helleven. Spojrzała na zwój i pokręciła lekko głową. - Nie ale pieczęć taka jak znak na sygnecie… - Odrzekła myśląc intensywnie nad czymś. - Spokoju mi ten mąż jeden w królewskie szaty ubrany nie daje… - Wzięła jakiś patyk i zaczęła kreślić wizerunek na ziemi, byle tylko nie myśleć, iż jednak płynąć będzie musiała. Widząc jednak, że nie wychodzi, ze złością zamazała i kolejną próbę z uporem podjęła. W końcu pojrzała na swój rysunek, która nie był może dziełem sztuki ale choć trochę przypominał męża z wizji. - Starszy, postawny, z pociągła twarzą, z zadbaną, długą brodą, duże, szare oczy. - Wyrecytowała stukając w ziemię obok swego dzieła. W czasie gdy volva z zacięciem sztuce się oddawała, Agvindur pieczęć złamał i rozwinął zwój. - Na demony! - łupnął pięścią w stół przyglądając się zwojowi ze złością. Szpurnął nim na stół aż przeleciał prawie na drugi kraniec. Rozwścieczony rzucił wzrokiem na dziełko Helleven. - To ten co w wizji twej się jawił z kobietą co cię związała krwią? Volva stoicki spokój zachowała na wybuch jarla i głową skinęła. - To od niego ona pierścień otrzymała i to nawet on zdawał się jej obawiać, gdy ze swą towarzyszką w cieniu były… - Odparła zerkając na pergamin, po czym na Agvindura. - Mniemam, że coś Ci to mówi? - Nic nie mówi! Odczytać nie potrafię! - wrzasnął sfrustrowany. - Możemy Chlothild zapytać, ponoć szlachcianką była… Może odczytać będzie potrafiła. - Helleven ciągle spokojna była. - Clothchild? - Agvindur mruknął - Aaaa ta dziewka Freyvinda. - brwi zmarszczone tym razem nadawały mu wyrazu groźby. Chlo za to siedziała niewinnie pod drugą, odległą ścianą z buzią nieco zasmuconą, nieco spokojną. Pogryzała żytnie placuszki bez smaku i chęci wielkiej. Wiedząca wstała i do dziewczyny podeszła przyglądając się jej uważnie. - Umiesz czytać w Waszym języku? - Zapytała. Kiwnięcie jasną główką musiało starczyć za odpowiedź, bo usta pełne jedzenia znowu były. - Potrzebujemy, by ktoś glejt przeczytał. - Powiedziała spokojnie volva. - Podejdziesz? Z lekkością z ławy wstała i włosy odsunąwszy z twarzy ruszyła ku siedzącemu jarlowi z gracją i wdziękiem w ruchach. Po papier sięgnęła i lekko zmarszczywszy brewki linię po linii drobnego acz wielce ornamentowego pisma rozszyfrowywać poczęła. Helleven za nią wróciła i ponownie przysiadła wpatrując w dziewczynę z namysłem. Franka czytać powoli zaczęła, czasem przerwy czyniąc by słowa w języku północy odnaleźć: Cytat:
- Interesujące wieści… - mruknęła. Wieszczka sztywno siedziała, gdy kolejne słowa Chlothild odczytywała. Więc nie tylko Hedeby ale i inne miejsca już mieli po swojej stronie? Syknęła cicho, gdy Franka o wykorzystaniu ich przeczytała. Mogła się domyśleć, dlaczegoż inaczej wysyłać z dala od siebie świeżo co krwią związanych? Wzrok ku Agvindurowi skierowała nie mówiąc nic jednak, czekając na jego reakcję. Rąbnięcie pięścią w stół złamało go w pół a niewolni zatrwożeni wzdrygnęli się. Bjorn wpadł do środka rozglądając się czujnie lecz widząc sytuację pytająco popatrzył na Thorę i volvę. - Do kogo pismo pisane wiadomo? - warknięcie skierowane było do Chlotchild. - Nie… - nieco strwożona pokręciła jasną główkę - … jeno sygnatura “S”. - Nikogo o imieniu na “S” nie spotkaliście? - spytał jarl. Helleven zdziwiona reakcją aftergangera nie była, choć nawet i ona wzdrygnęła się lekko, gdy stół przełamany na pół został. Na pytanie Agvindura pokręciła lekko głową. - Nie. - Odpowiedziała krótko po czym na Frankę spojrzała i swój rysunek wskazała. - A kogoś Ci może przypomina to.. com tu nakreśliła? - Zapytała jej. - Starszy, postawny, z długą zadbaną brodą i dużymi, szarymi oczami? Blondyneczka przyklękła nad wydłubanym w klepisku malunku z przymrużonymi oczami. Wydęła usteczka i zmarszczyła nosek. - Mmmm - mruknęła - Niee-eee… nie bardzo… - odrzekła z wahaniem wciąż jednak wpatrując się w patykowe dzieło. Wieszczka zrezygnowana ręką machnęła. - Ostaw… sensu to większego nie ma…Chyba, żebym znów spróbowała… - Dotknęła pierścienia z namysłem. Agvindur siedział w ciszy, gdy dwie kobiety wymieniały się uwagami. Zatopiony w myślach, niewidzącym spojrzeniem wpatrywał się w obrazek, nad którym radziły. - Alexander musiał się wywiedzieć … - rzekł głuchym tonem - … jeno co zamierzają? Czego nie pojmuję? Szpiegów przysłał swych by Skanię przejmowali? Szpiegów z mnie najbliższych czyniąc? Spojrzał nagle ostro na Helleven. - Tym bardziej czas mnie goni. - spiął się powstając. - Bjorn! - ryknął na głos - Ludzi zbieraj, z misją ruszą. - wywarczał do hirdmana, gdy ten stanął obok służbiście.. - Wiem.. - pisnęła cicho Franka stojąc obok volvy. Siedziała spokojnie nawet pod wzrokiem jarla, choć w głowie setki myśli przelatywały. Nie puści ich teraz, to pewne. Wieszczka ukłucie niepokoju poczuła. Tylko co? Kołek i czekać, aż on sam się wszystkim zajmie? Zacisnęła ze złości usta ale jej uwagę odwrócił pisk Chlothild. - Co wiesz? - Zapytała zdziwiona. - Kto to… - cienki paluszek co jeszcze niedawno zaciskał się silnie na ramieniu volvy wskazał na klepisko. - Kto Chlothild? Kto? - Zapytała dziewczyny z napięciem. - Z monet bitych we Franci podobnego mu kojarzę. To stary król, potężny, z rodu co moją rodzinę prześladował. - wyjaśniała Franka - Zwał się Charlemagne. - wypowiedziała z frankijska - Karolus Rex - dorzucając jakby gwoli wyjaśnienia. - Jeno… on zmarł jeszcze przed moim urodzeniem. Wieszczka słuchała uważnie kiwając głową ale przy ostatnich słowach ramiona jej jakby lekko opadły. - Wysłanniczka nieżyjącego króla? - Zamruczała cicho. - Ale jeśli ze starym współpracowała to i z nowy pewnie by mogła… Dziękuję Chlothild. - Skinęła dziewczynie głową poważnie i wzrok na jarla skierowała sprawdzając, czy jest to moment by mu przerwać. - Wszyscy wyjść. Ty zostań - Agvindur wydał rozkaz bez oglądania się by sprawdzić czy zostanie wysłuchany. Rzeczywiście mieszkańcy ruszyli ku wyjściu spiesznie by wolę pana swego spełnić. - Volvo, zostań. - rzekł władczo jarl. Odczekał chwilę by drzwi do chaty za ostatnim z niewolnych się zamknęły. - Rozwiązanie mam niejakie… Wiedząca wstała gdy wszyscy ruszyli ale na polecenie pana na Ribe zatrzymała się marszcząc lekko brwi. Czyżby nadszedł ten moment? Skinęła powoli głową na jego słowa. - Zanim jednak je wprowadzisz… Chlothild poznała męża z mej wizji. - Starała się mówić spokojnie. - To dawny król Franków… Ka… Karolus… Rex. - Król Franków? Zatem …. zatem to polityczna sprawa… - zadumał się by znowu otrząsnąć się i podejść do stojącej sztywno aftergangerki. - Sprzymierzeńców mi trzeba. Jedności coś w wizji podczas thingu przepowiedziała. Rzekłaś wcześniej, że Erik może cię posłuchać. Ruszysz tam zatem? Zdziwienia w błękitnym oku trudno było nie dostrzec. - Gdybym mogła, to bym ruszyła. - odparła ostrożnie. - Spróbować pomóc zechcesz? - dopytywał stając blisko i ponownie górując nad wiedzącą. - Jeżeli jest jakiś sposób, to mi go podaj. - Odparła wpatrując się w niego z determinacją. - Chcę pomóc i tą hańbę zmyć z siebie… - Z więzów wyzwolić się można. Znam dwa sposoby: jeden to czas. Drugi to więzy krwi z kimś kto więzy mocniejsze może stworzyć. - dłońmi przesunął wzdłuż ramion volvy - Pewności nie mam, jak potężną jest kobieta co was spętała. Ale… spróbować można z więziami do kogo innego… - spojrzał w oko wiedzącej - … co rzekniesz? Stała prosto, smukła przed nim z głową dumnie uniesioną, gdy kolejne słowa z ust Agvindura padały. - Inne więzy krwi powiadasz… - Rzekła powoli w myślach ten fakt na wszystkie strony rozważając. - To jedyny sposób? - Nie znam innego sposobu niż te wymienione. Zagryzła wargi odwracając lekko wzrok od niego. Z własnej woli poddać się więzom, by zerwać te, które szkody uczynić mogą… Nie podobało się jej to, wcale, a wcale. Niemal parsknęła na myśl, że wystarczy by Elin przywołał, a ona pewnie z radością się zgodzi… On jednak ją pytał. Spojrzała na jarla uważnie, przeszywająco, jakby przeniknąć jego umysł próbowała i w końcu pokiwała delikatnie głową. - Niechaj tak będzie… - Rzekła z lekką niechęcią w głosie ale w oku na nowo rozbłysła determinacja. Nie spuszczając spojrzenia z jej twarzy, nadgryzł skórę na nadgarstku. Drobne, karmazynowe krople wycisnął, a ich zapach wprawił Helleven w drżenie. - Czasu tracić nie możem, by próby przeprowadzać. - ponaglił cicho oczekując na decyzję w świetle faktów. Ujęła ostrożnie dłoń jego. - Jestem Helleven, Agvindurze.. - rzekła patrząc mu w oczy, by po chwili nachylić się i skosztować nektaru z żył jego. Trzy noce pełne zajęć były, gdy Agvindur wici słał w wiele stron Skanii. Dodatkowo, po Sighvarta posłał również by więcej wiadomości zaczerpnąć o Volundzie, przed jakim ostrzegała tajemnicza S. Ciało skalda złożone było i Thora krew mu zapewniała, zaś Chlo stróżowała przy nim nie odchodząc niemal. Obmyła pana swego i na krok się od niego nie oddalała. W międzyczasie jarl z Helleven radził, by do Tisso ruszyła by jarla tamtejszego ponownie do współpracy przekonać i całość obrazu ujawnić. Dary przygotowywali wspólnie i orszak posłanniczy. Pięciu ludzi dostała do pomocy wraz z ludźmi na snece. Z Ribe wprost do Tisso płynąć miała…* Volva lekko odmienioną się zdawała, więcej z ludźmi rozmawiała, szczególnie z tymi, którzy mieli jej towarzyszyć w wyprawie do Tisso. Chlothild o Francję wypytywała, pragnąc znać większy obraz sytuacji. Świadomość tego jak bardzo Elin dała się zmanipulować i kierować tkwiła w niej niczym cierń, a wiedza jak bardzo Danii zaszkodzili własną głupotą sprawiała, że miała ochotę wyć z wściekłości. Energią swą całą przekierowała więc na przygotowania do wyprawy. Wiedziała, że to jej jedyna szansa, by choć trochę wspomóc Agvindura. - Sprawy Freyvinda z pewnością nie uda się uniknąć. - Rzekła do jarla. - Czy na jakieś ustępstwo w tej kwestii mam się zgodzić? Choć nie sądzę, by brat Twój zdobył się nawet na zwykłe przepraszam… - Dodała. - Wiem, że Erik wielką niechęcią darzy Freyvinda, i do upokorzenia jego będzie dążył z sił całych. Tu zwykłe przepraszam nawet by nie wystarczyło. Wysłuchaj i jeśli żądania nie bedą wygórowane, postaraj się go ułagodzić. Jeśli żądać będzie wielkich rzeczy, na czas zagraj i posłańców poślij do mnie. Pokiwała powoli głową. - Tak uczynię…. - Zamyśliła się na moment. - A gdyby jeden z jego ataków na Erika winą obarczyć tą kobietę… Wszak skoro przybiera różne postacie, mogła i za Freyvinda się podać by Ribe z Tisso poróżnić… - Zerknęła na jarla jak na taki pomysł zareaguje. - mmmm - zamruczał Agvindur, rozważając propozycję - Nie, za łatwo sprawdzić to można. A Erik zapewne szpiegów swych wysłał w swe zastępstwo do miasta. - Jak uważasz… - Zgodziła się, w zasadzie nie oczekiwała innej reakcji. - Choć wtedy panowało takie zamieszanie… - Błękitne oko się nagle rozszerzyło, gdy zdała sobie sprawę, co pominęła w swych rewelacjach i zaklęła cicho. - Agvindurze… z tego wszystkiego nie wspomniałam jeszcze o tych, którzy wspomagają te dwie kobiety. - Zagryzła wargi. - Mówiłam, iż nam ludzi wyłuskiwali, prawda? - Tak, pojedynczo. I cóż? Thralli mają? Wiesz ilu? - Z początku pojedyńczo… Potem zaatakowali. Wybili w mgnieniu oka prawie wszystkich ludzi, którzyśmy na straży mieli, a Erik ze środka husu nic nie słyszał… Krótko przed tym Erik i Freyvind poczas wspólnej drogi do kupców zaatakowani zostali, Freyvindowi udało się napastnika pokonać… To był afterganger. Szybki niemal jak on. Nie wiem ilu ich może być w mieście… - Skrzywiła się lekko. - Mnie i Volunda w tym czasie w obozowisku nie było… - Zmrużyła lekko oko zastanawiając się czy to przypadek czy nie. - Czyli dwie kobiety i iluś, nie wiadomo ilu aftengangerów więcej Aros opanowało. - spojrzał na Helleven - A Tissø po drugiej stronie zatoki…- rzucił gniewnie z ogniem wściekłości w oczach - Spieszyć się trzeba, volvo. - Zrobię co w mej mocy. - Odrzekła z ponurą determinacją. - Mogę też spróbować wywiedzieć się ilu ich jest. - Dodała ciszej. - Jeśli zdołasz. Pierwszeństwo jednak Tissø i zapewnienie współpracy Erika. Do Aros poślę kogoś i sam ruszę na thing. - Oczywiście. - Przytaknęła. - Thing? Gdzie zwołujecie, jeśli wiedzieć mogę? - Zapytała ostrożnie. - Tym razem w Jelling. - rzekł cicho - Gudrunn opuszczać nie chcę. a jej pomoc przyda się w nadchodzącym czasie. - Każda pomoc się przyda… - Odparła powoli tłumiąc ukłucie zazdrości. - Gdyby Bogowie dali, by i Odger się zbudził. - Westchnęła cicho. - Czyli posłańcow do Jelling w razie czego słać? - Nie, ślij do Ribe. Będą wiedzieć tu ludzie co dalej. Rozkazy zostawię. - Zatem tak uczynię. Podróż do Tisso Trzecia noc najbardziej pracowita była, gdyż Helleven miała właśnie wtedy wyruszyć. W całym rozgardiaszu przygotowań pękły ostatnie więzy jakimi złączona została z tajemniczą aftergangerką i wykute zostały nowe, silniejsze, gdyż volva w jakiejkolwiek postaci by nie była coś do jarla Ribe czuła. Helleven jednakże nawet teraz daleka od ukazywania swych uczuć była i całą swą uwagę skierowała na ostatnie przygotowania chcąc się upewnić, że o niczym nie zapomniała. Gdy już wszystko gotowe było stanęła przed Agvindurem głowę pochylając. - Dziękuję za tą szansę… Tym razem nie zawiodę. - Rzekła a z błękitnego oka determinacja wyzierała. Gdy sneka port opuszczała volva długo przy burcie stała w brzeg się wpatrując. Towarzyszący volvie hirdmani uczynni byli i przyjaźni i widać, że Agvindurowi sprzyjający. Ludzie do łodzi przydzieleni zdawali się wprawnymi w sztuce i Volva miała spokojne godziny na przemyślenia, układanie planów i przygotowanie się do spotkania z panem nad jeziorem Tyra. Do snu ułożyła się jak zwykle… … by przebudzić znacznie wcześniej niż zwykle. Zmysły drażniły z toru wyrywając. Ból przeraźliwy przeszył jej ciało, gdy promienie słoneczne poczuła na skórze. - Dalej! Nim się całkiem przebudzi! Zdezorientowana poczuła czyjeś dłonie twardo ją przyszpilujące do dna skrzyni, a w tle… w tle szczęk broni i odgłosy walki? Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić tępe uderzenie w piersi poczuła jakby kto jej kamień ciężki uwalił. Drugie, gdy tąpniecie pod młotem wbiło kołek głębiej. Po trzecim uderzeniu w ciemność zapadła z poczuciem niespełnienia i ulgi… | |
06-02-2017, 16:26 | #12 |
Krucza Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez corax : 06-02-2017 o 16:35. Powód: kosmetyka, literówki |
12-02-2017, 16:22 | #13 |
Reputacja: 1 | Freyvind, Helleven
__________________ Nikt nie traktuje mnie poważnie! |
12-02-2017, 16:24 | #14 |
Reputacja: 1 | Freyvind, Helleven, Volund
__________________ Nikt nie traktuje mnie poważnie! |
12-02-2017, 16:38 | #15 |
Reputacja: 1 | Freyvind, Helleven, Vsevolod
__________________ Nikt nie traktuje mnie poważnie! |
30-05-2017, 14:17 | #16 |
Krucza Reputacja: 1 | Helleven zamyśliła się na moment, gdy szli tak uliczkami Ribe. Ostatnio edytowane przez corax : 30-05-2017 o 14:42. |
30-05-2017, 14:41 | #17 |
Krucza Reputacja: 1 | Po skończonej rozmowie ze Svenem Helleven wybrała się na zwiedzanie miasta pierw jednak stając i przyglądając się z podziwiem langhusowi. Później kroki swe ku targu skierowała, a przynajmniej miejscu, gdzie kiedyś się znajdował. Boleśnie świadoma, że jej stare ścieżki zniknęły bezpowrotnie. Była tu obca. Jak na ironię straciła swoje miejsce właśnie wtedy, gdy zaczynała je doceniać. Być może tak było lepiej… Nie powinna ostawać w jednym miejscu zbyt długo, jak to się skończyło wszyscy wiedzą. A Agvindur bez niej stał się wielkim wodzem, niemal herosem. Uśmiechnęła się do swoich myśli, być może Elin była mądrzejsza niż ją o to podejrzewała. Być może podświadomie wyczuwała, iż przeznaczony był do większych rzeczy i dlatego nie mówiła mu o swoich uczuciach. |
31-05-2017, 18:47 | #18 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 31-05-2017 o 19:40. |
08-06-2017, 10:16 | #19 |
Krucza Reputacja: 1 |
|
13-06-2017, 00:01 | #20 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |