Jimmy zauważył, że pod jego nieobecność Duncan nie próżnował i zaczął kombinować na własną rękę. Szło się domyśleć po dwóch sekundach od zobaczenia Szkota od obijania ryjów.
- O ile będziesz bił od teraz właściwych ludzi, to nie mam żalu - uciął temat Jimmy - Miło że wpadliście - dodał po chwili tym razem do obu. Zamówił im po drinku i zaprosił ich w inne miejsce, najlepiej takie w rogu sali, gdzie nikt nie mógł pojawić się przypadkiem zza pleców, osaczyć, czy bez zwracania uwagi podsłuchać. Może było to paranoiczne, ale w obecnej sytuacji Mordred również mógł mieć paranoję. Gdyby on był Mordredem i miał zamiar gromadzić ultra tajną armię superludzi, wówczas z Glasgow uczyniłby istny panoptikon, w którym nic nie działa bez jego wiedzy. Ale nawet ktoś tak zapewne wpływowy jak Mordred nie mógł mieć kontroli nad wszystkim. Jimmy zamierzał to wykorzystać.
- Myślałem że blondyna z tamtej nocy też wpadnie, ale chyba woli szlajać się po ulicach i obijać gęby nazioli. O ironio. - spojrzał na dwóch punków, kulturalnie popijających drinki - Wybaczcie, ekhm. Dobra, do rzeczy więc. Proponuję nawzajem podzielić się informacjami które zdobyliśmy na własną rękę. Zacznę od siebie. Mam pewne informacje, które pozwolą nam zaszachować Mordreda. Jak wiecie, albo nie wiecie - Mordred chce nowego porządku w Glasgow, a może i w całej Szkocji, Europie, świecie, nieważne. Istotne jest że potrzebuje do tego instrumentów. I tak na przykład, by pozbyć się mafii Glasgow i skorumpowanych władz, potrzebuje pewną teczkę z obciążającymi materiałami. Rodziny mafijne mają takie teczki w których mają haki na siebie, gwarantując sobie tym zbrojny pokój. Coś na wzór dwóch mocarstw trzymających się w ryzach przy pomocy atomówek. Taka teczka jest w stanie zatopić wielu złych i wpływowych ludzi - Deep zrobił tutaj pauzę i wziął łyka whisky z grenadine, obserwując reakcję punków czy aby dobrze go rozumieją - Problem Mordreda jest taki, że ktoś mu ją zabrał sprzed nosa. Ktoś z jego ludzi. I jak się domyślacie, ja poznałem tą osobę. Zgodziła się oddać teczkę za drobną przysługę. Muszę tylko wyprać komuś umysł. Brzmi kolorowo prawda? Oczywiście zamierzam przejąć teczkę i zrobię wszystko co konieczne by ją zdobyć. O to się nie musicie martwić. Problemem jest czas w którym teczka znajdzie się w moich, znaczy się, naszych rękach - szlag, głupie przejęzyczenie. Musiał stonować ekscytację spowodowaną wizją pogrążenia mafii i zemszczenia się na tych, którzy zamienili jego życie w bagno - Mordred szybko się dowie, a ja będę potrzebował waszej pomocy w ekskorcie do jakiegoś bezpiecznego miejsca. A potem gdy ją ukryjemy, Mordred będzie musiał ustąpić by ją odzyskać. To nasza szansa by uzyskać wolność. Bez tej teczki Mordred nie zacznie swojej małej rewolucji. Co o tym sądzicie?
__________________ Something is coming...
Ostatnio edytowane przez Rebirth : 06-02-2017 o 18:13.
|