I wszystko się wyjaśniło. Prawie wszystko. Przynajmniej to, co przed chwilą nurtowało Teka. Gdy postaci otoczyły ich wojownik szybko wyjął miecz i spiął się. Wydawały się nierzeczywiste, niematerialne, walka z duchami byłaby głupia, ale zdawanie się na ich łaskę jeszcze głupsze. Trzymał miecz mocno i kręcił się powoli wokół własnej osi czekając na ruch cieni. Gotowy zaatakować w odwecie na jakikolwiek przejaw agresji z ich strony.
Pierwszy raz w życiu widział te istoty, a jednak kogoś mu przypominały, w pierwszych chwilach nie chciał dopuścić do siebie tej myśli ale to nie było uczucie któremu można się oprzeć. Te... stwory wyglądały jak wielka, groteskowa wizja jego samego... W każdym razie on miał takie wrażenie... |