Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2017, 12:19   #204
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Ognistowłosa siedziała zadumana, trzymając w ręku zakurzony naszyjnik. Kobieta rozmyślała nad tym co powiedzieć Mirnie, jak to rozegrać. Ostatnia rozmowa na ten temat z Jorisem dała jej wiele do myślenia. W końcu uznała, że od myślenia nic się nie ruszy i musi w końcu tam pójść. Yarla wstała od stołu i ruszyła w stronę wyjścia.
-Niebawem wrócę- rzuciła do ogółu, po czym opuściła gospodę. Idąc w kierunku chaty Dendarów wojowniczka starała się już o tym nie myśleć. Niedługo później była już na miejscu. Ognistowłosa zapukała do drzwi. Kobieta słyszała jak bije jej serce.
~Na myśl o bitce ze smokiem tak się nie czułam...~ zauważyła w duchu. Drzwi nagle drgnęły i otworzyły się do środka a wojowniczka dostrzegła w półmroku izby wdowę Dendara.
-Ekhem...- chrząknęła unosząc dłoń z wisiorem nieco w górę -Wiem, że nie jestem tu mile widziana. Wiem, że żadne słowa nie oddadzą tego co czujesz. Wiem wszystko...- na chwilę przestała mówić by uspokoić rosnące w żyłach tętno.

-To chyba należy do waszej rodziny- rzekła, po czym wręczyła pamiątkowe świecidełko kobiecie -Przepraszam...- powiedziała na koniec, patrząc Mirnie głęboko w oczy. Yarla odwróciła się na pięcie nie dając Dendarowej nawet czasu na odpowiedź. Prędko odeszła kierując się w stronę miasta. Kamień spadł jej z serca choć w głębi duszy czuła, że byłoby jej lepiej gdyby wdowa jej wybaczyła tamto co się stało.
Yarla skierowała swe kroki do składu Barthena. Od czasu przybycia najemników do miasteczka, handlarz zmienił swoje nastawienie w stosunku do nich w znaczny sposób. Człek spuszczał im z ceny i Yarla miała zamiar skrupulatnie to wykorzystać. Jej przeszywnica była w fatalnym stanie. Gdzie nie spojrzeć tam znajdowała dziury, mniejsze czy większe. Ich celem było zamczysko goblinów, to też musiała odpowiednio się przygotować.

Gdy w końcu dotarła na miejsce powitała Barthena dziarskim uśmiechem i energicznym ruchem ręki -Ay Ay!-
-O pani krasnoludzica! A gdzież to swą kuzynkę pani podziała?- spytał człek.
-Turmalina? Ano odpoczywa. Przychodzę bo trza mi czegoś lepszego, od tego...- kciukiem stuknęła w pokiereszowaną zbroję.
-Ano widzisz pani Yarlo, Tymora chyba cię lubi. Tak się składa, że mam na stanie zbroję krasnoluda. Poczeka chwilę, ja jej poszukam- rzekł i zaczął się rozglądać po kufrach. Yarla wiodła z nudów wzrokiem po pułkach, aż w końcu zauważyła błękitny płyn w szklanej butli. Krasnoludzica podeszła do ów pułki, zabrała flakon i postawiła na ladzie, by nie zapomnieć o nim. W końcu wrócił Barthen, niosąc w rękach napierśnik. Pancerz zdawał się być solidny, zadbany i nawet nie szczególnie zniszczony użytkowaniem.
-To zbroja dla ekhem... Męża, lecz myślę, ze i tobie będzie pasował.-
-Pokaż mi go- odrzekła Yarla, po czym z pomocą Barthena szybko założyła zbroję.


-Leży idealnie!- rzucił podekscytowany. Yarla stanęła na środku magazynu i wykonała kilka ruchów rękami, jakby wyprowadzała niewidzialne cięcia i ataki.
-Racja. Leży dobrze- skomentowała -Choć nie oddaję czci Moradinowi- dodała po krótkiej chwili przyglądając się świętym symbolom boga ojca krasnoludów na naramiennikach -Nie wadzi mi to jednak. Wezmę go.-
-Świetnie to będzie sto osiemdziesiąt złotych monet...- Yarla mogła przysiąc, że handlarzowi zaświeciły się oczy na myśl o złocie za zakurzony pancerz.
-I jeszcze to. To też mi się przyda- dodała wskazując gestem ręki flakon z miksturą.
-Oczywiście. To będzie dwieście dwadzieścia pięć...- Yarla położyła na ladzie trzy mieszki. W jednym były złote monety, w drugim były srebrne, w trzecim zaś miedziane. Z kieszeni wydobyła pięć platynowych monet, oraz diamencik, który znalazła w wymarłej osadzie -I jeszcze to- rzekła kładąc na ladzie kamyk...

~***~

- Jest piękny, słoneczny dzień, cholerne gobasy pewnie są śpiące. Chodźmy tam i skopmy im tyłki - rzuciła dziarsko Turmalina.
-Ha!- odrzekła Yarla radośnie -To dopiero zacna inicjatywa. Ale tak o? Z buta i topora? Bez żadnego zwiadu?- spytała by się upewnić.
- Z lewej mur runął, może wejdźmy z dwóch stron jednocześnie?- Turmi wspięła się na szczyty krasnoludzkiej podstępności.
-A nie ma nas za mało na takie taktyki?- kontynuowała Yarla.
- Taktyka nie jest moją mocną stroną - odpowiedziała geomantka - Zamiast tego mogę Ci powiedzieć, że ściany zamku są z porfirowego granitu, głównie narzutowych otoczaków. Wojownika o taktykę pytać! Mimo że wąskodupiec. - podsumowała i spojrzała w kierunku Marduka. - Elfie, gdzieś polazł?
Ale Marduka i Jorisa już nie było. Ruszyli na zwiad wokół zamku Cragmaw, co Turmi oceniła nader krytycznie - Durny elf. Równie dobrze mogłabym ubrać amarantową kieckę i pójść z nim. W tej błyszczącej zbroi będzie równie widoczny.

- Nosi chłopów daj im się popisać… - mruknęła smętnie Tori, grzebiąc w plecaku, by się upewnić, że wszystko zabrała.
-Myślicie, że go tu znajdziemy? Myślicie, że ciągle żyje?- Rudowłosa się zasępiła patrząc na mury oddalonego zamczyska. Od porwania krasnoluda minęły już prawie cztery dni.
Melune szczerze wątpiła w odnalezienie Gundrena żywego. Nie chciała jednak być tą, która kracze i czarnowidzi. Po pierwsze źle na tym by wyszła, a po drugie… takie stwierdzenia, mocno nadszarpnęły by morale drużyny, która i -tak trzymała się już tylko na splunięcie.
- Gdzie indziej jak nie tu? - Półelfka postarała się na pewniejszy ton głosu, po czym uśmiechnęła się szeroko. - To krasnolud… aaa nie tak łatwo was ubić, nie zdziwiłabym się jakby po uwolnieniu go dał nam jeszcze łupnia za ociąganie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 08-02-2017 o 10:49.
Nefarius jest offline