Hanzi nie zamierzał współpracować, a przynajmniej nie z Rudgerem i rycerz szybko się o tym przekonał, gdy ranne zwierzę poderwało nagle pysk i kłapnęło zębami tuż przy okutej dłoni mężczyzny. Na szczęście pies był zbyt osłabiony, by zrobić krzywdę, co szybko wykorzystali kozak ze zwiadowcą. Podczas gdy Rolf zajął zwierzę dziwnymi gestami i dźwiękami, Dimitri rzucił się na niego, zaciągając mu koc na pysk. Hanzi przez chwilę walczył, próbując się wyrwać i choć był poważnie ranny, kozak wciąż musiał się postarać, by pies mu nie wyskoczył z ramion.
Ostatecznie Hanzi stracił animusz i Sapieha czuł, jak w każdą kolejną próbę uwolnienia się z objęć wkłada coraz mniej sił. W końcu zwiotczał mężczyźnie w ramionach, a gdy ten ostrożnie zsunął mu z pyska koc, ujrzeliście umordowane, zmęczone oczy, które jasno mówiły, że psu jest już wszystko jedno. W tej samej chwili Yelena wyciągnęła z plecaka niewielką miskę i nalała do niej nieco wody, którą wymieszała ze szkarłatną miksturą leczniczą. Podstawiła psu pod nos, a Hanzi na moment odwrócił pysk, by ostatecznie zdecydować się napić. Najpierw powoli, niepewnie, z każdą kolejną chwilą coraz łapczywiej. Trzymający go Dimitri czuł, że pies zupełnie się rozluźnił, więc nie było sensu go przytrzymywać.
Wyżłopał cały przygotowany dla niego napój, a potem uwalił się na swoim prowizorycznym leżu z ciężkim westchnięciem. Zamknął oczy i o tym że wciąż żyje świadczył jedynie miarowy ruch grzbietu. Potrzebował wypocząć i odzyskiwać siły, co miała zapewnić mikstura krążąca już w jego organizmie. W tym samym czasie Emmerich zabrał się za przeszukanie leśniczówki. W głównej sali, która została przerobiona na ludzką rzeźnię, nie znalazł nic ciekawego, jednak dokładniejsze oględziny sypialni pozwoliły mu odkryć niewielką i dość ciężką szkatułkę, niestety, zamkniętą na kłódkę.
Hanzi zasnął spokojnie, a popołudnie przechodziło we wczesny wieczór. Za oknem robiło się coraz ciemniej, niebo zaczęło płakać, a pierwsze krople deszczu rozbijały się ciężko o brudne szyby. Wyglądało na to, że niebawem lunie jak z cebra. Musieliście podjąć decyzję, co dalej.