- To dziwne. Gość który chciał nas pociąć kazał się nazywać "pan J", a ten który nas nawiedził w domu Jona to "pan G". I chcesz teraz powiedzieć, że to przypadek i tak naprawdę byli z innych parafii? Dziwne, szlag - Deep zaczął nerwowo ruszać oczami, sprawy go nieco przerastały, albo barman dosypał mu czegoś do szkockiej - Co do Sugara, to sądzę że to płotka w tym całym stawie. Ale miło, może "wymienię" z nim parę słów jak sprawy się nieco uspokoją. Jeśli jednak ci pierwsi polują na superludzi, to musimy ostrzec tą dziewczynę z wczoraj. Miałem nadzieję że jednak przyjdzie - Jimmy spojrzał jeszcze raz w stronę drzwi, niestety nie ujrzał nikogo znajomego - Co do twojego planu Duncan, to nie do końca rozumiem jego zasadność. Co chcesz przez to osiągnąć? Po co komuś takiemu jak nam informacje o kryształach, chcesz zrobić z tego doktorat czy jak? A niszcząc laboratorium wskoczymy do pierwszego rzędu celów do zlikwidowania. Nie wiem czy to takie fajne. Acz z drugiej strony - Deep zaczął się nieco zastanawiać - To zbliżyłoby nas do Mordreda. Zrobiliśmy już raz zadymę u palniętych naukowców. Jak rozwalimy im stancję, zyskamy teczkę, to jak przypuszczam atmosfera negocjacji będzie milsza niż gdybyśmy po prostu zwinęli teczkę i szantażowali go. Sam nie wiem. To wszystko jest pochrzanione do szpiku, a na dodatek zaczynamy ufać jakimś obcym zdzirom, które marzą o tym by wbić nam nóż w plecy. Nie lepiej po prostu zwiać z tego miasta i popatrzeć ostatni raz na chaos który lada moment wybuchnie na świecie, gdy rządy dowiedzą się o istnieniu takich jak my? To takie kuszące...
__________________ Something is coming... |