Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-02-2017, 21:49   #131
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- To dziwne. Gość który chciał nas pociąć kazał się nazywać "pan J", a ten który nas nawiedził w domu Jona to "pan G". I chcesz teraz powiedzieć, że to przypadek i tak naprawdę byli z innych parafii? Dziwne, szlag - Deep zaczął nerwowo ruszać oczami, sprawy go nieco przerastały, albo barman dosypał mu czegoś do szkockiej - Co do Sugara, to sądzę że to płotka w tym całym stawie. Ale miło, może "wymienię" z nim parę słów jak sprawy się nieco uspokoją. Jeśli jednak ci pierwsi polują na superludzi, to musimy ostrzec tą dziewczynę z wczoraj. Miałem nadzieję że jednak przyjdzie - Jimmy spojrzał jeszcze raz w stronę drzwi, niestety nie ujrzał nikogo znajomego - Co do twojego planu Duncan, to nie do końca rozumiem jego zasadność. Co chcesz przez to osiągnąć? Po co komuś takiemu jak nam informacje o kryształach, chcesz zrobić z tego doktorat czy jak? A niszcząc laboratorium wskoczymy do pierwszego rzędu celów do zlikwidowania. Nie wiem czy to takie fajne. Acz z drugiej strony - Deep zaczął się nieco zastanawiać - To zbliżyłoby nas do Mordreda. Zrobiliśmy już raz zadymę u palniętych naukowców. Jak rozwalimy im stancję, zyskamy teczkę, to jak przypuszczam atmosfera negocjacji będzie milsza niż gdybyśmy po prostu zwinęli teczkę i szantażowali go. Sam nie wiem. To wszystko jest pochrzanione do szpiku, a na dodatek zaczynamy ufać jakimś obcym zdzirom, które marzą o tym by wbić nam nóż w plecy. Nie lepiej po prostu zwiać z tego miasta i popatrzeć ostatni raz na chaos który lada moment wybuchnie na świecie, gdy rządy dowiedzą się o istnieniu takich jak my? To takie kuszące...
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 07-02-2017, 22:39   #132
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Uciekając teraz stracimy inicjatywę lubię to miasto mam tu bliskich, których chcę bronić może gdybym uciekł oni byliby bezpieczniejsi, ale ja bym z siebie zrobił łowną zwierzynę a wolę być myśliwym. Sądziłem że jesteś mocny chłop a ty pieniasz - Sweet z uśmiechem dokończył piwo i otarł usta.

- Po co mi te badania? Chcę lepiej zrozumieć jak kontrolować moc kryształu skoro mam już pistolet to, czemu nie nauczyć się z niego strzelać? Na dobry początek chciałbym zmienić biochemie mózgu brata a do tego przydadzą się te badania i ktoś, kto je rozumie stąd wchodzę w układ z Kate. Ja nie ufam jej ona nie ufa mi, ale wychodzę z założenia, że próbowała mnie już raz sprzedać nie osiągnęła tego, co chciała, więc teraz bardziej jej się opłaca ze mną współpracować. Odrobina paranoi może ci uratować życie, ale za dużo sparaliżuje cię i uczyni trupem - Podsumował.

- Aha, czyli jednak nie masz planu, co zrobić z tą teczką? Szantaż nam się raczej nie uda, więc najlepiej zdobyć tą teczkę i ogłosić jej zawartość publicznie powstanie chaos, w którym nikt nie będzie miał czasu się nami przejmować a jak będziesz miał ochotę to możemy sobie nawet wykroić kawałek półświatka. Tak czy siak paru skurwysynów dostanie za swoje

- To jak uciekasz czy pobawisz się ze mną w niszczyciela światów i agenta chaosu? Nasze moce są całkiem kompatybilne ty wsadzasz komuś w głowę myśl a ja ją wzmacniam za pomocą piosenki! Ta miniaturowa dziwka z nożem byłaby przydatna, bo pewnie już się wycwanili i dali ochroniarzom słuchawki albo zatyczki do uszu a ona mogłaby im je zdejmować żeby byli podatni na nasze moce, ale Szkot też może wypełnić tą rolę. Mam pomysł na ustalenie kilku wspólnych taktyk, ale skoro chcesz zwiewać jak panienka to szerokiej drogi hipnotyzerze - Punk posłał Jimowi kpiący uśmiech.
 
Brilchan jest teraz online  
Stary 10-02-2017, 07:43   #133
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Oj Duncan, Duncan - pokiwał głową lekko zrezygnowany Deep - Jak na gościa który miał w ciągu ostatnich dni dwa razy nóż na gardle i ledwo uszedł z życiem przed szalonym doktorem, to masz dość niecodzienne podejście do tych spraw? Jesteś niedoszłym samobójcą czy co? - na koniec tych słów lekko się uśmiechnął, by dać do zrozumienia że to był taki ciężki żart. Lecz Deepowi do śmiechu nie było. Duncan nie jawił się w głowie Jima jako ktoś rozsądny. Odważny, śmiały, ale nie do końca chyba zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji - No ale w jednym masz rację. Nasze połączone siły dają efekt taki, że jakoś obaj żyjemy. I to się liczy.
Deep westchnął głębiej, przygryzł delikatnie wargę i przytaknął głową.
- Cóż, chyba nie mam wyboru i tak, jeśli chcę zyskać potem waszą pomoc przy odzyskaniu walizki? Co do niej zaś. Wiesz, to jest tak jak z atomówkami. Wiesz czemu jankesi jeszcze nie napadli komuchów w Korei? Bo Kim ma atomówkę i nie wiadomo kiedy i gdzie by jej użył. A wiesz co by się stało gdyby jej w końcu użył? Rozjebaliby ich w drobny mak. Właśnie. Groźba użycia siły jest czasami skuteczniejsza niż samo jej użycie. Ale nie wymagam byś się zgadzał. Jak już zyskam walizkę, będę wiedział co z nią zrobić - rzucił pewnie Jimmy, chociaż faktycznie zaczęły go ogarniać pewne wątpliwości co do tego. Byłby jak karzeł który nagle zdobywa władzę i wrogów. Czy będzie faktycznie wiedział jak to ogarnąć... ?

[media]http://www.youtube.com/watch?v=L53gjP-TtGE[/media]
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 20-02-2017, 20:31   #134
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Duncan przez chwilę zastanawiał się nad słowami Jima w końcu powiedział - Brzmi uczciwie to jak zawieramy umowę? Ja ci pomogę zdobyć tą cholerną teczkę i zostawię ją do twojej dyspozycji a ty pomożesz mi rozpierdolić ten ośrodek badawczy pomożesz ukraść badania i zostawisz je do mojej dyspozycji ? - Zaproponował.

- Zupełnie nie wyznaje się na mafii wiem jedynie że nie ufam do końca nikomu ale w tym momencie nie będę wchodził w drogę Mordredowi bo za mało o nim wiem a jego siwy chuj z nożykiem do masła i mocą zatrzymania czasu czy co tam ten jego kryształ robi wyprułby mi flaki jak rybie więc w tej kwestii zdaje się na ciebie - Rzucił beznamiętnie oczywiście nie ufał nikomu do końca ale najlepszym wyjściem w takiej sytuacji było być na tyle przydatnym żeby nie opłacało się go zdradzić czy sprzedać...

- To, co układamy plan ataku? Znasz kogoś, kto umie otwierać zamki? Może też umówmy jakieś sygnały na wspólne ataki żeby nie było tak chaotycznie jak ostatnio ? - Zaproponował.

- Gdybyś na przykład wrzucił komuś do głowy myśl, typu "Prawda" ja mógłbym rozciągnąć ją na "chcesz nam wszystko wyśpiewać", Strach zmieniłby się na paraliżuje cię lęk, a ucieczka działałaby tak jak ostatnio tylko bardziej zorganizowanie! Moglibyśmy ponumerować i wtedy mówiłbyś taktyka numer jeden albo nawet pokazał mi jeden palec czy ja tobie! - Wyjaśniał pomysł na taktykę bojową.

- Mam taki fajny koncept na załatwienie strażników nakazać im tańczyć i śpiewać dopóki nie padną z wycieńczenia żeby nie byli wstanie zrobić nic innego. Żadnego atakowania nas ani włączania alarmów to oparte na jednej bajce braci Grimm... I moim ukochanym epizodzie Buffy pogromczyni wampirów - Muzyk zdawał się zupełnie zapomnieć o tym, że przed chwilą rozmawiali o zagrożeniach życia.

Posłał rozmówcy szeroki uśmiech przywodzący na myśl Jokera w wykonaniu Heath Ledger - A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie tak jestem niedoszłym samobójcą. Nie szukam już śmierci, ale nie boję się jej gdyby miała ochotę mnie odwiedzić trochę tak jak azteccy wojownicy pogodziłem się z myślą o własnej śmiertelności i nie paraliżuje mnie strach. - Wyraźnie starał się sprowokować rozmówcę chyba też traktował to, jako rodzaj głupiego żartu lub testu w sumie sam nie był pewien
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 20-02-2017 o 20:42.
Brilchan jest teraz online  
Stary 26-02-2017, 21:14   #135
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Trudne Wyznania; part 2

Znowu to dziwne uczucie. Czuła je za każdym razem. Wtedy, za szkołą, gdy namawiała Gwen, by postawiła się Clare i Abby. Albo w bibliotece, kiedy napluła pod nogi temu staremu durniowi. I przed godziną, gdy widziała jego córkę wypłakującą oczy na sedesie i prawie zatłukła Alana w ubikacji. Spełnienie. Ale jakieś takie inne niż zazwyczaj. Zupełnie inne. Obce. Jakby nie jej własne.

Z uwagą badała twarz Gwen. Jej rozedrgane usta i policzki spowite głębokim szkarłatem. Jej rozbiegane oczy, miotające się niczym spłoszone, zaszczute zwierze, rozpaczliwie szukające drogi ucieczki spod jej wzroku. Słuchała ciszy umykającej spomiędzy poruszających się bezgłośnie warg. I czuła się z tym dobrze. Dziwnie dobrze. Cieszyła się, że Gwen jest bezpieczna. Czy dlatego to czuła? Czy ta dziwna satysfakcja, była dziełem Gwen? Tak, chyba tak. Czuła ją, bo robiła coś dla Gwen. Nie rozumiała tego doznania do końca, nigdy wcześniej nie robiła niczego dla nikogo. Póki nie napotkała Gwen. Czy ta pokraka rzuciła na nią jakiś czar?

Dziewczyna w końcu zerwała się z miejsca i umknęła. Phoebe nawet nie drgnęła. Pozostała na schodach, oparta plecami o chłodną, kamienną ścianę. W ciszy wsłuchiwała się w kroki przyjaciółki - oddalające się, niknące echo. Została sama.

Spędziła tak minuty. Dziesiątki minut, zawieszona w nicości. Pojedyncze myśli pojawiały się i umierały, jedna po drugiej, chaotyczne i nieskładne. Bezsensowna mieszanina, odrzucana przez mózg. Wolała ciszę i pustkę, najchętniej poszłaby spać. Była zmęczona. Wyczerpana wszystkim, co zdarzyło się tego piekielnego dnia. Zamknęła oczy i ponownie odpłynęła.

Rzadko kiedy pamiętała swoje sny. Zazwyczaj umykały spod jej powiek zaraz po przebudzeniu. Chwytała łapczywie pojedyncze obrazy, ale ostatecznie, pozostawało po nich jedynie niejasne wrażenie ogólnego przesłania. Zazwyczaj nieistotne i bez sensu. Tym razem jednak, gdy otworzyła oczy, czuła strach. Nie, nie strach. Narastające poczucie grozy.

Żołądek zaprotestował, czuła jak przerzuca i kotłuje wszystko, co niedawno zjadła. Miała ochotę wyrzucić całą tę papkę na podłogę. Niech idzie precz!

Co było źródłem tego obrzydliwego uczucia, rozdzierającego i łapczywie przeżuwającego jej biedne, skołowane trzewia? Gwen. Bała się o nią. To już drugi raz w ciągu tygodnia, gdy jej moce prawie się aktywowały. Cholera wie, co się stanie, jeśli zaszaleją ponownie, a na miejscu nie będzie nikogo, kto je powstrzyma. Czy wszystko imploduje? Czy straszliwa eksplozja rozedrze ulicę, budynek, autobus? Czy będzie wiele ofiar? Czy będą mówili o tym w wiadomościach? Pieprzyć to! Ludzie nie są nic warci, mogą umierać! Niech zdychają jedno po drugim! Niech zdobią ściany i bruk! Jedyne, co miało znaczenie, to Gwen. Ona jedna nie powinna umrzeć! Jej jednej nie powinna stać się żadna krzywda! Wolałaby wyciąć sobie serce, niż pozwolić, by spłynęła z jej policzka, chociaż jedna łza.

Spojrzała na zegarek. Minęła cała następna lekcja, przerwa trwała właśnie w najlepsze. Phoebe podniosła się mozolnie spod ściany. Otrzepała spódniczkę i ruszyła w górę schodów. Musiała odnaleźć Gwen.

Szła szarymi korytarzami przez zdawałoby się wieczność. Krok po kroku, głucha na otaczające śmiechy i zgiełk. Ludzie przemykali w tle, niczym szare smugi, cienie, tak bardo nieistotne, że nie zaszczyciła ich nawet jednym spojrzeniem. Drażnili ją. Przeszkadzali. Zagradzali drogę, spowalniając jej marsz. Zabiłaby ich wszystkich, gdyby tylko tego chciała! Utopiłaby we krwi każde jedno! Zadusiła ich rodziców, braci i siostry! Wtedy byłoby łatwiej. Ale to może później. Teraz musiała odnaleźć Gwen.

-Cześć... - wydukała, wbijając oczy w plecy przyjaciółki. Jej ręce drżały. Chciała, by wszyscy zamknęli mordy i przestali ją rozpraszać! Może jednak powinna uciąć im wszystkim głowy?

-Wtedy w korytarzu... Ja... - czemu to było takie trudne?! Czemu ten cholerny język plątał się i supłał? Przecież wiedziała dobrze, co chce powiedzieć!

-Nie uważam, że powinnaś wstydzić się tego, co zrobiłaś. Nie powinnaś żałować ani sekundy. Byłaś sprytna i bardzo odważna. Odzyskałaś swój dziennik. Zrobiłaś to w sposób, o którym nawet nie pomyślałam! Nie pozwól żeby strach odebrał ci to zwycięstwo, nawet, jeśli wydaje się, że nie podołasz temu, co przyniesie. Gdybyś nie zrobiła nic, byłoby tylko gorzej. Twoje problemy nie rozwiążą się same. Czasami musisz ruszyć im na przeciwko, nawet, jeśli to, co stanie się później, przeraża cię i może zaboleć.

Westchnęła głęboko. To brzmiało tak chujowo! Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Ale uczucie wróciło. Znowu! Czuła je wyraźnie w brzuchu, teraz spokojnym, mruczącym niczym rozleniwiony kot. Zapewniało, że postępuje słusznie. "To dobra droga" - podpowiadało. Była gotowa pójść za jego podszeptami.

-Z-zapomniałaś swojego ciasteczka... Szkoda, żeby się zmarnowało...- spojrzała w podłogę, wyciągając przed siebie pakuneczek obwiązany wstążką. Jej ręka nadal drżała. Stała tak jak głupia, niepewna reakcji Gwen. Zbierała mozolnie kolejną falę słów i myśli.

-Ten konwent... Przepraszam. Nie chciałam ci zrobić przykrości. Pomyślałam, że jeśli pojedziemy tam razem, to poznamy się trochę lepiej. No wiesz... Mamy być przyjaciółkami i w ogóle. Na pewno byłoby fajnie. Poznałabyś moją... rodzinę. Jeśli chcesz...

"A gdy tylko dobiegnie końca, opowiem ci wszystko o tym małym okruchu, który tkwi w moim ciele. Upewnię się, że masz własny. A jeśli nie, to znajdę tego, kto ci to robi i wyrwę mu wszystkie kończyny."
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 14-03-2017 o 00:05. Powód: poprawa błędów ortograficznych
KaDwakus jest offline  
Stary 20-03-2017, 18:23   #136
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Duncan O’Malley, Jimmy Deep

Alasdair przysłuchiwał się tej konwersacji z rosnącym niedowierzaniem i niezrozumieniem.
- Wiecie, mogliście ustalić co zrobicie z tymi danymi później. – Powiedział, dokończywszy sok pomarańczowy. –Dobra, zaczyna się ściemniać, a my mamy jeszcze koncert do oddania, prawda? – Mrugnął porozumiewawczo.
Potem pokazał im jaki sprzet skombinował. Nie było tego wiele. Z instrumentów były gitara, bębenek, mikrofon i keytard. Do tego jeszcze wytrychy, latarki, krótkofalówki, pieprz w sprayu, dwa kastety, nóż i co wyglądało na kiepskiej jakości kamizelkę kuloodporną
Już w samochodzie punkowiec nie odpalił od razu.
-Nie wiedziałem, że Kate chciała cię wydać tym gościom. –Powiedział do Duncana. –Nie spodziewałem się tego po niej. To była zawsze dobra dziewczyna, tylko parę lat temu miał miejsce ten incydent na Uniwerku…No ale nieważne. Chciałem powiedzieć, sorry, że brałem w tym udział.
Podjechali ponownie pod magazyny, tylna brama do „Superior Games” była w zasięgu wzroku.
-To jak? Zamierzasz tam po prostu podejść z instrumentami? – Alaisdar spojrzał na Duncana.

Phoebe Duncan

Gdy Phoebe zdołała znaleźć i zagadać do Gwen, ta wyglądała już na znacznie mniej skołowaną. Ale dalej uciekała wzrokiem niezręcznie w czasie ich konwersacji i nic nie mówiła. Zabrała głos dopiero, gdy Phoebe powiedziała wszystko, co miała do powiedzenia.
-Ja…No…tego….Tak, chętnie pójdę z tobą na konwent. – Próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło to niezręcznie. Szczerze, ale niezręcznie. Nerwowo, jakby sama nie wiedziała, co ze sobą zrobić –Ja….Ja….M-muszę sobie wszystko przemyśleć. Po-pogadamy jutro, okej? – Chciała udawać wyluzowaną, ale po chwili nerwowo dodała – Zna…z-naczy się nie obraziłam się na ciebie ani nic, nie-nie myśl tak. Tylko to wszystko, no wiesz, z Clare i…tam na schodach…no ja muszę sobie poukładać. A-ale dalej się przyjaźnimy, prawda? –Spojrzała na Phoebe oczyma zbitego szczeniaka.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 22-03-2017, 17:17   #137
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Spoko, stary, co było a nie jest nie piszę się w rejestr jak dla mnie PAX - Wyciągnął do Szkota rękę na zgodę. Ugryzł się w język żeby nie dodać, że na miejscu Kate pewnie zrobiłby to samo, bo byłaby to zbytnia szczerość wobec osoby, która niedługo będzie wraz z tobą ryzykować życie.

- Ja to patrzę na sprawę w ten sposób: Potrzebuje wyników tych badań medycznych żeby je dać Kate mam nadzieje, że pomoże mi to lepiej zrozumieć moje moce żeby mi mózg nie wyparował a przy okazji może wyleczyć brata mojego i jej. Rozpierdolenie wrednej organizacji rządowej albo korporacyjnej, która eksperymentuje na ludziach to będzie miły bonus... Ale żeby to zrobić potrzebuje pomocy mojego kumpla hipnotyzera a on chcę mieć tą teczkę. Po co mam myśleć, co mój drogi kolega chcę zrobić z tą teczką? Pewnie rozwiązać jakieś swoje zatargi z mafią albo kimś tam mnie to mało obchodzi - Wyjaśnił Alisterowi swój punkt widzenia nie lubił planować za daleko, bo większość planów rozpada się w zetknięciu z rzeczywistością.

- O! Kitar! Zawsze chciałem spróbować na tym zagrać - Zawołał ucieszony, po czym, nałożył kamizelkę, wziął jeden kastet oraz latarkę i zaczął stroić instrumenty zabierze gitarę wraz z jej klawiszowym kuzynem, jeżeli będzie mu za ciężko dźwigać to najwyżej zabawi się w El KaBonga.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-03-2017 o 20:11.
Brilchan jest teraz online  
Stary 26-03-2017, 23:01   #138
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Jimmy nie do końca był przekonany co do tej akcji, bo cały czas miał wrażenie że te dwa punki są aktualnie na jakimś tripie i myślą że są całą pieprzoną armią. A on głupi dał się w to wciągnąć i lada będzie jedynym który zginie bez uśmiechu na ustach. Z drugiej strony jego zadanie było proste - włamać się. To akurat robił dobrze. O ile zamek nie wypchano elektroniką, z wszelkimi mechanizmami radził sobie niczym z umysłami ofiar jego mocy. W zasadzie to Jimmy widział pewną zależność między otwieraniem zamków a wszczepianiem sugestii przy pomocy dejavu. Cały szkopuł polegał na trafnym podążaniem za filozofią mechanizmu. Każdy umysł był właśnie niczym zamek, który był skonstruowany według pewnej metody. Gdy się ją rozpoznało, wystarczało nią podążać.
- Czyli jak mniemam Ty śpiewasz, ja otwieram? Wydaje się zbyt banalne by się udało, ale skoro nie mamy żadnego planu? - Jimmy oczywiście pierwsze co zabrał to wytrychy - Tak, umiem otwierać zamki, żeby nie było. Ale nie będę mógł otwierać, kiedy Ty będziesz się wydzierał. Chyba że... - Jimmy wyszperał z auta jakieś starą szmatę, oderwał dwa małe kawałki, po czym nawilżył je. Ukręcił je po czym wsadził je sobie do uszu. Dla pewności na migi pokazał to Duncanowi, dopowiadając - Jak będzie jakaś draka, to szturchnij mnie, rzuć kamieniem, albo co... - westchnął cicho i na wszelki wypadek zabrał nóż. Miał swój, ale od nadmiaru głowa nie bolała. Wyjął prowizoryczne stopery do uszu, by ponownie włożyć je w trakcie akcji. Pokazał Duncanowi na krótkofalówkę i sam wziął jedną. - Weź jedną, a ja wezmę drugą. Gdy będziemy w środku, rozdzielimy się. Bierzemy wszystko co może się przydać. Czekaj co to było? Czego w zasadzie szukacie? Aha, zabraliście kominiarki. Zabraliście, prawda... ?
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 26-03-2017 o 23:04.
Rebirth jest offline  
Stary 27-03-2017, 21:21   #139
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Phoebe vs System - Phoebe Kontratakuje!

Dlaczego w ogóle jej zależało? Gwen była uosobieniem wszystkiego, czego nienawidziła! Każdej jednej cechy! Słaba, potulna, niezaradna. Nie potrafi walczyć. Nie potrafi krzywdzić. Nie potrafi o siebie zadbać. Tchórzliwa, zamknięta w sobie, pozbawiona woli, by stawić czoła codzienności. Popychadło! Śliczny, ale bezużyteczny kwiatek! Tacy jak ona istnieli tylko po to, by ich wyzyskiwać i porzucać. Lub przechodzić po nich, nie zauważając nawet, jak pełzają tuż przy samej ziemi, nieistotni i bez znaczenia...

A mimo to, nie mogła znieść myśli, że Gwen miałaby już nigdy się do niej nie odezwać. Że mogłaby już nigdy nie zobaczyć jej rozbieganych oczu i krzywego grymasu, który nazywała uśmiechem. Chciała żeby była szczęśliwa, bezpieczna i roześmiana! Chciała słuchać jej opowieści i drobnych, głupiutkich fantazji. Chciała trzymać ją za rękę, kupować jej ciastka i patrzeć jak je. Chciała oglądać jej twarz i uwieczniać w pamięci te momenty, w których rozbiegane, wyłupiaste oczy, wypełniały się determinacją.
Chciała dokładnie tego uczucia, które wypełniało teraz jej własne serce. Chciała, aby trwało wiecznie i nigdy nie przestało narastać. Ten dziwny rodzaj radości, którego nigdy wcześniej nie znała. Ale zamierzała zrobić wszystko, by poznać go jak najlepiej.

-Definitywnie! - rzuciła pośpiesznie, czując gorzki uścisk w gardle i natarczywe pieczenie wokół oczu. Czemu chciało jej się płakać, skoro była taka szczęśliwa?!
Skarciła swoje nieposłuszne ciało, przeklęła wilgoć otaczającą oczy! Przywołała drżące mięśnie twarzy do porządku i uśmiechnęła się promieniście -Najlepsze przyjaciółki na zawsze!

***
Resztę dnia spędziła doglądając Gwen. Dyskretnie, z ukrycia. Czuła, że nie powinna się narzucać. Ale wiedziała też, że nie może zostawić jej samej. Nie teraz, nie... Nigdy!
Gdziekolwiek Gwen poszła, cokolwiek robiła, Phoebe czaiła się gdzieś w pobliżu. Podążała za nią niczym cień. Zawsze czujna, skoncentrowana, zdolna wychwycić nawet najdrobniejszą drzazgę złej woli, z otaczającego tłumu. Gotowa zareagować, gdyby działo się cokolwiek niepokojącego. Gotowa pokazać każdemu, kto zakłóci spokój Gwen, że popełnił potworny błąd, gdy tylko wyczołgał się żywy, z łona swojej śmierdzącej, zaplutej matki! Że zrobiłby lepiej, tak sobie, jak i innym, gdyby zadusił się własną pępowiną!

Na szczęście nie wydarzyło się nic, co wymagałoby interwencji. Gwen snuła się po szkole, niepewna, co ze sobą zrobić. Dokończyła drugie śniadanie na schodach przed głównym wejściem. Poszła oddać książkę do biblioteki na parterze i czytała komiksy w czytelni. Na przedostatniej przerwie, siedzą na parapecie w holu, zjadła swoje kremowe ciastko i zaczęła bawić się telefonem.
Phoebe czuła narastające zadowolenie. Spokój powoli wracał do jej duszy. Nie działo się nic złego. To dobrze.

Lubiła pilnować Gwen. Patrzeć na nią z odległości, obserwować każdy powolny ruch, każdy niepewny krok. Każde potknięcie czy zachwianie. I czytać otaczające tłum w poszukiwaniu zagrożeń. Nawet, jeśli było to odrobinę nudne, czuła, że było właściwe i ważne.
Oczywiście zdawała sobie sprawę, że to było tylko tymczasowe rozwiązanie. Nawet, jeśli bardzo tego chciała, nie mogła pilnować Gwen w nieskończoność. Nie mogła być przy niej zawsze i wszędzie. To, co MOGŁA zrobić, to spróbować zakończyć wszystkie jej problemy, tak szybko, jak tylko się da. A to jedno akurat umiała robić bardzo dobrze. Potrafiła kończyć. Zwłaszcza ludzi.

Korzystając z chwili spokoju, sięgnęła po telefon i wybrała z listy numer opatrzony podpisem: "OH NOOOOO!"

"Hej, dobra robota! Materiał pierwszej jakości! =)" - wystukała pośpiesznie na klawiaturze, próbując jednocześnie nie odwracać zbyt wiele uwagi od swoich strażniczych obowiązków. "Oby tak dalej, a zapracujesz na kolejny prezent! Koniecznie daj mi znać, gdy będziecie wychodzić ze szkoły. Dziś spróbuję popracować razem z tobą. =)"

"Pozdrowienia"

"-Dio"

Przeczytała SMS'a kilka razy, by mieć pewność, że był dostatecznie nieczytelny dla osób trzecich, a po wysłaniu wiadomości, tak na wszelki wypadek, wykasowała ją z telefonu. Musiała przyznać, że całkiem spodobał jej się ten klimat konspiracji, który zbudowała Babs w koło ich małego śledztwa. Dodawały całej zabawie kolorytu. Czuła się jak w jednym z filmów szpiegowskich, które oglądała z Philem.

***
Ostatnia lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Wskazówki, wiszącego ponad wejściem do klasy, zegara spowalniały z każdą chwilą, jakby sam czas, uznał, że pora wyciąć Phoebe niewybredny psikus. Niezapowiedziana kartkówka z matematyki również nie pomogła. Panująca w klasie cisza, przerywana jedynie monotonnym chrobotaniem długopisów, tylko dodawała do napiętej, przytłaczającej atmosfery wyczekiwania.
W końcu czas się ulitował, a nieznośną ciszę rozdarł przeciągły, drażniący uszy wrzask szkolnego dzwonka. Phoebe momentalnie zerwała się z miejsca i porwała plecak spod ławki. Śmignęła obok biurka nauczycielki, pozostawiając na nim pustą, niepodpisaną kartkę i wypadła na korytarz. Pod klasę Gwen dotarła akurat w momencie, gdy dziewczyna wychodziła na przerwę. Widząc ją, Phoebe zasyczała jak poparzona i wskoczyła za najbliższy zakręt.

Towarzyszyła tak przyjaciółce, aż na przystanek autobusowy. Ukryta tuż poza zasięgiem jej wzroku, topiąca odgłosy swoich kroków, pośród dźwięków ulicy. Odetchnęła z ulgą dopiero, gdy Gwen wsiadła do autobusu i maszyna ruszyła z warkotem i rykiem w dół ulicy. Usatysfakcjonowana, ruszyła z powrotem w kierunku szkoły. Czekała ją w końcu odsiadka w kozie, oraz pogadanka z panem Amirem.

Prawdę mówiąc, wcale nie miała ochoty wracać. Nie lubiła tracić czasu, a dziś było to już szczególnie niedopuszczalne. Musiała być czujna, Babs mogła zawezwać ją w każdej chwili! Nim dotarła do budynku, miała chwilę, aby zastanowić się, co właściwie chce powiedzieć. Jeszcze niedawno Amir jawił jej się, jako doskonały pionek - ktoś kogo warto okręcić sobie w koło palca, na potrzeby przyszłych gier i wyskoków na terenie szkoły. Ale teraz, gdy zamierzała uciąć zabawę z Clare szybko i bez patyczkowania się, przydatność nauczyciela wyraźnie zmalała. Czy w ogóle potrzebowała tego śmiecia? Czy potrafił coś, czego nie będzie mogła zrobić sama?

-Dzień dobry - zaczęła oficjalnym tonem, stając przed panem Amirem. -Wpadłam tylko na chwilę, powiedzieć, że nie mam zamiaru tutaj siedzieć. Nie czuję się winna tego, co zrobiłam i karanie mnie, uważam za niesprawiedliwe. Jeśli mimo to obstaje pan przy swoim wyborze, proszę bardzo, ale w takim wypadku z marszu dzwonię do rodziców. Opowiem im, jakie tutaj panują porządki. Na pewno zainteresują się, czemu karze pan ich córkę, kryjąc prawdziwych winnych. Zaręczam, że oni nie będą takimi pasywnymi, bojaźliwymi nieużytkami, jak pan i pana szef. To tyle.

Nie czekając na odpowiedź, odwróciła się na pięcie i ruszyła do drzwi. Tak, zdecydowanie nie miała ochoty na dalsze zabawy.

Deklaracja:
1) Jeśli Amir jej nie powstrzyma, Phoebe pójdzie na spacer. Będzie kręciła się nieopodal szkoły, co jakiś czas kontaktując się z Babs. Jeśli nadarzy się okazja, spróbuje skoordynować ich działania w taki sposób, by mogła śledzić Clare.

2) Jeśli Amir ją zatrzyma, Phoebe zostanie w kozie, ale postąpi zgodnie ze swoim groźbami i zadzwoni do Charlie.

3) Jeśli pobyt w kozie nie będzie kolidował z polowaniem na Abby i Clare, postąpi zgodnie z wytycznymi z punktu pierwszego.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 28-03-2017 o 03:55. Powód: poprawki stylistyczne
KaDwakus jest offline  
Stary 27-03-2017, 21:47   #140
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Duncan roześmiał się i gestem pokazał Jimowi żeby wyjął zatyczki z uszu - Umiem kontrolować swoją moc. Nie będę nią działał na was tylko na przeciwników a to i tak dopiero wtedy jak otworzymy te drzwi, więc wyluzuj - Zapewnił.

Napisał też SMSa do brata z informacją, że oczywiście może wpaść jutro a potem wyłączył komórkę i rozmontował ją na części, które zamierzał pochować po samochodzie. Kartę sim weźmie ze sobą, aby w razie złapania rozgryźć ją i połknąć albo, chociaż roztrzaskać.

Czyżby zaczynał cierpieć na paranoje?

- Szukamy dokumentów z badaniami przy okazji spróbujemy rozwalić im laboratoria i uwolnić więźniów jeżeli jakiś mają żeby opóźnić ich eksperymenty a najlepiej weliminować całe towarzystwo- Powtórzył - Na co ci kominiarki skoro pewnie porobili nam zdjęcia i zdjeli odciski palców jak nas poprzednio dopadli?
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 29-03-2017 o 16:11.
Brilchan jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172