Wasyl słuchał słów Jorgowa. W sumie był zadowolony o ile szczęście mu dopisze i będą jacyś zwierzoludzie.
- Zgoda. A jeśli mutanty się napatoczą wyceniamy ich jak zwierzoludzi, czy inną stawką?- Dodał Drozdow.
Gdy skończyła się narada były gladiator wyszedł z gospody i zwrócił się do Adelmusa.
- Za chwilę wracam. Muszę zebrać swoje rzeczy i coś załatwić. Mam nadzieję, że poczekacie.- Po czym ruszył do lokum u pewnej niewiasty co ostatnimi czasy od pocieszania zapałała dziwną życzliwością do Walsyla.
Pożegnał się z nią i przy szlochach jej obiecał, że wróci niebawem. Wziął swoje rzeczy i udał się do jednej z karczm gdzie najczęściej bywali różnego typu ochroniarze karawan, najemnicy i inni ludzie sprzedający swoje miecze dla złota.