Decyzja o pójściu dalej bez odpoczynku padła dosyć szybko i za zgodą najbardziej poszkodowanego plan został wcielony w życie. Mimo krążącej w żyłach trucizny, Samwise zdawał się trzymać na nogach dosyć dobrze, ale Livenshyia i tak nie spuszczała go z oczu. Co prawda nie miała zamiaru być nadopiekuńcza, ale zwracała na niego uwagę. Od razu przypomniała sobie o Aravonie, na którego nikt nie zwrócił uwagi w chwili, kiedy padł nieprzytomny. Byłoby niedobrze, gdyby taka sytuacja miała się teraz powtórzyć, choć elfka spostrzegła, że nie tylko ona zwraca na barda uwagę. Nikt jednak nie zapadł jej specjalnie w pamięć, zdawało się, że młody mężczyzna po prostu wzbudził sympatię pozostałych współtowarzyszy, stąd troska o jego dobro. W dodatku nie dało się ukryć, że był on nad wyraz inteligentnym osobnikiem rasy ludzkiej, więc i przydatności dla dobra ogółu nie było można mu odmówić.
- Słabością drowów jest wrażliwość na światło słoneczne, choć pewnie to powszechna wiedza na temat tej rasy - zaczęła Livenshyia, skupiając tym samym uwagę pozostałych.
- Nie muszą mówić, aby się porozumieć między sobą, więc lepiej wsłuchać się w kroki. Musimy też uważać na ich ataki, gdyż zazwyczaj zatruwają swoje bronie. Nie zdziwiłabym się, gdyby nawet na czubku buta mieli truciznę. Nie mają za grosz honoru, są podstępni i okrutni. Prędzej zginą niż okażą słabość w walce. W dodatku mają dużą odporność na czary, co może niektórym utrudnić walkę - tutaj zerknęła na Revaliona, uśmiechając się lekko jakby chciała przeprosić za samo istnienie mrocznych elfów.
- Drider może być większym wyzwaniem. Jest paskudnym wynaturzeniem powstałym z drowa, mając jego tułów oraz pajęczy odwłok i odnóża. Nawet nie mam ochoty opisywać tego obrzydlistwa. W skrócie mówiąc, znowu jest problem odporności na magię, w dodatku spory wachlarz zaklęć, lewitacja, wykrycie magii, jej rozproszenie, wpływanie na wolę; tego bym się spodziewała przede wszystkim, większość z nich posiada takie moce. Nie zapomnijmy oczywiście o posługiwaniu się trucizną, przecież bez tego walczyć się nie da - westchnęła cicho, robiąc małą przerwę w mówieniu i zastanawiając się, co jeszcze mogłaby przekazać lub jak pomóc w nieuniknionej potyczce.
- Są bardzo agresywni, nie cofną się przed niczym. - chciała dodać coś jeszcze, ale już zrezygnowała. Nawet nie wiedziałaby, jak to przekazać, a sama informacja nie wniosłaby nic więcej. Stwierdziła, że raczej się spodziewają dużego wyzwania i są gotowi na różnego rodzaju, mroczne zaklęcia.